Jak dźwig zamknął lotnisko Kraków-Balice
Do kuriozalnej sytuacji doszło na krakowskim lotnisku Balice, które w poniedziałek po południu i we wtorek rano musiało zostać zamknięte. Wszystko z powodu 17-metrowego dźwigu, który pracował przy budowie hali, 500 metrów od lotniska.
Kto by przypuszczał że dźwig stanie się koszmarem dla wielu turystów. W poniedziałek po południu władze lotniska w Balicach zdecydowały się na zamknięcie lotniska. Bezpośrednim powodem był wysoki na 17 metrów dźwig pracujący na budowie znajdującej się około 500 metrów od lotniska. Według obowiązujących przepisów tak wysoki pojazd, znajdujący się w pobliżu lotniska, zagraża ruchowi lotniczemu.
Ostatecznie lotnisko Balice było nieczynne w poniedziałek w godzinach 13-15, czyli w okresie, kiedy dźwig pracował na budowie. W tym czasie na lotnisku miało wystartować i wylądować 11 maszyn, z których większość została przekierowana do portu lotniczego Katowice-Pyrzowice.
Wtorek rozpoczął się od kolejnych problemów z funkcjonowaniem lotniska, które zostało zamknięte o 8 rano na niecałą godzinę. Przyczyną znowu był dźwig, jednak jego praca została przerwana decyzją nadzoru budowlanego. Obecnie lotnisko funkcjonuje bez zakłóceń, lecz te nie są wykluczone.
Gdy o sprawie zrobiło się głośno, inwestor budujący halę niedaleko lotniska zapewniał, że ma wszystkie pozwolenia budowę i pracę dźwigu. Informacje te zdementowała rzeczniczka prasowa Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC) Katarzyna Krasnodębska, której zdaniem inwestor zgłosił się z wnioskiem o pozwolenie na eksploatację 17-metrowego dźwigu, lecz zgody takiej nie otrzymał.
Obecnie krakowska prokuratura sprawdza, czy inwestor miał komplet zezwoleń na budowę, w tym także na eksploatację 17-metrowego dźwigu. Natomiast rzecznik PLL LOT Leszek Chorzewski poinformował media, że spółka najprawdopodobniej będzie domagać się odszkodowania od inwestora, ze względu na poniesione koszty związane z zakłóceniem pracy lotniska.
Fr / 2011-07-05
Komentarze: