W Londynie byliśmy w sumie 5 dni. 5 bardzo intensywnych dni.

Po przylocie na lotnisko Stansted, kupiliśmy bilety na autobus Terravision (14 funtów w dwie strony) - najtańsza opcja. Autobus jedzie ok 1h 15 min z lotniska do stacji Victoria - z początku trasa jest mało ciekawa, jak to na autostradzie, ale kiedy wjedzie się do miasta, czas leci już znacznie szybciej.

Po przyjeździe na Victorię musieliśmy ogarnąć londyński transport publiczny, pomogła nam w tym informacja turystyczna na wspominanej stacji. Za Oyster Card za 5 dni zapłaciliśmy w sumie 36,5 funtów + 5 funtów depozytu za kartę. Karta upoważniała nas do podróżowania wszystkimi środkami komunikacji miejskiej w strefie 1-4 (mieszkaliśmy własnie w 4 strefie) w czasie off peak - czyli po godzinie 9.30 (chodzi o zniechęcenie ludzi do poruszania się po mieście w czasie porannego szczytu. Karta bez ograniczenia off peak jest ok 2 razy droższa). Kartę oddaliśmy odjeżdżając, w biurze metra (biura takie znajdują się na każdej stacji, tuż za bramkami)

Hotel który zarezerwowaliśmy (Hotel Etap) okazał się bardzo OK. Pokoik był malutki, ale znajdowało się tam wszystko czego było nam trzeba. Wychodziliśmy z niego rano a wracaliśmy późnym wieczorem: zawsze czekały na nas nowe ręczniki i świeżo zaścielone łóżko. Stosunek do jakości do ogromny plus.

Zwiedzanie samego miasta jest ciężkie do ogarnięcia, szczególnie pierwszego dnia. Do zobaczenia jest mega dużo, czas jest ograniczony, miasto samo w sobie jest ogromne i sporo czasu schodzi na przemieszczanie się. Zobaczyliśmy wszystkie sztandarowe miejca - na ten temat nie chyba sensu się rozpisywać. Wspomnę tylko, że w Muzeum Historii naturalnej zwiedzanie warto rozpoczać od najbardziej ciekawych dinozaurów a kolejne mejsca wybrać według klucza od bardziej nas interesujących do tych, które uważamy za mniej ciekawie. muzeum jest ogromne i zwiedzanie w całości jest strasznie męczące. British Museum trzeba odwiedzić choćby dla genialnego dziedzińca, przy okazji można odwiedzić kilka sal z ekspozycjami, Nationall Galerry: tu również skupiliśmy na sztandarowych "Słonecznikach" i impresjonistach - nie jestem fanem malarstwa 
Ze względu na ceny i wielość innych ciekawych rzeczy zrezygnowaliśmy z Muzeum Figur Woskowych i London Eye. panoram widzieliśmy kilka, z róznych miejsc, dlatego też tą z wielkiego diabelskiego młyna sobie podarowaliśmy (nieopodal London Eye znajduje się budynek Tate Modern, gdzie wyjeżdżając na ostatnie piętro rozpościera się bardzo przyjemny widok)
W Niedziele udaliśmy się do 2 najbardziej okazałych bazylik: st. paul's cathedral i westminster abbey: (uniknęliśmy płacenia za bilety. pierwszą można zobaczyć jedynie do pewnego momentu: cześć przy ołtarzy odgrodzona jest dla wiernych przychodzących na msze, w drugiej byliśmy na całej mszy, co było dość ciekawym doświadczeniem)

Jedzenie: tu zaskoczyły nas wysokie ceny. Jako, że wyjazd z założenia miał być niskobudżetowy staraliśmy się wyszukiwać tanich rozwiązań. Zaraz naszego hotelu mieliśmy Tesco Express gdzie można było kupić np. banany za 18 p sztuka, czy 2l mineralnej za 37 p. Z jedzenia na mieście: bardzo fajną opcją jest zbieranie wszelkich ulotek: dzięki temu w Macu można było zjeść 2x BigMac 2x frytki za niecałe 5 funtów. podobnie w KFC z karteczką promocyjną za coś w stylu Longera z frytkami i Twistera z frytkami zapłaciliśmy ok 4 funtów. kawa ma Macu to wydatek ok 1,5 funta. W starbucks'ie trochę drożej a i kawa mniej mi smakowała. najlepiej wypadła Costa z najlepszą kawą w niezłej cenie (2,15 za średnie Americano i herbatą za 1,7 funta.
piwo w Pubie to wydatek 3,5-4 funty. Słynne Fish and Chips (całkiem niezłe) 8-9 funtów. Polecam również restauracje Cosmo (jest ich w Londynie kilka) gdzie w porze lunchu za 8 funtów jemy ile chcemy. do wyboru kuchnia Azjatycka z 8 krajów. Jedzenie wystawione na kilku wyspach, gdzie podchodzimy i nakładamy wszystko co chcemy. Obsługa zgarnia jedynie czyste talerze - trzeba uważać, żeby zbytnio się nie przejeść 

Jako, że jest to forum, a nie blog poprzestanę puki co na tej dawce informacji. jeśli macie jakieś pytania, chętnie odpowiem.