23 czerwca 2008 r. o godz. 4.00 wyjechaliśmy z Rzeszowa na wycieczkę zorganizowaną przez biuro podróży (11 dni), a wieczorem tegoż dnia (godz. 21.00) dopiero dojechaliśmy do Humania.
Na drugi dzień po śniadaniu (godz. 7.00) wyjechaliśmy do miejscowości Rybacze. Stamtąd praktycznie codziennie wyjeżdżaliśmy zwiedzać Krym. Na początek (25 czerwca) zwiedziliśmy Jałtę, Liwadię, Pałac Woroncowa w Ałupce. W następne dni Jaskółcze Gniazdo, wjazd kolejką górską na Aj Petri (1234 m n.p.m), ogród botaniczny w Nikicie, pałac Aleksandra III w Massandrze, Sewastopol (delfinarium, pomnik zatopionych okrętów i ogólnie miasto), płynęliśmy stateczkiem po zatoce w Bałakławie, zwiedziliśmy Pałac Chanów w Bakczysaraju, Monastyr Uspieński i kamienne miasto Czufut Kale, a także w powrotnej drodze do Polski Odessę.
W Bakczysaraju spróbowaliśmy w „restauracji” dań tatarskich np. czeburiaki (pierogi z mięsem - są też z serem żółtym bądź białym). Nie są to tradycyjne pierogi jakie znamy, są smażone w głębokim oleju i wielkości „pół talerza płytkiego”. Ciekawą atrakcją było zobaczenie winnicy oraz procesu produkcji słynnych win krymskich w Massandrze. Wina krymskie są naprawdę dobrej jakości i warto spróbować.
Poza zwiedzaniem była oczywiście możliwość odpoczynku na kamienistej plaży w miejscowości Rybacze oraz popływania w Morzu Czarnym.
Moje wrażenie po pobycie na Ukrainie, to po pierwsze warto zobaczyć, niektóre miejsca są przepiękne, ludzie są życzliwi. Po drugie są tutaj dwie skrajności wielkie bogactwo i bieda. Zaniedbane budynki, domostwa, fatalne drogi, złe rozwiązania np. instalacje gazowe są na wierzchu budynku, przebiegają nad ulicą, bramą wjazdową do budynku - niesamowite. Najpiękniejsze miasta na Krymie to na pewno Jałta, Sewastopol, Odessa.
Brak komentarzy. |