Oferty dnia

Belgia - Bruksela-Brugia-Antwerpia-Gandawa - relacja z wakacji

Zdjecie - Belgia - Bruksela-Brugia-Antwerpia-Gandawa
BELGIA-BRUGIA-ANTWERPIA-BRUKSELA 2023
kosztorys : przelot Warszawa-Bruksela Intl -Warszawa 650 zł w obie strony
noclegi Brugia 2 noce 400 zł ; Antwerpia 1 noc 200 zł, Bruksela 4 noce 600 zł= 1200 zł
przejazdy Bruksela-Brugia-Antwerpia-Gandawa-Bruksela 200 zł
posiłki : 850 zł
wstępy : 200 zł
suma : 3100/3200 zł
Przydatne strony przed wyjazdem:
www.globalnapara.blogspot.com
www.podrozepoeuropie.pl
www.wnieznane.p
W te wakacje nasz wybór padł na Brukselę, Brugię i Antwerpię, ponieważ blisko, w miarę bezpiecznie- a pięknie i ciekawie...niestety nie mogę już napisać tanio...ale coś za coś.
Co warto wiedzieć o Belgii?
Belgia produkuje 220 tys. ton czekolady rocznie
Belgia jest 10 razy mniejsza od Polski
Belgowie wymyślili i zaprojektowali walutę Euro
W Brukseli jest średnio 140 restauracji na kilometr kwadratowy
I dzień- 14 sierpnia
Wylatujemy z Okęcia i pojawiamy się na lotnisku Brussels International. Jedziemy do hotelu busikiem z lotniska; nocleg w hotelu Novotel
II dzień - 15 sierpnia
Rano wsiadamy w pociąg i jedziemy do Brugii. Dojeżdżamy do dworca z którego niestety mamy dość daleko do hostelu, ale można podjechać busikiem. Hostel Snuffel Youth Hostel- jest bardzo dobrze położony. Zostawiamy bagaże i od razu idziemy na zwiedzanie tego pięknego miasteczka. Brugia na zdjęciach wygląda przepięknie-jak pudełko czekoladek. Jak zwiedzać Brugię? Przede wszystkim po Brugii najlepiej poruszać się pieszo. Miasto jest małe, a większość głównych zabytków jest w centrum. W średniowieczu miasto było ważnym ośrodkiem handlowym. Nazwa miasta prawdopodobnie pochodzi od staroholenderskiego słowa ”most” (”brugga”). Początkowo motorem rozwoju Brugii był handel w obrębie Ligi Hanzeatyckiej, a w późniejszych wiekach miasto stało się również centrum kulturalnym, do którego ściągali artyści i rzemieślnicy z całego kontynentu. Mówi się, że Brugia jest atrakcją samą w sobie. Jest jednak kilka miejsc, które według zwiedzających są obowiązkowym punktem wycieczki po miasteczku. To przede wszystkim Grote Markt czyli Wielki Rynek. Sercem Brugii oraz jej najbardziej charakterystycznym punktem jest okazały rynek otoczony historycznymi gmachami oraz licznymi kamienicami, w których działają dziś restauracje oraz sklepy. Popołudnie i wieczór spędzamy na Starówce. Wielki Targ to główny plac Brugii, wokół którego znajdują się interesujące budynki. Rynek zdominowany jest przez dzwonnicę. Z jednej strony charakterystyczne kamienice przypominające domki z piernika, z drugiej strony stoi dzwonnica Belfort, stanowiąca część większego kompleksu Hallen. Takie budynki niegdyś stały w każdym szanującym się flamandzkim mieście. Służyły do przechowywania ważnych dokumentów, w budynku swoje magazyny i sklepiki mieli najbogatsi kupcy i najlepsi rzemieślnicy. Z tego miejsca idziemy idziemy w stronę najczęściej fotografowanego miejsca w Brugii czyli w stronę Rozenhoedkaai . Aby tutaj dojść wchodzimy w Wollestraat, potem przechodzimy przez Most Nepomucena i skręcamy nad kanałem.  To bez wątpienia jedno z najbardziej rozpoznawalnych i najczęściej fotografowanych miejsc w Brugii. To punkt, w którym łączą się dwa kanały, tworząc malowniczą scenerię, którą dopełnia pochylające się w stronę wody drzewo. Dalej idziemy wzdłuż kanału ulicą Dijver, wchodzimy w ulicę Gruuthusestraat; idziemy ulicą Guido Gezelleplein, wchodzimy w Mariastraat i widzimy z bliska Kościół Najświętszej Marii Panny. Kościół Najświętszej Marii Panny (Onze-Lieve-Vrouwekerk) został zbudowany w latach 1225?1549 i przedstawia mieszankę stylów architektonicznych ? od gotyku po barok. Tym co przyciąga do kościoła setki tysięcy turystów rocznie są wspaniałe dzieła sztuki gromadzone tutaj przez stulecia. Najcenniejszym elementem wyposażenia jest rzeźba Michała Anioła ? Madonna z Bruggi ? powstała w 1504 roku, jedno z nielicznych dzieł tego artysty, znajdujących się poza granicami Włoch. Następnie idziemy w stronę kolejnego ?must see? w Brugii; znanej dzwonnicy ...Wracamy ulicą Mariastraat, wchodzimy w Simon Stevplein, skręcamy w Stenstraat i dochodzimy do wieży i dzwonnicy. Zanim jednak zaczęłyśmy podziwiać dzwonnicę postanowiłyśmy iść na prosty, ale smaczny posiłek. Wracamy w kierunku Wielkiego Rynku. Dzwonnica Beffroi (Belfort van Brugge, ang. Belfry) należy do najbardziej charakterystycznych symboli i jednocześnie największych atrakcji Brugii. Stojącą przy brugijskim Rynku (Grote Markt) dzwonnica powstała w XIII wieku, mierzy aż 83 m wysokości i wraz z innymi wieżami miejskimi wzniesionymi na terenie dzisiejszej Belgii, Francji i Holandii trafiła na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Pod wieczór wracamy do hostelu.
