Nie jesteś zalogowany.
28 VIII 2015 r. (piątek)
Po śniadaniu w hotelu wybrałem się na krótki spacer na plażę. Zanurzyłem też nogi w Morzu Kaspijskim (stan czystości wody nie zachęcał do całościowej kąpieli). Ok. 10-tej wyruszyliśmy autokarem na zwiedzanie. Po półgodzinnej jeździe (po drodze mijaliśmy pola naftowe) dotarliśmy do świątyni ognia Ateszgach, którą następnie zwiedziliśmy. To święte miejsce czcicieli ognia - Zoroastrian. Mogło powstać nawet przed 730 r. n.e. jego nazwa znaczy w tłumaczeniu „dom ognia”. Obecny kompleks powstał w XVII i XVIII w. kiedy pojawili się tam indyjscy czciciele Sziwy. Na starych fundamentach postawiono wówczas pięciokąt zabudowań, w skład którego wchodziły cele mieszkalne mnichów oraz pomieszczenia dla pielgrzymów. W centralnej części, gdzie spod ziemi wydobywał się ogień, stanęła ażurowa kamienna świątynia, wsparta na czterech kolumnach. Kompleks opuszczono w 1883 r. Od 1975 r. stanowi muzeum. Po zwiedzeniu Ateszgach ruszyliśmy w stronę Baku. Zatrzymaliśmy się na Starym Mieście i rozpoczęliśmy wspólny spacer jego uliczkami. Po drodze minęliśmy m.in. mury obronne z basztami, meczety, karawanseraje i budynek polskiej ambasady. W końcu dotarliśmy do Wieży Dziewiczej (obiekt ten figuruje na liście UNESCO). Zbudowano ją w XII w. jako część fortyfikacji miejskich, które kiedyś sięgały w tym miejscu samego morza (jego poziom był wówczas wyższy). Jako budulec posłużył szary wapień. Budowla ma 29,5 m wysokości i 16,5 m średnicy, a grubość murów sięga 5 m. Wnętrze podzielono na osiem kondygnacji, światło wpada przez mikroskopijne okienka rozszerzające się do wewnątrz. Komunikację między piętrami zapewniają kręte i wąskie schody. Obecnie wewnątrz wieży mieści się muzeum z ekspozycją poświęconą dziejom miasta oraz kolekcją etnograficzną. Wspięliśmy się także na szczyt wieży. Z usytuowanego tam tarasu rozciąga się rozległy widok na starówkę, współczesne miasto i wybrzeże Zatoki Bakijskiej. Potem udaliśmy się do Pałacu Szachów Szyrwanu (również ten obiekt figuruje na liście UNESCO), który także zwiedziliśmy. Wzniesiono go z piaskowca w XV w. i przez stulecia stanowił główną siedzibę władającej tymi terenami dynastii Szirwanszachów. Usytuowano go w najwyższej części ówczesnego miasta. Główny budynek pałacowy (z 1411 r.) ma dwie kondygnacje i kilkadziesiąt pomieszczeń. Obecnie mieści się w nich kolekcja muzealna o tematyce historycznej. Na otoczonym murami tereni kompleksu znajduje się również tzw. Diwanchana (z 1428 r.), czyli mały pawilon otoczony arkadami, z ośmiobocznym pomieszczeniem wewnątrz. Niegdyś działał w nim sąd. Pozostałe obiekty kompleksu to mauzoleum szachów Szyrwanu, meczet pałacowy i XVIII-czne łaźnie. Są też 3 dziedzińce, każdy z różnicą poziomów rzędu 5-6 m. Po opuszczeniu pałacu udaliśmy się jeszcze wspólnie do Muzeum Miniaturowych Książek. Prezentuje ono niezwykłą kolekcję pieczołowicie wykonanych maleńkich książeczek. Są to prawdziwe książki (z różnych stron świata), czasem z pięknymi kaligrafiami, które jednak bez trudu mieszczą się nawet w niewielkiej dłoni. Zgromadzono ich tam blisko 4 tys. Z ciekawszych eksponatów można wspomnieć np. o XIX-cznym wydaniu Koranu, Historii Anglii z 1815 r. czy Eugeniuszu Onieginie z 1837 r. Najmniejsze egzemplarze mają wymiary 2 na 2 mm (!) i wyposażone są w lupę niezbędną do ich czytania. Po wspólnym zwiedzaniu dostaliśmy ponad 2 godziny czasu wolnego. W tym czasie odbyłem dalszy spacer po mieście, m.in. po nadmorskim bulwarze (tam za 2 manaty przejechałem się na „diabelskim młynie”) i słynnym Prospekcie Nafciarzy, podziwiając liczne przykłady pięknej architektury. W przeciwieństwie do innych stolic Kaukazu w Baku nie straszą tak bloki z czasów ZSRR, gdyż zostały pięknie przebudowane (ewentualnie pozasłaniane) i ozdobione. Nawet pokryte zdobieniami przejścia podziemne robią tam wspaniałe wrażenie. Po czasie wolnym znowu podjechaliśmy pod „Wieże Ognia” i tym razem za dnia powtórzyliśmy spacer, który odbyliśmy dzień wcześniej wieczorem. Potem ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy supermarkecie, w którym można było dokonać zakupu. Do hotelu wróciliśmy ostatecznie o 18:30. Ponownie zażyłem relaksu w hotelowym Aquaparku, a wieczorem zjadłem w hotelu kolację. W nocy był problem ze spaniem, bo obok hotelu była bardzo głośna dyskoteka, która była czynna aż do 3 w nocy i w praktyce nie pozwalała zasnąć.
Ostatnio edytowany przez cienkibolek (2015-09-28 12:01:42)