Oferty dnia

Polska - Świeradów - relacja z wakacji

Zdjecie - Polska - Świeradów
Tradycyjny rodzinny sylwester tym razem z Bazą w Świeradowie. Program KO pobytu zawsze przygotowuje organizator, tym razem moja żona i nawet ja byłem dopiero na bieżąco uświadamiany co dziś robimy, bo program był ściśle tajny. Na dojeździe do Bazy spotykamy się z drugim samochodem w Świdnicy i zwiedzamy pięknie odnowiony kościół Pokoju. Na mocy tzw. traktatu westfalskiego kończącego wojnę trzydziestoletnią Protestantom na Dolnym Śląsku pozwolono wybudować trzy świątynie z materiałów nietrwałych. Drewnianą konstrukcję kościoła szachulcowego w Świdnicy spajają więc nie gwoździe, a drewniane kołki. Obok kościoła znajduje się stary cmentarz obecnie remontowany. Barokowe, drewniane, niezwykle piękne wnętrze mogło pomieścić ponad 7tys wiernych z czego 3tys na miejscach siedzących. Trochę (ok 15min) musieliśmy poczekać na wejście, bo wewnątrz była już niemiecka wycieczka, której prezentowano grę na starych organach; my posłuchaliśmy organów przez ścianę, bo bilet nie upoważnia. :) Wnętrze kościoła oszałamia. Drewniany barok.
Ze Świdnicy jedziemy do Krzeszowa do dawnego opactwa cysterskiego. Zwiedzamy po kolei cały obiekt - w barokowym kościele trwają jakieś przygotowania do muzycznej imprezy, ale udaje nam się pokonać zagrodzenia i docieramy do stalli przy ołtarzu - muzycy na szybko montują przed nami nowe przegrody; niepotrzebnie, dalej i tak nie ma gdzie iść. Następnie też barokowy kśc Józefa, a potem po raz pierwszy jestem w mauzoleum Piastów Śląskich. Po zwiedzaniu opactwa jemy tu małe ”co nieco” i prosto już do Świeradowa. Nie znając programu dopiero po powrocie doczytałem, że w ołtarzu głównej bazyliki wniebowzięcia NMP znajduje się ikona MB Łaskawej pochodząca z pocz. XIIIw.
No, dobrze że nie ma śniegu, bo do domku ostro pod górę. Nazajutrz okazuje się, że domek, baa regularny dom, leży tylko deko poniżej metalowej wieży - tego chodzenia po chmurach. Ale to program na ostatni dzień, my jedziemy do Czech, chociaż z przygodami. Na Polanie Jakuszyckiej okazuje się, że z jednego koła w naszym samochodzie prawie zeszło powietrze, nie ma wyjścia - trza wymieniać. Program wyjazdu przygotowała żona więc Jablonec i muzeum biżuterii, a potem grupa wpada do sklepu, który znajduje się gdzieś niedaleko tego Muzeum. No, amok jakiś - tylko na minutę spuściłem ich z oka robiąc foto kościoła i okolicy i zniknęli jak kamfora. Zaglądam za pobliskie rogi - ni ma; trudno będę se zwiedzał sam. Przeszedłem oba rynki, zajrzałem do kśc i schodzę na parking przy muzeum, no za chwilę i oni tu wrócili; ze sklepu. To tutaj w miejscowości Gablonz na bazie XVII wiecznej huty szkła rozbudowanej w wieku XVIII powstała fabryka sztucznej biżuterii. W muzeum zobaczyć można jakieś secesyjne szpilki do kapelusza i czarną biżuterię po wyroby niemal współczesne, są jakieś dawne wachlarze i medaliony po sztuczne perły czy brylanty z ubiegłego wieku. Prezentowane są jakieś narzędzia i cały dział szkła. Następnie jedziemy do Liberca. Większe miasto i w ruchu ulicznym samochody się pogubiły, więc dłuższą chwilę trwało, aż drugi przyjechał na nasz parking. Pieszy spacer na rynek, obiad w ratuszowej knajpie i wracamy. Kierowcy nie mogli niestety spróbować miejscowego piwa. Zacne było. Następny dzień w kraju - zwiedzanie Jeleniej Góry. We Wrocławiu są krasnale, to w Jeleniej Górze i Cieplicach, które obecnie stanowią dzielnicę JG, oczywiście są jelenie. Samochody na parkingu i spacer na piękny jeleniogórski rynek i dalej deptakiem obok kaplicy św Anny przy Baszcie Wojanowskiej do prawosławnej cerkwi i powrót na rynek, bo grupa spragniona kawy. Rynek z ratuszem z 1747r i studnią Neptuna otaczają barokowe kamieniczki z podcieniami. Ja tam kawy nie pijam, więc idę obejrzeć pobliski kościół parafialny św Erazma i Pankracego. Gotycki kościół przy którym figura Nepomucena, a w ścianach mnóstwo dawnych epitafiów. Do wnętrza można jedynie zajrzeć, a spod kościoła widok na największą świątynię JG - barokowy kśc św Krzyża z pięknym ponoć wnętrzem, dawniej protestancki, a obecnie katolicki. Po rynku i centrum jesteśmy w Cieplicach, dziś dzielnicy Jelenie Góry. Początki kurortu to zbudowany pod koniec XVII wieku przez cystersów klasztorny dom kuracyjny ”Długi Dom” w podwórzu którego znajduje się historyczne źródło Marysieńka. Przy klasztornym kościele renesansowe płyty nagrobne Schaffgotschów. Miejscowość należała do tego rodu i przy pl. Piastowskim przylegający do parku zdrojowego ogromny pałac Schaffgotschów. Zaglądamy na teren klasztorny, gdzie w murze epitafia Schaffgotschów z innej linii (ci ciepliccy mają w kościele swą kryptę); kościół zamknięty więc spacer po parku zdrojowym, gdzie dawne pawilony i teatr dla kuracjuszy. Potem spacer po deptaku wzdłuż pałacu, obiad i wracamy do Bazy. Następny dzień to już Sylwester czyli Świeradów i ostatnie zakupy. W Świeradowie, ku naszemu zdziwieniu, dziś zamknięta pijalnia i hala spacerowa. Noo, a napić się trza. Dziewczyny zaglądają do drewnianego baraku kawiarni ”Zdrojowa”, ale przepełnienie totalne. Już mamy iść dalej, gdy zauważam napis i polecaną ”Bohemę”. I to jest TO; już sama nazwa jakby stworzona specjalnie dla nas :) a karpatka palce lizać. Po kawie grupa się rozpada i do Bazy wracamy w trzech podgrupach. Wieczorem zaś sylwestrowe szaleństwa. Tradycją tych zabaw są sylwestrowe stroje. Były już Indie, lata20 - lata30, kolorowe peruczki, dedykowane nakrycia głowy ... Dziś strój dowolny - dominują jednak te lata30. No to zabawa, tańce, hulanki, swawola ... nazajutrz idziemy, chociaż nie w komplecie napić się wody do pijalni, a później pod wieżę Sky Walk, skąd schodzimy do Bazy. Nawet ci, którzy z powodu opuchniętych tańcami nóg nie poszli do Świeradowa podchodzą pod wieżę i większość na nią wchodzi. Jutro po śniadaniu powrót.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: papuas / 2022.12
Komentarze:
Brak komentarzy.