III dzień - 16 sierpnia
Rano po śniadanku idziemy, aby dalej zwiedzać Brugię. W pobliżu znajduje się Bazylijka Świętej Krwi. Położona w rogu placu Burg Bazylika Świętej Krwi (Basiliek van Het Heilig Bloed te Brugge) uchodzi za jeden z najważniejszych zabytków Brugii. Świątynia przez długie stulecia była celem pielgrzymów z całej Europy - każdy chciał ujrzeć relikwię ”Świętej Krwi”, która według tradycji jest krwią samego Jezusa Chrystusa.
Ale skąd krew Zbawiciela w małej Brugii? Rzekomo przywiózł ją jeden z hrabiów Flandrii, Derrick z Alzacji, który uczestniczył w drugiej krucjacie w połowie XII stulecia. W jej trakcie miał on tak bardzo zasłużyć się swoim męstwem, że otrzymał bezcenną relikwię od samego patriarchy Jerozolimy. Nast epnie kierujemy się w stronę Jeruzalemkerk ? spacer zajmuje nam około 15-20 minut. Musimy obejść Ratusz i iść w strone ulicy Burg, a następnie wejść w Hoogstraat. Przechodzimy obok pięknego mostu Molenbrug ( Mill Bridge) i skręcamy w Mollenmeers...uff :) Czemu wybrałyśmy to miejsce ? Jeruzalemkerk to kaplica w Brugii, którą koniecznie trzeba obejrzeć. Mimo, że obiekt ten został udostępniony dla zwiedzających, nadal jest on siedzibą rodową rodziny Adorno, która nadal z niego korzysta przy ważnych uroczystościach. Całą kaplica odzwierciedla Bazylikę Grobu Pańskiego. W kaplicy znajduje się sarkofag, w który leżą szczątki ważnych mieszczan, w centralnym punkcie kaplicy zostało umieszczone serce fundatora kaplicy i szczątki jego żony. Odwiedzamy również beginaż. Ten w Brugii nie jest bardzo duży, ale ciekawy. Założony w 1245 roku przez księżną Flandrii Małgorzatę Konstantynopolską, córkę księcia Baldwina, który podbił Istambuł. Cały kompleks sprawia wrażenie samodzielnej wioski, do której wchodzi się jedną z dwóch bram. Nieregularny krąg starych, otynkowanych na biało budynków otacza zadbany ogród. Mimo że większość z nich pochodzi z XVIII wieku, to niezmieniony pozostał układ całości.   2 grudnia 1998 roku, wraz z 12 innymi beginażami w Belgii, został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Część budynków posiada wewnętrzne ogrody. Niestety nie można ich zwiedzać, ponieważ należą do osób prywatnych. Turyści mają jedynie możliwość obejrzenia kościoła na terenie beginażu oraz domu beginek. Również spacer alejkami, wśród drzew i pięknie zadbanych budynków beginażu jest wspaniałym przeżyciem. Wracamy na Wielki Plac, aby odwiedzić bardzo ciekawe miejsce nazywane Historium. Późne popołudnie postanowiłyśmy przeznaczyć na rejs po brugijskich kanałach. Taka podróż przez miasto jest bardzo popularna i ma wielu amatorów. Trwająca około 30 minut podróż łodzią po kanałach Brugii to naprawdę wspaniałe przeżycie, warte 10 Euro, które trzeba za nią zapłacić. W jej trakcie kapitan opowiada, w kilku językach, ciekawe historie związane z Brugią. Mówi o mijanych zabytkach, pięknych kamienicach. W Brugii znajduje się pięć przystani z łodziami. Codziennie od marca do połowy listopada, w godzinach 10.00-18.00 (ostatnia łódź odpływa o 17.30) kanałami Brugii pływają wypełnione turystami łodzie. Aby dotrzeć do przystani idziemy ulicą Baalstraat; wchodzimy w Molenmeers, którą dochodzimy do Langestraat, dochodzimy do Predikherenstraat, przechodzimy przez most Predikherenbridge, idziemy dalej ulicą aż dochodzimy do Braambergstraat, wchodzimy w Rozenhoedkaai, wchodzimy w Dijver, przechodzimy przez most Gruuthusebrug, skręcamy w Nieuwstraat i podchodzimy do przystani Boattour Bruges. Jeśli ma się szczęście i na łodzi nie ma zbyt wielu turystów można zrobić naprawdę fajne zdjęcia; jeśli jest dużo ludzi niestety ich głowy często przeszkadzają... Po rejsie postanowiłyśmy jeszcze zakosztować belgijskiego piwa :)
