Sytuacja na wyspie jest bardzo poważna. Na ulicach miast Madery widać poprzewracane samochody, sterty błota i kamieni. Wiatr przekraczający 100 km na godzinę wyrządził największe szkody w miejscowości Funchal zamieszkiwanej przez ponad 100 tys osób. Oba potoki płynące przez to miasto wystąpiły z brzegów zalewając ulice. Porywisty wiatr porywał samochody i zrzucał je na dachy położonych poniżej domów. Do dużych zniszczeń doszło także w nadmorskim mieście Ribeira Brava położonego na zachód od Funchal. Woda podmyła mosty i zalała część handlową miasta.
Funchal nadal jest bez prądu, nie działają także wodociągi a wiele dróg prowadzących do stolicy Madery jest nieprzejezdnych. W wielu miejscach na wyspie nie ma łączności telefonicznej.
Jednak kataklizm to nie tylko straty materialne. Ulewne deszcze i huraganowy wiatr spowodowały śmierć co najmniej 43 osób, ponad 120 zostało rannych. Liczba ofiar nie jest jeszcze ostateczna.
Ze względu na szalejące burze, dopiero w niedzielę na wyspę dotarł Premier
Portugalii Jose Sokrates, który zapewnił że mieszkańcy wyspy otrzymają wszelką niezbędną pomoc. Z całego świata napływają kondolencje dla rodzin ofiar.
Zdaniem dowództwa ekip, które zajmują się usuwaniem szkód kataklizmu, przywrócenie „normalności” na wyspie potrwa tygodnie a nawet miesiące.
Ekolodzy zwracają uwagę że skutki powodzi spotęgowało „betonowanie„ wyspy aby zdobyć dodatkowe miejsca pod budowę domów. Rwące potoki górskie po prostu nie mieściły się w swoich betonowych korytach i wylewały.
Madera jest główną wyspą archipelagu, ma 57 km długości na 22 km szerokości. Jest miejscem tłumnie odwiedzanym przez turystów, głównie z Wielkiej Brytanii i Niemiec. Każdego roku wsypę odwiedza ponad 800 tys. urlopowiczów.