Nie jesteś zalogowany.
Nastąpił czas przeszukiwania internetu w celu zapoznania się z miejscem do którego mieliśmy lecieć. Jak się okazało nie była to sprawa prosta. Większość opisów dotyczyła wypoczynku i zwiedzania Brazylii południowo-wschodniej lub Amazonii. Natomiast opisów rejonów północno-wschodnich było jak na lekarstwo.
Niestety pozostało na tym, że lecieliśmy w ciemno. Bez konkretnych planów. Uznaliśmy, że jakoś to będzie i na miejscu to ogarniemy i damy sobie radę ze wszystkim.
Jak się okazało bardzo się myliliśmy
Oczywiście poradziliśmy sobie ale było bardzo ciężko.
Ostatnio edytowany przez julka2 (2015-07-28 10:50:14)
Lądujemy
Szybko przechodzimy wszelkie kontrole, odbiór bagaży i kierujemy się do wyjścia.
Wiedzieliśmy, że nie będziemy mieli żadnego rezydenta, a opiekę nad nami miała sprawować obsługa recepcji w hotelu i jakieś biuro stacjonujące 130 km. od nas.
Jednak to co nas spotkało już na lotnisku było wielkim szokiem
Wychodzimy z lotniska. Od razu zauważamy chłopaka trzymającego dużą tablicę z naszym nazwiskiem. Super.
Podchodzimy, a tu zonk Chłopak nadaje do nas w j. portugalskim...ani słowa nie kuma po angielsku. Widzimy, że się nie dogadamy więc tylko podpisuję jakieś papiery ( pisze jakieś bo były w j. portugalskim ) Chłopak macha i prowadzi nas do eleganckiego osobowego auta z logo naszego hotelu. Tam wita nas elegancko ubrany kierowca, pakuje nasze bagaże i nas i odjeżdżamy.
Jesteśmy zdziwieni, że tylko nasza dwójka udaje się w tym kierunku.
Jedziemy z 1,5 godz. w zupełnej ciszy, bo oczywiście nasz kierowca też gaworzył tylko po portugalsku.
Widoki zza szyby samochodu trochę nas przerażają. Momentami mamy wrażenie jak byśmy przejeżdżali przez Mombase. Domki rudery, kupa śmieci, ludzie śpiący na ziemi... Kurcze i jak tu wyjść na ulice
Ostatnio edytowany przez julka2 (2015-07-28 11:15:47)
Dotarliśmy do hotelu ok. godz. 19.00. Jest już ciemno.
Jednak po szybkim przebraniu ciuchów udajemy się na krótki rekonesans terenu i na kolację.
Za dużo nie obeszliśmy ale za to obowiązkowo zatrzymujemy się w barze. Mój małżonek jest w rozpaczy, bo chce się napić piwa, a barmani nie rozumieją co to jest beer Długo się produkuje i poci aby dostać piwko. Dobrze, że ktoś akurat bierze złocisty napój, bo chyba mój mąż odszedłby z kwitkiem. Jesteśmy w szoku. To my się tutaj przez cały pobyt nic nie napijemy???!!!
Na drugi dzień okazało się, że mieli kartkę z menu z wypisanymi drinkami. Co prawda po portugalsku ale pare słów było zrozumiałych. Mogliśmy pokazywać palcem, a czego tam nie było to zmuszeni byliśmy nauczyć się nazw po ichniejszemu
Dobrze że przy posiłkach były bufety, bo wrócilibyśmy z wczasów wychudzeni jak szczypiorek
Ostatnio edytowany przez julka2 (2015-07-28 15:16:44)
Drugi dzień naszego pobytu spędzamy w hotelu. Musimy się przecież zapoznać z całym terenem, basenami, plażą, barami i pobliską okolicą.
Hotel okazał się najpiękniejszym hotelem w jakim kiedykolwiek byliśmy.