Dzień III - 17 sierpnia
Rano po śniadaniu idziemy w stronę dworca kolejowego. Pociąg kosztuje około 10 Euro od osoby i dojeżdża do centrum Antwerpii. Położona nad rzeką Skalda Antwerpia już od czasów średniowiecza należy do najważniejszych ośrodków handlowych naszego kontynentu, a tutejszy port jest drugim co do wielkości w Europie zaraz po Rotterdamie. W okresie średniowiecza Antwerpia posiadała status jednego z najważniejszych centrów gospodarczych, naukowych i kulturalnych Europy. .Już sam dworzec w Antwerpii powoduje u nas wielkie WOW :) Z dworca dostajemy się do naszego hostelu Prizeotel Antwerp City. Z dworca na piechotę to około 20 minut. Musimy iść Koninging Astridplein, wejść w Gemeenstraat, skręcić w Italielei, a potem w Tunnenplats. Po krótkim odpoczynku udajemy się na spotkanie z Antwerpią... Na początek chcemy zobaczyć Grote Markt. Grote Markt to rynek (dosłownie Wielki Rynek) z pięknymi kamieniczkami z XVI wieku z fasadami ozdobionymi płaskorzeźbami. Dawniej były to domy najbogatszych kupców. Ozdobą Grote Markt z pewnością jest renesansowy ratusz wzniesiony w latach 1560 lub 1561-1565 według projektu Cornelisa II Florisa de Vriendta. Fasadę zdobią liczne herby, a w nocy ratusz jest podświetlony. Na środku Wielkiego Rynku stoi Fontanna Brabo przedstawiająca posąg Silviusa Brabo Druoona wrzucającego do Skaldy ? rzeki przepływającej przez Antwerpię ? rękę odrąbaną Antigonusowi. Wiąże się to z legendą ? olbrzym Antigonus miał pobierać cło od wszystkich statków przepływających w okolicach portu, a opornym odcinać ręce. Silvius Brabo miał pokonać w pojedynku olbrzyma i wrzucić rękę dawnego postrachu miasta do rzeki. Delektujemy się urokami tego miejsca... Potem w planach mamy zobaczenie Katedry Najświętszej Marii Panny. ?
W miejscu, w którym współcześnie stoi katedra istniała mała kaplica pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, która w roku 1124 została kościołem parafialnym. W XII wieku została zastąpiona przez większy romański kościół. Na jego miejscu w roku 1352 rozpoczęto budowę katedry Najświętszej Marii Panny. Nowo budowany kościół, który miał się stać największą świątynią w Niderlandach, od początku miał mieć dwie, równej wysokości wieże. W 1521 roku, po 170 latach budowy, kościół został ukończony.  Następnie udajemy się w stronę zamku Het Steen. Musimy dojść do Groenkerkhofstraat, następnie skręcamy Oude Kornmarkt , skręcamy w Suikerrui, potem w Jordaenskaai i w Ernest Van Dijckkaai, następnie w Steenplein i jesteśmy przy zamku. Zamek w Antwerpii, czyli Het Steen to najstarszy budynek w mieście i na przestrzeni wieków pełnił bardzo różne funkcje. Oczywiście wizyta w Antwerpii nie mogłaby być pełna bez odwiedzenia Muzeum Rubensa. Niestety z powodu prac remontowych mogłyśmy obejrzeć tylko fasadę budynku- miejsce jest zamknięte dla turystów. W ogóle w trakcie naszego pobytu miałyśmy wrażenie, że w całej Belgii rozpoczął się mega sezon remontowy; wiele miejsc znanych i atrakcyjnych turystycznie było wyłączonych ze zwiedzania właśnie z racji renowacji, remontów itp. Wielka szkoda... Szukamy więc czegoś dla ciała- w Antwerpii na pewno pełno jest fajnych knajpek, ale nie wszystkie są dostępne cenowo; kto chce zjeść w miarę dobrze i tanio powinien udać się do miejsca o nazwie MAX. Belgia jest królestwem frytek a flamandzkie frytki (Vlaamse friet) są nawet marka handlową i symbolem najwyższej jakości w Amsterdamie i Utrechcie. Na ogól dobre smażalnie znajdują się z dala od turystycznych atrakcji, w dzielnicach mieszkaniowych do których turysta nie zagląda.
