Nie jesteś zalogowany.
Jak na tym Borneo naprawdę było
Dawno, dawno temu...
Wszechogarniająca lepkość. Koszula przykleja się do ciała. Gęste, mokre,gorące powietrze przykleja się do skóry. Ciało żebrze o każdy oddech...
Kap... kap... po twarzy... pot zalewa oczy.
Kap... kap... kapie z drzew, z liści, zewsząd... Jeszcze parę kroków... jeszcze trochę wysiłku... oddech skraca się niemiłosiernie... brakuje tchu... ciężkie,
mokre,upalne powietrze zatyka płuca...
Jeszcze jeden kamień... jeszcze jeden zwalony pień...
Oszalałe od upału cykady rozrywają uszy... Która głośniej, która bardziej...
Rozgrzana upalnym słońcem ziemia wnika w każdą komórkę ciała...Rozbuchana , soczysta zieleń atakuje żrenice do bólu...
Szum... szept...oddech... prastarego,deszczowego lasu...
-Chodż... opowiem Ci o sobie...
-Chooodż... -woła... Zrób ten jeszcze jeden krok... Krok w nieznane...
-Odważ się...
-Poznaj mnie... dotknij, poczuj, posłuchaj...
Ostatnio edytowany przez Antenka (2017-11-20 22:31:55)
Piyrszy
A, sorry... to nie ta bajka Hmm... ale to już było
No więc... bajka zaczęła pisać się na nowo
Pewnego jesiennego dnia, gdy dostałam zielone światło na urlop, co nie było oczywiste i raczej jak zwykle się nie zanosiło bo pożegnałam się z wyjazdami na bliżej nieokreśloną przyszłość łamane przez niewiemkiedyudamisięwyjechaćgdziekolwiek nawet na sąsiednie zadupie wpadło mi w oko Borneo. Chciałam tam.Krótkie konsultacje z tambywalcami i ....
Oczywiście koleżanki nie zawiodły i wykazały swoją troskę:
- a Ciebie to już całkiem pogięło.... wszystkie.
- Ty, a nie ma jakiegoś hotelu z mega białym piaseczkiem i mohito(???- koleżanka lubiąca aktywny wypoczynek), przynoszonego do leżaka?
- opanuj się... po malarię/wszelką gorączkę krwotoczną( koleżanka lekarz) tam jedziesz???
nie miej pretensji, że nie ostrzegałam...
- szlajać się po dżungli??? orangutany lajf???- Ty, ja tam wolę TV, Czubównę w roli narratora i Animal Planet( jako kanał) koleżanka maniaczka przyrody...
- Ty, a krótszych lotów nie ma??? bo przecież oświergnąć idzie w tym samolocie ( koleżanka fanka podróży) nawet jak to jest EmiratesAirlines.
Nooo... uwielbiam zrozumienie tematu... i moich poznawczych potrzeb...
Więc... trzasnęłam fonem( przetrwał walnięcie o podłogę ) i zrobiłam przelew za wycieczkę...
Lecę
Sama
Jak zwykle
Przyzwyczaiłam się
Wyjazd klepnięty, zapłacony i zostało się tylko cieszyć i planować- coby tu jeszcze wyhaczyć ponad programowe ramy.
Siedzę przed kompem zwarta i gotowa na wszystko, co się tu będzie działo
Hapol- no ja nie wątpiłąm
Angela- no mam nadzieję,że będzie się działo
Dobra - to idę po kawę Choć dziś się już pewnie dużo nie zadzieje, bo godzina późna i wszystkie małpy śpią
c.d. nastąpi niebawem
ale ja Cie lubię czytać Podglądam nawet z BR...
Na Sumatrze też przelewaliśmy powietrze szklankami świetnie rozumiem o czym piszesz
Anti....Ja też absolutnie nie wątpiłem, że Ty wątpiłaś
Rozumiem że stacjonarnym pierdzielnęłaś o podłogę
....i zmień kuleżanki
Angela- już jadymy dalej
Oskar-
Hapol- nie, swoim osobistym smartem... trzasnęłam I nigdy nie wątpię
Następnym razem znaki dymne dam i kanapki zrobię żebyś tak na pusto nie koczowała