Nie jesteś zalogowany.
Kolejny punkt programu to dom Stalina…z informacji zaczerpniętych na forach wiedziałam ze do środka nie wejdę. Nawet denerwował mnie Wojtek robiący zdjęcia z pomnikiem Stalina…wielokrotnie podejmowano próby usunięcia tego pomnika. Raz nawet się to udało i pojawił się znowu. Można zobaczyć wagon w którym podróżował. Ale ja wychodzę z założenia, że pewnym postaciom historycznym nie oddaję hołdu, nie płace za wstępy do ich obiektów muzealnych, nie czczę w żaden sposób. Wiec przeszłam…zobaczyłam…biedny dom w którym się urodził dyktator… pogadałam z Argentyńczykiem po hiszpańsku, zrobiłam mu foty i w drogę. .wolę oglądać skalne miasta.
To czas na skalne miasto:)
Wejście 1 Lari…Szok …co za wspaniałe miejsce! Tak urocze, że gdzie nie stanęliśmy…wariowaliśmy jak dzieci. Z nami chodził Genadi – cały czas…chyba tu jednak nie był…Na szczycie piękny kościółek z zachowanymi freskami…wkoło cudowne wyżłobienia i formacje skalne.
Ostatnio edytowany przez edyta11 (2015-08-18 12:20:46)
Edi, co do muzeum, salonki największego zbrodniarza świata to masz rację, mnie zaciągnęli tam "siłą" , ale nie ma się co tłumaczyć. Źle zrobiłam, że tam weszłam.
Wzgórze i pilnujący go rycerze są MOCNI!
A zwróciłaś uwagę z twierdzy na piękny widok Kaukazu !
Ostatnio edytowany przez edyta11 (2015-08-18 13:39:17)
Wracając wypiliśmy spragnieni piwo, ale nasz Genadi gdy to zobaczył zaraz nam wyjął czaczę.
W drodze powrotnej Wojtek zatrzymuje się by zrobić zdjęcia…nagle z mostu skaczą faceci…już się lubią…już pytaja o fb…już się kolegujemy a po powrocie przesyłamy zdjęcia i gadamy po rosyjsku. Zawieranie znajomości w Gruzji jest takie proste:)
W drogę….to długi dzień a jeszcze sporo przed nami. Celem jest Matcheta i jej zabytki
Dziś Mccheta, 20-tysięczne leniwe miasteczko o niskiej zabudowie, oddalone o 20 km od Tbilisi, żyje w wielkim cieniu obecnej stolicy (grubo ponad milion mieszkańców). Ale nadal jest bardzo ważnym punktem na mapie – tej turystycznej, ale także religijnej
Hotel zarezerwowany przez Booking okazuje się strzałem w 10 – ma najlepsze położenie – wychodzi się od razu do światyni
Ta zrobiła na nas oszałamiające wrażenie. Zdecydowanie dziś mogę napisać, ze jest najpiękniejsza. Są oczywiście ładne w Tbilisi ale np. nowe…. A ta…cudeńko To miasto jest zawsze po drodze. Warto
Jest jednym z najważniejszych zabytków budownictwa sakralnego w Gruzji jest otoczona wysokim murem
Katedra stoi na terenie pierwszego chrześcijańskiego kościoła z VI wieku. W XI wieku została przebudowana przez gruzińskiego architekta Arsukidze. Ponoć król Jerzy II (który spoczywa w tejże katedrze) kazał po skończeniu budowli odciąć architektowi rękę, by nie mógł stworzyć czegoś równie wspaniałego... Katedra Sweti Cchoweli była siedzibą najwyższych władz cerkiewnych oraz miejscem koronacji i pochówków królów Gruzji.
Z zewnątrz katedra robi ogromne wrażenie. Jest bardzo harmonijna, warto zwrócić uwagę na fasady, dekoracyjne arkady i płaskorzeźby. Krzyżowo-kopułowa budowla pierwotnie była w środku pokryta obrazami ściennymi, dopiero od niedawna zaczęto odsłaniać ich fragmenty.