Wyjątkiem jest smażalnia Max na placu Groenplaats w Antwerpii która serwuje niezłe frytki jak na tak turystyczne miejsce miasta. Francuzi kroją frytki cienko, Holendrzy średnio a Belgowie grubo. Smak frytek zależy od gatunku ziemniaków. Wieczorem udajemy się do hostelu.
Dzień IV - 18 sierpnia
Następnego dnia rano kierujemy się do kościoła św. Karola Boromeusza. Współcześni nazywali go ?niebem na ziemi? lub ?ósmym cudem świata?. Nic dziwnego. Do wykonania wystroju wnętrz wynajęto Petera Paula Rubensa. Pomagał mu jego najzdolniejszy uczeń, Antoni Van Dijk. Panowie starali się bardzo i efekty ich pracy są spektakularne.
Poza dziełami sztuki ciekawy jest działający do dziś mechanizm zmieniający obraz ołtarzowy ? mistrz Rubens namalował dwa płótna. Okazało się jednak, że budżet został znacznie przekroczony, więc z hukiem zwolniono zarządcę projektu. My możemy mu być tylko wdzięczni za to, że nie hamował wyobraźni twórców, bo barokowy wystrój jest niesamowity ? mimo, że świątynię zniszczyły pożary. Po zobaczeniu kościoła udajemy się w stronę Dzielnicy Diamentów...Wiadomo ?najlepszym przyjacielem dziewczyny jest diament ? :) Warto tu pospacerować i napatrzeć się na te wszystkie cuda... ale dla otrzeźwienia należy też spojrzeć na ceny... od razu człowiek ?trzeźwieje?. Diamantkwartier znajduje się tuż obok dworca Antwerpen Centraal. Ale nie idźcie tam w piątkowy wieczór czy w sobotę. Choć na sąsiednich ulicach handlowych jest tłum, wówczas w dzielnicy diamentów panują pustki. To dlatego, że 85 procent pracowników przemysłu diamentowego to ortodoksyjni Żydzi, którzy tego dnia świętują szabat. Mówi się, że dzielnica diamentów (Diamantkwartier) ma roczne obroty sięgające 54 miliardów dolarów. Z tego miejsca zmierzamy w stronę dworca, aby dojechać do Brukseli. Nocleg mamy zarezerwowany w Generation Europe Young Hostel. Za 3 noce płacimy 400 zł od osoby ze śniadaniem, więc myślę, że to miejsce warto polecić. Jest czyste i w dogodnym położeniu. Dojeżdżamy, zostawiamy bagaże i w drogę...na zwiedzanie Brukseli. Choć Bruksela często uchodzi za miasto nijakie i nieciekawe, to zdecydowanie jest to jedno z tych miejsc w Europie, które każdy powinien kiedyś zobaczyć. Jak bowiem wszyscy z pewnością wiecie, to właśnie w stolicy Belgii codziennie dyskutuje się o najważniejszych sprawach całej wspólnoty europejskiej, a decyzje, które tu zapadają, mają potem nierzadko wpływ na zwykłe codzienne życie każdego z nas. Nie jest to jednak jedyny argument przemawiający za odwiedzeniem tego miasta. Mimo swojego wielkiego politycznego znaczenia, ta w gruncie rzeczy nie tak duża miejscowość jest dosyć spokojnym miejscem, w którym czeka na Was sporo ciekawej architektury, eleganckich ulic i placów oraz różnych wartych zobaczenia obiektów.  