Emirackie The Palm Islands uchodzą za jedne z najbardziej oryginalnych i karkołomnych projektów architektonicznych w historii. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że sztuczne wyspy to dopiero początek. Być może nasze wnuki lub prawnuki będą zmuszeni do życia na samowystarczalnych pływających wyspach.
Autorem projektu Lilypads (bo tak zwą się pływające wyspy) jest 34-letni belgijski architekt Vincent Callebaut. Belg od początku swej kariery próbuje wcielać w życie idee proekologiczne oraz pomysły naprawy zdegradowanych miejsc. Jednym z pierwszych projektów autorstwa Callebauta była Physalia (z łac. Meduza) - napędzana hydroturbinami ultranowoczesna łódź, na której znajdować miałyby się ogrody i sale wykładowe, w których goście mieliby zaznajamiać się z regułami bycia Eko. Kolejne projekty Belga były przygotowane dla konkretnych miejsc na świecie. Zainteresowanie Callebauta wzbudziły głównie światowe metropolie, których problemy miałyby zostać rozwiązane przez budowę ekologicznych budowli. Jedną z nich jest Dragonfly - przypominająca Burj Al Arab konstrukcja pełni funkcję wielopoziomowego ogrodu. Wewnątrz „ważki” znalazłoby się miejsce na uprawę owoców i warzyw, a także hodowlę bydła, którego mięso trafiałoby na półki wybranych, ekologicznych marketów. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko miałoby dziać się w centrum Nowego Jorku.
W dorobku Belga nie zabrakło rozwiązań przeznaczonych dla francuskiej stolicy, która od lat boryka się z problem zanieczyszczonego powietrza. Futurystyczna bryła zaprojektowana przez Callebauta dzięki pokryciu jej ścian dwutlenkiem tytanu redukowałaby smog w mieście.
Architekt znalazł sposób nie tylko na smog w metropoliach, ale także na przeludnienie i brak możliwości obcowania z naturą ludzi zamieszkałych w aglomeracjach. The Perfumed Jungle jest receptą na problemy Honkongu. Ta enklawa zieleni zlokalizowana w bryle podobnej do niemieckiego Tropical Islands byłaby idealnym miejscem spacerów i rekreacji w samym sercu dalekowschodniej metropolii. Dzięki zgromadzonym w jednym punkcie roślinom The Parfumed Jungle byłoby także „zielonymi płucami” miasta.
Ze wszystkich projektów Callebauta najwięcej emocji wzbudziły wspomniane wcześniej Lilypads - pływające wyspy, które miałyby być ekologiczną kontynuacją znanych ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich sztucznych wysp.
Pływające wyspy
Wizjonerski projekt inspirowany kształtem lilii jest odpowiedzią na wyzwania współczesnego świata. Podczas gdy Ziemia staje się globalną wioską, której mieszkańcy przemieszczają się samolotami i statkami, budowanie zwyczajnych wysp nie miałoby większego sensu. Argumentem ku modyfikacji koncepcji wykorzystanych w ZEA są także topniejące lodowce oraz podnoszący się poziom wód w oceanach. Dlatego właśnie dużo lepszym rozwiązaniem jest projekt wysp, które mogą się przemieszczać zgodnie z życzeniem ich mieszkańców. Jednego dnia Lilipads może zatrzymać się w okolicy Rio de Janeiro, zaś kolejnego podpłynąć do Nowego Jorku i tak bez końca.
Okrągła platforma z trzema wzniesieniami nie ma być wyłącznie atrakcją turystyczną, bądź statkiem wycieczkowym w luksusowej wersji, lecz prawdziwym pływającym miastem z całą niezbędną do mieszkania infrastrukturą. W projekcie Callebaut wykorzystał wszystkie znane człowiekowi alternatywne źródła energii, które mają zagwarantować wyspom pełną samowystarczalność. Skonstruowany w ten sposób projekt byłby pierwszą na świecie w pełni ekologiczną budowlą.
Wizja Callebauta to jeden z najciekawszych pomysłów architektonicznych ostatnich lat. W tej chwili architekt jest na etapie szukania sponsorów, którzy byliby w stanie wyłożyć na budowę futurystycznych wysp parę miliardów Euro. Nam pozostaje trzymać kciuki i czekać, aż sen Belga stanie się jawą i bez wątpienia największą atrakcją turystyczną świata.
Brak komentarzy. |