Z katedrą w Mcchecie wiąże się legenda, nawiązująca aż do czasów Chrystusa. Najpierw jedno zdanie z historii – mniej więcej w VI w. p.n.e. rozpoczął się okres napływu Żydów w region Mcchety, spowodowany podbiciem Jerozolimy przez króla Babilonii, Nabuchodonozora II (597 r. p.n.e.). 10 lat później w Jerozolimie wybuchł bunt, w wyniku którego babliończycy miasto zburzyli. Tak to Żydzi wylądowali m.in. w Mcchecie, tworząc sporą część ówczesnego społeczeństwa w mieście. Choć żyli w oddali od ojczyzny, nie tracili z nią kontaktu, cały czas utrzymując stosunki z Jerozolimą.
Wracamy do legendy – jeden z Żydów mieszkających w czasach Chrystusa w Mcchecie, Eliasz, pojechał w towarzystwie trzech innych do Jerozolimy na proces Chrystusa u Piłata. Spóźnił się jednak, docierając na miejsce już na ukrzyżowanie. Zdołał odkupić od żołnierzy wierzchnią szatę (chiton) Jezusa, którą zabrał do domu (Ewangelia św.Jana rzeczywiście mówi o tym, że o suknię Chrystusa żołnierze rzucali losy i jeden z nich otrzymał ją w całości). Tu dał ją siostrze, która po wdzianiu jej zmarła i została w niej pochowana.
Na miejscu pochówku siostry Eliasza, Sydonii, wyrosło piękne drzewo, wydzielające rzadki zapach. Jedna z wersji legendy mówi, że drzewa tego nie dało się ściąć, pomogła dopiero modlitwa św.Nino. W każdym razie to właśnie za czasów św.Nino w tym miejscu król Miriam wybudował w IV w. drewniany kościół. Legenda mówi, że jeden ze słupów, wykonany z drzewa z grobu Sydonii (siódmy, wykonano ich siedem), ożył, biorąc swą moc z niebios. Uniósł się do niebios i wrócił na swoje miejsce po całonocnej modlitwie św.Nino. Filar ten miał ponoć moce lecznicze, a aż do średniowiecza kapała z niego mirra. Dlatego też kościół nazwano Sweti Cchoweli – „życiodajny słup”.
Idziemy do Klasztoru...
Główny kościół monasteru Samtavro wybudowany został w XI w. na miejscu, gdzie kiedyś stał inny IV-wieczny kościół, także wybudowany przez Miriana. We wnętrzach zachowały się freski, pochodzące z XIII-XV w., odzyskane spod warstwy tynku, który położyli Rosjanie w XIX w. Kopuła została odbudowana zaraz po tym, jak zawaliła się w wyniku trzęsienia ziemi w XIII w. Największą atrakcją świątyni są grobowce króla Miriana i jego żony, znajdujące się wewnątrz. Niestety wnętrz nie wolno fotografować.
W kompleksie klasztornym znajduje się jeszcze trójkondygnacyjna dzwonnica, pochodząca prawdopodobnie z XIII w. oraz mały przyklasztorny cmentarzyk. Na terenie monasteru pochowany został m.in. mnich Gabriel, żyjący w XX w., uznany dwa lata temu za świętego gruzińskiego kościoła prawosławnego. Choć urodzony w rodzinie komunistycznej, już za młodych lat naraził się władzom, przez co był więziony, a nawet uznany za psychicznie chorego. Resztę życia spędził jako mnich, uważany za uzdrowiciela i proroka. Zmarł w 1995 r., a jego grób stał się miejscem masowych pielgrzymek. Nawet olej w lampie, palącej się na jego grobie, uznano za cudowny.
Monaster Samtavro stoi w samym centrum Mcchety, przy głównym placu z fontannami, przy którym znaleźć też można budynek Muzeum Archeologicznego i dość widowiskowy, nieczynny zdaje się budynek dawnego kina.
Cudnie, pisz, pisz, wspomnienia odżywają, a skąd Ty te legendy znasz?
Nas Pop tak sponiewierał % % % , że nic nie pamiętam ! tylko jak non stop gadał o Lewandowskim, Piszczyku i Dudku.....
Edi , ale czy Ty tam miłością i czaczą tylko żyłaś ?
I tylko ten chlebek za 2 lari jadłaś ?
Żadnych doznań smakowych ???? No nie wierzę !
Bea ...jadłam za dwoje:)
zaczęłam już u Genadiego. Legende wyczytałam przed wyjazdem:)