Z hostelu wchodzimy w Rue de la Borne, następnie skręcamy w Chau. De Gand; przechodzimy przez most i rzekę, następnie wchodzimy w Rue Antoine Dansaert, wchodzimy w Rue Auguste Orts, idziemy kawałek tą ulicą i dochodzimy do Grand Place czyli do Wielkiego Placu. Zdecydowanie najważniejszym i najbardziej reprezentacyjnym placem Brukseli jest Grand-Place (Wielki Plac), będący sercem Starego Miasta, przy którym zawsze odbywa się wiele różnych wydarzeń kulturalnych i który otoczony jest wieloma przykładami zachwycającej architektury. Jednym z najciekawszych budynków placu jest kamienica oznaczona numerem 9. Jej fasadę zdobi kolorowa płaskorzeźba łabędzia. Wbrew krążącym plotkom nigdy nie mieszkał tu Karol Marks (żaden z domów w Brukseli, w których żył ten filozof nie zachował się do dziś). Myśliciel spędził tu sylwestra 1847/8. Być może właśnie wtedy, podczas rozmów z Engelsem ostatecznie ukształtował się projekt Manifestu Komunistycznego. Spacer po placu jest wspaniały, miejsce robi na nas duże wrażenie. Kiedy już nacieszyłyśmy oczy pięknem wszystkich kamienić idziemy odwiedzić Manneken Pis czyli ?siusiającego chłopca?. Belgowie szczycą się swym poczuciem humoru ? to stąd pochodzi wiele zabawnych komiksów, z chęcią czytanych w całej Europie. Być może właśnie dlatego symbolem belgijskiej stolicy jest? siusiający chłopiec! Niewielka, bo zaledwie 61-centymetrowa figurka, będąca częścią narożnej fontanny u zbiegu Rue du Ch?ne oraz Rue de l?Etuve, pochodzi z początku XVII wieku.  Skąd w zasadzie wzięła się fontanna z siusiającym chłopcem? Dokładnie nie wiadomo, ale jak to zwykle bywa w takich przypadkach, z pomocą przychodzą nam legendy. Najbardziej znana z nich mówi o malcu, który uratował Brukselę przed najeźdźcami. Podczas oblężenia miasta, w XIV wieku, chłopiec imieniem Juliaanske zauważył, że wrogowie podkładają proch, by zrobić wyrwę w miejskich murach. Niewiele myśląc nasiusiał na palący się lont i tym samym ocalił Brukselę przed zdobyciem! Mieszkańcy podziękowali mu, uwieczniając na fontannie. Na koniec tego dnia udajemy się w stronę Wzgórza Katedralnego. Katedra św. Michała i św. Guduli w Brukseli wznosi się na charakterystycznym wzgórzu, nazywanym Treurenberg. Dawniej w tym miejscu krzyżowały się ważne drogi handlowe. W mentalności ludzi średniowiecza skrzyżowania dróg uchodziły za miejsca niebezpiecznie (wyłączone ze sfery sacrum), stąd często budowano tam krzyże lub wznoszono kaplice. Tak też stało się w tym przypadku - około IX wieku powstała na wzniesieniu kaplica św. Michała. W XI wieku wybudowano tu nowy romański kościół, do którego hrabia Lambert II przeniósł relikwie św. Guduli (jest ona obecnie patronką całego miasta). Ostatecznie świątynia uzyskała obecny wygląd na początku XVI wieku (budowę rozpoczęto dwa wieki wcześniej).  W tym miejscu kończymy zwiedzanie i wracamy do naszego hostelu.
Dzień VI - 19 sierpnia
Z samego rana po śniadaniu idziemy w stronę Muzeum Kakao i Czekolady. Muzeum znajduje się blisko Grand Placu. Z naszej ulicy wchodzimy w Rue Verrept Dekeyser; przechodzimy mostkiem przez kanał, przechodzimy na Rue Notre Dame du Sommel, dalej idziemy i wchodzimy w Rue des Six Jetons, potem skręcamy w Rue des Riches Claires i dosłownie 5 minut dzieli nas od Choco Story. Historia czekolady sięga setek lat. Dzisiaj towarzyszy ona większości osób. Prawdopodobnie jest bardzo niewiele osób, które nigdy nie próbowały słodyczy z czekoladą.. Belgia i czekolada są związane ze sobą od wielu lat. W Choco-Story zapoznasz się z historią czekolady od czasów starożytnych aż do dzisiaj. 
