Trwające od połowy grudnia zamieszki w Tunezji przybierają na sile, dotarły już do stolicy kraju Tunisu. Tunezyjczycy protestują przeciwko złej sytuacji ekonomicznej w kraju oraz bezrobociu, które według oficjalnych danych wynosi 14 procent.
Protesty rozpoczęły się 17 grudnia ubiegłego roku, po tym jak 26-letni Mohamed Bouazizi w ramach protestu przeciwko wysokiemu bezrobociu, podpalił się przed jednym z rządowych budynków. Od tego czasu na ulice zaczęło wychodzić coraz więcej niezadowolonych Tunezyjczyków.
Fala protestów dotarła już także do stolicy
Tunezji -
Tunisu, który jest jednym z głównych kurortów wypoczynkowych w kraju. Do minionego weekendu w rewolcie śmierć poniosły 4 osoby, liczba ta jednak szybko zwiększa się, tylko od ubiegłej soboty zginęło już 21 osób. Wyższe liczby ofiar podają międzynarodowe organizacje praw człowieka, informując o 40 czy 50 zabitych, jednak takim danym zaprzeczają przedstawiciele tunezyjskiego rządu.
Fali zamieszek nie powstrzymuje zapewnienie prezydenta Tunezji o stworzeniu 300 tyś. nowych miejsc pracy w 2012 roku.