Taksówki to rzecz uniwersalna. Są w każdym mieście, dostępne na każde skinienie Twojej ręki. Te najbardziej designerskie to nowoczesny sposób na promowanie miast, ich znak rozpoznawczy. Jednak w dobie kryzysu nastały dla nich ciężkie czasy. Koszty paliwa idą w górę, ludzie wolą podróże transportem miejskim (bo to jest „bardziej autentyczne”), korporacje walczą o każdy grosz.
Zanim więc będzie zupełnie za późno przyjrzeliśmy się uważnie dziesięciu najfajniejszym taksówkom świata. Nie wystarczy przewieźć klienta od punktu A do B. Wszystkie te samochody mają w sobie „to coś”.
10. Meksyk w Meksyku.
Meksykański garbus to ikona, bardziej ze względu na styl jazdy meksykańskich kierowców niż domniemane piękno samochodu. Dajemy mu za to 10 miejsce w naszym rankingu. No i oczywiście za poczucie bezpieczeństwa. Lepiej gnieść się na mikroskopijnym tylnim siedzeniu niż ryzykować kradzież (wersja optymistyczna) lub zadźganie nożem (wersja pesymistyczna) w podejrzanej taksówce nie należącej do korporacji.
9. Taxi po Szanghajsku.
Tylko jedno jest pewne jeśli chodzi o Szanghajskie taksówki. Dziwnym trafem zawsze wyjdziesz z nich z brudnymi (ewentualnie mokrymi) butami. Na pocieszenie - jest to najlepsze odzwierciedlenie realiów życia w mieście neonów - tanio, szybko i brudno! Uwaga na jazdę po krawężnikach. W Szanghaju kierowcy taksówek lubią w ten dodać naszemu dniu szczyptę adrenaliny.
8. Porsche proszę w Moskwię.
Luksus w taksówce? W Moskwie, mieście nowożytnych oligarchów, wszystko jest możliwe. Jeżeli Twój portfel to wytrzyma masz możliwość zajechania pod Kreml z piskiem opon. W tańszej opcji pozostaje Ci pisk opon... roweru.
7. King Hong Kong.
Są czerwone, zielone i niebieskie i potrafią uratować Ci życie, szczególnie w porze deszczowej. Kierowca zawiezie Cię wszędzie nawet za jednego dolara. Szczególnie polecane dla ceniących sobie ciszę i spokój, kierowcy najczęściej w ogóle się do Ciebie nie odezwą. Ale prawda jest taka, że w wygodnej taxi obserwując zmokniętych ludzi na przystanku możesz poczuć się jak prawdziwy król życia.
6. Niemiecka precyzja.
Jeśli czujesz się ograniczony przez limity na niemieckich autostradach spróbuj wynająć BMW taxi, która przewiezie Cię po torze na którym zwykle ścigają się mistrzowie F1. Zapłacisz za to niemało i skończysz w tym samym miejscu w którym zacząłeś na tym jednak kończą się cechy wspólne BMW i zwykłej taksówki.
5. tuk-tuk kto tam? Bangkok.
Auto-riksze nie pochodzą z Bangkoku mimo tego, uśmiechnięci Tajowie roszczą sobie do nich prawa. W biznesie tuk tuków jest coraz gorzej, ze względu na tradycyjne taksówki. Będąc w Tajlandii musicie więc skusić się na przejażdżkę zanim będzie za późno!
4. Ambasador Indii.
Prosto z taśm produkcyjnych na postój taksówek i tak od 1948 roku. Podziwiajcie te kształty, krągłości w stylu vintage a przy tym wysoki dach dzięki któremu nie musicie już rozstawać się ze swoim turbanem na głowie nawet podczas podróży? Przyda się on do zakrycia uszu przed nieznośnymi dźwiękami hindi-pop.
3. Cuba Libre.
Przejażdżka takim samochodem to dziś obowiązkowy punkt każdej wycieczki na Kubę. Stylowe Cadillaki mają chyba tyle samo lat co Fidel Castro. Większość to nielegalne taksówki które zedrą z Ciebie ostatniego dolara ale pamiętaj poza cubą libre na Kubie nic nie jest „libre”.
2. Nowojorskie Żółtodzioby.
Nowojorskie taksówki są jak symbol słynnego American Dream. Nie był w Nowym Yorku ten kto ani razu nie przejechał się tu taksówką. Obecnie, ze względu na duże zanieczyszczenie powietrza, miasto zastanawia się nad wymienienim wszystkich samochodów na bardziej ekologiczne Nissany. Dalej będą one żółte jak ser w cheeseburgerze z Mc Donalds’a ale znawcy tematu, mówią, że nadchodzi nowa era.
1. Taksówką po Londynie? Yes, sir!
Londyńskie taksówki kierowane są przez geniuszy! Naukowcy twierdzą, że w wyniku posiadania w głowie mapy blisko 25 000 ulic ich mózgi są większe niż u przeciętnych śmiertelników. Plusem jest to, że do takiej taksówki mieści się 5 osób (wraz z walizkami) oraz gadatliwość kierowców, którzy będą twoimi pierwszymi przewodnikami po mieście.
Jack | Owszem, na Kubie jechałem taką taksówką z 1958 roku, dwa razy gasł silnik i kierowca musiał wysiadać i coś tam poprawiać,ale dojechaliśmy! |