Dowiesz się również, jak przebiega cały proces tworzenia czekolady od momentu uprawy ziaren kakaowca aż do finalnego produktu. W muzeum spróbujesz wielu różnych rodzajów czekolady. Takie miejsce dla łasuchów a do takich się zaliczam to tzw. ?must-see? w Brukseli :) Po zobaczeniu muzeum swoje kroki kierujemy w poszukiwaniu ?street-artu? związanego ze sztuką tworzenia komiksów. Od lat dziewięćdziesiątych miasto kładzie nacisk na promocję dziedzictwa rynkowego Brukseli. Niektórzy mówią, że Bruksela jest światową stolicą komiksu. Mówi się, że w mieście żyje i tworzy ponad 700 rysowników. To właśnie z tego miasta pochodzą takie postacie jak Tintin, Lucky Lukę czy Smerfy!Pomimo, że komiksowe malowidła znajdziecie w całym mieście, to w centrum znajduje się ich także bardzo dużo. Spacerując w okolicy centralnego placu, jesteście w stanie kilka, a nawet kilkanaście znaleźć. Warto udać się w stronę Placu Hiszpańskiego, gdzie znajdziemy sklep Smurfowy; stoi tu również pomnik Smurfa. Dodatkowo spokojnie kilka fajnych murali z komiksowymi postaciami znajdziemy przy Grand Place . W Brukseli znajduje się Muzeum Komiksu, ale postanowiłyśmy odpuścić sobie to miejsce. Za to nie mogłyśmy odpuścić wizyty w Galeries Royales Saint-Hubert (Royal Galerie of Saint Hubert). Ten ekskluzywny pasaż handlowy powstał w 1847 roku i obecnie znajduje się tu wiele eleganckich sklepów i kawiarni, a główną cechą charakterystyczną tego obiektu jest imponujące szklane zadaszenie, które sprawia, że miejsce to może Wam przypominać Galerię Wiktora Emanuela II w Mediolanie. Miejsce to, mimo że na pierwszy rzut oka jest dość niepozorne, wyłamuje się z typowych schematów postrzegania starej zabudowy miasta i właśnie dlatego warto je zobaczyć,. Z tego miejsca idziemy do miejsca które nazywane jest muzeum, ale tak naprawdę jest to niewielkie pomieszczenie, za to z wieloma eksponatami w postaci ubrań ?siusiającego chłopca? Musimy poszukać miejsca o nazwie Garderobe Mannenken Pis. Po zobaczeniu ubranek idziemy w stronę pięknego Placu św. Katarzyny . Znajduje się tutaj piękny park, bulwary-którymi warto się przespacerować, ale co najwazniejsze Kościół św. Katarzyny. Najpierw idziemy w stronę Val de Roses, potem idziemy wzdłuż Rue des Grands Carmes, skręcamy w prawo w Rue du Midi, następnie idziemy wzdłuż Rue du Tabora, potem skręcamy w lewo w Rue du Marche aux Poulets, następnie skręcamy w prawo w Rue de la Vge Noire , potem w lewo w Rue Joseph Plateau, skręcamy w lewo w Place de Saint Caterine. To tutaj jest Kościół św. Katarzyny będący jednym z ważniejszych obiektów sakralnych w całej Brukseli. Kościół ten słynie przede wszystkim z umieszczonej w jego wnętrzu niewielkiej figurki La Vierge Noire (Czarna Madonna) będącej obiektem kultu, a sam budynek świątyni mimo że został wzniesiony dopiero w II połowie XIX wieku, to już kilkukrotnie był modernizowany, a nawet pojawiały się plany jego rozbiórki. Jeśli chcemy odpocząć od zgiełku miasta i nie oddalać się zbytnio od centrum to Parc de Bruxelles (nazywany również Warandepark) jest miejscem idealnym. Powstał jako część Pałacu Królewskiego i spłonął wraz z nim w 1731 roku. Rekonstrukcję założenia zakończono dopiero w 1783 roku, ale w późniejszych latach było ono kilkakrotnie dewastowane (m. in. podczas rewolucji francuskiej zniszczono posągi przedstawiające władców). Niektóre teorie spiskowe wiążą powstanie i kształt parku z masonami (rzekomo w projekcie alejek można dopatrzeć się cyrkla i kielni), ale nie ma na to żadnych dowodów. Na jego terenie przetrwało kilka zabytków m.in. działający nadal Teatr Królewski (Théâtre Royal du Parc). Warto obejrzeć również zabytkowe rzeźby, które zachowały się pośród zieleni (przedstawiają motywy mitologiczne). Aby tutaj dotrzeć mamy ponad 30 minutowy marsz, ale pogoda dopisuje więc taka maszruta nam nie straszna. Idziemy do Placu św. Katarzyny, potem skręcamy w lewo w Plac du Samedi, następnie idziemy wzdłuż Rue des Augustins, potem kontynujemy drogę idąc Rue du Fosse aux Loups, potem skręcamy w prawo w Rue Montagne aux Herbes Potageres, następnie idziemy wzdłuź Rue d'Assaut, aby później skręcić w prawo w Bd de Imperatrice, potem skręcamy w lewo i za 250 metrów jesteśmy już parku. Potem idziemy w stronę wzgórza Mont des Arts. Musimy przejść przez Rue Royal, wejść w Rue des Colonies, wejść w ulicę Cantersteen, którą dochodzimy do Wzgórza.

