Trochę śniegu, lodu i chęci do pracy a w 45 minut powstanie dom, czyli igloo. I choć wydawać by się mogło, że życie w przeszywającym zimnie jest nie do zniesienia to jednak Eskimosi znają takie metody, żeby temperatura w igloo, wzrastała znacznie powyżej zera stopni Celsjusza.
W języku inuickim słowo „igloo” oznacza dom. Budowano go zazwyczaj z kamieni i skór. Igloo ze śnieżnych bloków zaś, było częścią stylu życia ludu Thule, czyli przodków Inuitów. Tylko kanadyjscy Eskimosi budowali igloo ze śniegu. Są one zupełnie nieznane na Alasce, a spośród czternastu tysięcy Eskimosów żyjących w Grenlandii, jedynie trzystu widziało śnieżne igloo na własne oczy. Pierwszym Europejczykiem, który zobaczył taki niezwykły dom, był Martin Frobisher, który w roku 1576 szukał na Ziemi Baffina Przejścia Północno - Zachodniego.
Igloo jest jednym z najstarszych rodzajów mieszkania. Stosowane jest od około pięciu tysięcy lat bez większych zmian technicznych. Dzisiaj służy głównie jako schron przed burzami śnieżnymi i mało kto w nim mieszka.
Szwedzcy uczeni wykazali, że konstrukcje śnieżno-lodowe, podobne do igloo, tylko odpowiednio większe, doskonale nadają się na baraki, szpitale i inne obiekty wojskowe. Okazuje się, że nawet pociski armatnie nie wyrządzają poważniejszych szkód instalacjom ! Po prostu dziurawią i lecą sobie dalej.
Najlepszym do zbudowania śnieżnego mieszkania jest jednolity śnieg, nagromadzony w wyniku jednej zawiei. Najlepiej zacząć budowę na solidnym fundamencie, zatem na powierzchni płaskiej i twardej. Długim nożem należy wyciąć regularne bloki, o boku kilkudziesięciu centymetrów. Najodpowiedniejszy blok śniegu powinien mieć wymiary ok. 50-60 x 100-120 cm i ok. 20 cm grubości. Bloki układa się dookoła siebie, tak by stworzyć okrąg o średnicy od około 3 do 5 metrów. Każda kolejna warstwa powinna mieć nieco mniejszą średnicę, by powstała zamknięta kopuła. Samo wejście do igloo powinno znajdować się nieco poniżej podłogi, w celu stworzenia pułapki dla najzimniejszego powietrza. Szpary między blokami zalepia się po prostu śniegiem, tak jak zaprawą murarską. Za okna służą oczywiście przezroczyste bloki z lodu. We wnętrzu igloo można stojąc, dosięgnąć rękami sufitu, w najwyższym punkcie konstrukcji.
Najważniejsze jednak w igloo jest ciepło. Jak tego dokonać? Okazuje się, że w sposób bardzo prosty. Wewnętrzne ściany wykłada się licznymi zwierzęcymi skórami, które izolują przenikanie zimnego powietrza do środka. Najbardziej odpowiednie będą ogromne połacie skór niedźwiedzi bądź reniferów. Specyficznym elementem eskimoskiego igloo był długi korytarz, czyli tak zwany łapacz chłodu. Prowadził on do jedynej, największej izby. Wzdłuż ścian znajdowały się wysokie platformy, przykryte warstwami skór, służące do spania.
Najważniejszym jednak źródłem ciepła w igloo jest lampa na tłuszcz z fok lub wielorybów, która ogrzewa powietrze w środku oraz służy do ogrzewania potraw. Jak to działa? Otóż istotnie, pierwsza warstwa śniegu naszego igloo topi się, ale woda natychmiast zostaje wessana w głąb cegieł i od razu zamarza. Tworzy się w ten sposób doskonała, mocna ściana będąca równocześnie wspaniałym izolatorem termicznym. Przy jednej lampce foczej można utrzymać w igloo temperaturę około osiemnastu stopni Celsjusza, nawet gdy na zewnątrz panuje czterdzieści stopni mrozu! Kamienny stolik i niewielki zestaw naczyń oraz narzędzi (początkowo kościanych, kamiennych i drewnianych, później także metalowych), czasem także szczytowy otwór wentylacyjny, otwór okienny zasłonięty taflą lodu lub półprzezroczystym foczym pęcherzem, ewentualnie przejście do sąsiedniego pomieszczenia to właściwie całkowite wyposażenie igloo, do którego już można się wprowadzić i wygodnie mieszkać.
Coraz popularniejsze wśród Europejczyków stają się wyprawy na Biegun, gdzie można zasmakować życia prawdziwego Eskimosa. To z pewnością bardziej ekstremalne przeżycie niż smażenie się w pełnym słońcu gdzież u wybrzeży gorącej Afryki.
Brak komentarzy. |