Wakacje w trasie od morza do morza - to ubiegłoroczny plan pewnej mieszkanki Gdańska, która postanowiła udać się w wakacyjną podróż znad Bałtyku nad Morze Czarne. Wycieczka przebiegała wyśmienicie! Do czasu, gdy turystka potrzebowała pomocy, a jej ubezpieczenie assistance nie zadziałało.
33-letnia Marta z Gdańska postanowiła udać się w wakacyjną trasę z Gdańska do Odessy nad Morzem Czarnym. Był to jej druga wyprawa kamperem. Wcześniej podróżowała zwykłym samochodem osobowym. Jednak z roku na rok trasy, które przemierzała okazywały się coraz dłuższe, a jednocześnie męczące, zarówno dla kierowcy, jak i pasażerów. Ostatecznie wraz z mężem zdecydowała się na zakup kampera.
Wybór padł na używanego Fiata Ducato rocznik 2009. Auto miało już parę lat, ale jego stan techniczny wydawał się dobry. Podstawą wyboru była okazja cenowa. Poprzedni właściciel chciał jak najszybciej pozbyć się pojazdu i w związku z tym nie wywindował ceny.
Nowi właściciele - bohaterka naszej historii oraz jej mąż - nie mieli wcześniej do czynienia z kamperami. Uznali jednak, że daleki wyjazd Volkswagenem Passatem z roczną córeczką nie będzie najlepszym pomysłem. Tymczasem kamper pozwolił nie tylko na bardziej komfortową podróż z dzieckiem, ale także na zabranie młodszej siostry pani Marty.
Fiata Ducato małżeństwo przetestowało jadąc z Gdańska do Lwowa. Turystyka raczej miejska, lecz kamper pozwolił na swobodne przystanki na lokalnych trasach i rezygnację z noclegów w mieście. Wyjazd miał miejsce 2 lata temu, a samochód sprawował się bez zarzutu. Cała czwórka - pani Marta, jej mąż, córka i siostra - wróciła zadowolona.
Kolejne wakacje zapowiadały się z dużo większym rozmachem. W planach był spokojny przejazd z Gdańska do Odessy, zwiedzanie Lwowa i odpoczynek na czarnomorskim wybrzeżu. Dopiero wtedy kamper miał zaprezentować wszelkie swe walory.
Wśród atrakcji wyjazdu znalazł się Kamieniec Podolski. Może pamiętacie twierdzę z „Pana Wołodyjowskiego”? To właśnie w Kamieńcu Podolskim trwały walki z Imperium Osmańskim. Mąż pani Marty, fascynat historii, koniecznie chciał zobaczyć fortyfikacje pamiętające XVII-wieczne potyczki.
Plany zwiedzania twierdzy w Kamieńcu Podolskim pokrzyżowała niestety awaria, która nie okazała się poważna, lecz turyści nie potrafili jej sprostać. Konieczne było holowanie pojazdu do najbliższego warsztatu. Ostatecznie wycieczka dotarła do Kamieńca, choć straciła sporo czasu w oczekiwaniu na naprawę kampera.
Na domiar złego pani Marta musiała słono zapłacić za holowanie. Nie pocieszały ją nawet miejscowe ceny usług - znacznie niższe od krajowych. Co więcej, pani Marta była ubezpieczona na wypadek awarii i wydawało się jej, że ubezpieczenie obejmuje również holowanie pojazdu. Okazało się jednak, że jej assistance nie pokrywa szkód, które mają miejsce na terenie Ukrainy!
Zarówno bohaterka historii, jak i jej mąż nie są niedzielnymi kierowcami, a jednak nie przewidzieli opisanej sytuacji. Wydawało im się, że zrobili wszystko, aby odpowiednio ubezpieczyć kamper i zrobić to w miarę tanio. Zrezygnowali z OC po poprzednim właścicielu, aby zawrzeć nową, wspólną polisę. Skorzystali przy tym ze zniżek dla dwojga doświadczonych już kierowców. Dodatkowo wykupili w pakiecie AC oraz assistance. Towarzystwo, któremu ufali od lat (ubezpieczali w nim również inne samochody) nigdy ich nie zawiodło. Lecz nie tym razem.
Firma ubezpieczeniowa nie uznała roszczeń pani Marty. Dopiero gdy pani Marta dokładnie przyjrzała się Ogólnym Warunkom Ubezpieczenia zrozumiała swoją nieciekawą sytuację. W wyłączeniach, obok Białorusi, Rosji i Mołdawii, widniała Ukraina, jako kraj, w którym ubezpieczyciel nie organizuje pomocy w ramach assistance.
W skutek tej nieprzyjemnej sytuacji gdańszczanka zapoznała się nieco głębiej z tematyką ubezpieczeń komunikacyjnych. Zauważyła, że nie wszystkie firmy ubezpieczeniowe świadczą swoje usługi na wschodnich rubieżach Europy, a przecież tam jeździła najchętniej.
Postanowiła więc znaleźć odpowiednie ubezpieczenie assistance posługując się porównaniem na stronie ranking-assistance.pl. Dzięki uzyskanym informacjom zrezygnowała z dotychczasowego ubezpieczyciela. Znalazła bowiem ofertę nie tylko lepszą, ale i tańszą. Tym razem przed dokonaniem zakupu przeczytała OWU.
Dalsza podróż pani Marty przebiegła udanie. Jedynie jej siostra żałowała, że pobyt nad Morzem Czarnym został skrócony z powodu oczekiwania na naprawę kampera. W tym roku pani Marta planuje wyjazd do Sankt-Petersburga. Tym razem z ubezpieczeniem, które nie ma kłopotliwych wyłączeń.
Brak komentarzy. |