Obszar, na którym znajduje się Mont des Arts, był kiedyś gęsto zaludniony. W XIX wieku król Leopold II wykupił całą okolicę i przekształcił ją w Mont des Arts. Wyburzono wiele starych budynków. Jednak z powodów finansowych zaniechano budowy Wzgórza Artystów. Aby okolica wyglądała pięknie, w czasie odbywającej się w 1910 roku, w Brukseli, Wystawy Światowej, król nakazał architektowi krajobrazu, Pierre Vacherot, zaprojektować tymczasowy ogród na wzgórzu. Zawierał on park i monumentalne schody.
Mimo że ogród miał być tylko tymczasowy, zyskał ogromną popularność i był powszechnie doceniany przez mieszkańców stolicy. Jednak w 1930 roku powrócono do planów stworzenia Mont des Arts i park musiał zostać rozebrany, aby zrobić miejsce pod nowy plac. Wieczór to dobra pora, aby napić się piwa zwłaszcza belgijskiego :) Jako stolica Belgii, Bruksela to rzecz jasna także ziemia obiecana piwoszy.  Najwięcej knajpek i kawiarni znajdziemy w okolicach Giełdy (Bourse). My kierujemy swoje kroki do polecanego miejsca Delirium Cafe. Nie jest łatwo go znaleźć, ponieważ schowany jest w małej bocznej uliczce, ale jeśli zapytacie, lokalni na pewno was pokierują. Z ponad 300 rodzajami piwa dostępnymi przy barze, Delirium jest z miejsc, które oferują jeden z największych wyborów piwa na świecie. Posiadali nawet Rekord Świata! Jest tu tłoczno i bardzo gwarno ponieważ to miejsce jest na liście najbardziej znanych pubów na świecie :) No i po degustacji piwa trzeba wracać do naszego hostelu. Droga powrotna zajmuje nam około 40 minut. Wychodząc z pubu kierujemy się na Beenhouwersstraat, potem skręcamy w lewo w Rue de la Fourche, następnie w prawo w Rue du Marche Aux Herbes, potem idziemy wzdłuż Rue du Marche aux Poulets, później skręcamy w lewo w Rue des Poissoniers, potem w prawo w Rue des Chartreux, następnie skręcamy w prawo w Bloemenhofplein, idziemy wzdłuż Rue Notre Dame du Sommeil, skręcamy w lewo w Bd Barthelemy, później przechodzimy przejście dla pieszych i skręcamy w lewo w Henegouwenkaai, potem w prawo w Rue Evariste Pierron ...jeszcze 150 metrów i jesteśmy w hostelu. Uff...

Dzień VII - 20 sierpnia
Ostatniego dnia postanowiłyśmy zobaczyć Gandawę. Podróż jest prosta; pociągiem z Brukseli jedzie się około 35 minut. Z dworca do zabytkowego centrum idzie się ponad 20 minut. W zasadzie w trakcie tego wyjazdu przeważnie poruszałyśmy się na piechotę choć oczywiście komunikacja w Belgii jest bardzo dobra. Gandawa to miasto położone na północy Belgii nad dwoma rzekami Leie i Skada, które poprzez kanał Terneuzen ma dostęp do Morza Północnego. Tutejsze stare miasto urzeka swoim urokiem i zachowanymi w dobrym stanie zabytkami, a sama Gandawa należy do ulubionych wśród turystów belgijskich miast. Gandawa jest stolicą regionu Flandria wschodnia, a jej rodowód sięga aż czasów celtyckich. Już sama nazwa Gent pochodzi właśnie z języka celtyckiego i oznacza miejsce zbiegu rzek. To odzwierciedla położenie Gandawy, przez którą przebiega wiele kanałów wodnych. Miasto zyskało na znaczeniu w średniowieczu, gdy powstały w nim dwa klasztory. Opatem jednego z nich był Einhard, nadworny biograf Karola Wielkiego. Czasy prosperity nie trwały jednak długo, bo wraz z atakami Wikingów, Gandawa została kilkukrotnie zniszczona. Do tego stopnia, że miasto zniknęło z map. Jest ciekawa, ale chłonięcie jej uroków zakłóca wszechobecna linia tramwajowa przebiegająca przez Starówkę. Kiedy dotarłyśmy do Starówki najpierw podziwiałyśmy ciekawą gandawską architekturę i oczywiście uraczyłyśmy się przepyszną kawą i fantastycznymi croissantami nadziewanymi wspaniałym kremem. Kiedy troszkę odsapnęłyśmy ruszyłysmy w kierunku Katedry św. Bawona. Katedra Świętego Bawona (Katedra Sint-Baafs lub Sint-Baafskathedraal) to przepiękna średniowieczna świątynia będąca przykładem gotyku brabanckiego oraz miejsce chrztu króla Hiszpanii - Karola V Habsburga.
Jej wnętrze można śmiało uznać za galerię sztuki religijnej, a wśród wielu cennych prac znajdziemy tam także dzieło Rubensa - Św. Bawon przybywa do klasztoru w Gandawie. Niedaleko znajduje się Wieża Het Belfort. Na wieżę nie wspinałyśmy się choć podobno jest z niej wspaniały widok na miasto. My podziwiałyśmy ją z dołu. Następny punkt naszego zwiedzania to Most św. Michała. Most św. Michała to miejsce, z którego ujrzymy jeden z ciekawszych widoków na Gandawę - rozpościera się z niego panorama miasta wraz z jego wiodącymi wieżami.
Most przebiega nad rzeką Leie i łączy ze sobą dwie ulice Korenlei oraz Graslei. Przy samym moście znajduje się jeszcze jedna warta uwagi świątynia - Kościół św. Michała. Nadszedł czas na odpoczynek ? zjadłyśmy sałatkę i wyruszyłyśmy w dalszą wędrówkę, aby dojść do Zamku Gravensteen.
Średniowieczna fortca z XII wieku, która początkowo była siedzibą frandryjskich hrabiów, a w kolejnych wiekach sądem, szpitalem, mennicą, a nawet fabryką bawełny. Zamek wyjątkowo ładnie prezentuje się z zewnątrz, z perspektywy kanału. Późnym popołudniem wróciłyśmy do Brukseli, aby dokończyć zwiedzanie tego miasta. Postanowiłyśmy oprócz ?siusiającego chłopca? zobaczyć ?siusiającą dziewczynkę? oraz ?siusiającego psa?. Nie było to wcale takie proste, ale się udało :) Zmęczone wróciłysmy do hostelu.
Dzień VIII - 21 sierpnia
Rano pakujemy się ; piechotą około 40 minut dochodzimy do stacji Brussels Midi skąd mamy dobry dojazd na lotnisko. Wylot do Warszawy.
ZAPRASZAM DO GALERII ZDJĘĆ :)
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: kawusia6 / 2023.08
Komentarze:

papuas
2023-10-08

w tym samym temacie rozumiem, że nie wszystko trza podpisać
wiem, że bez podpisów szybciej stworzyć relację
i tak jak obiad na talerzu czy ciągnąca się czekolada podpisu nie wymaga to jednak zabytek już TAK
dawno temu byłem w Brugii i Brukseli i coś tam pamiętam jednak foto bez podpisu to nie moja bajka i sorry komentować ich nie będę

kawusia6
2023-09-26

Przepraszam, następnym razem obiecuję poprawę: ) Belgię polecam na własną rękę - wszystko można łatwo ogarnąć, w czasie wakacji fajne promocje na przejazdy pociągami; trasy przejazdów krótkie. Pogoda super nam dopisała. Zakochałam się zwłaszcza w Brugii, którą chyba powtórzę z mężem, albo z siostrą. Pozdrawiam :)

piea
2023-09-26

podzielam zdanie Danusi- mało wygodnie się ogląda zdjęcia bez opisów, zwłaszcza tym, co nie byli ; choć ja sama byłam tam ponad 20 lat temu! ale też niewiele pamiętam, zwłaszcza że Belgii było tam mało, bo to była opcja w połączeniu z Holandią i Luxemburgiem; oh, ogladając Twoje fotki i czytając tak dokładna relację nabrałam sporego apetytu na powtórkę...może wiosną w czasie kwitnienia tulipanów?, zwłaszcza że moja dawna wycieczka do BeNeLuxu przypadła w kiepską pogodę (deszcze, chmury i mgły... :( i szczerze ci powiem, że z przyjemnością bym powtórzyła po latach te Niderlandy na świeżo.... ; no ale cóż.... nie można być wszędzie ; wrócę jeszcze na pewno do tej Relacji! Pozdrawiam Kasiu

danutar
2023-09-24

Z przyjemnością przeczytałam Twoją relację, Kasiu i obejrzałam zdjęcia. Tym bardziej, że jeszcze nigdy w Belgii nie byłam. Szkoda tylko, że nie odpisujesz zdjęć, bo fajnie byłoby wiedzieć, co się ogląda. Oczywiście, niektóre znane miejsca lub opisane w relacji można rozpoznać. Jednak nie zaszkodziłyby chociaż króciutkie podpisy lub komentarze pod fotkami. Pozdrawiam :)