Wyspy Morza Koralowego - Fidżi - Port Denarau i Nadi - relacja z wakacji
Na poczatek sprawa techniczna - na naszym portalu Travelmaniacy.pl nie ma wyszczegolnionego panstwa Fidżi. Najblizsze co moglem znalezc w spisie krajow to Wyspy Morza Koralowego. Mozna z grubsza przyjac, ze wyspy nalezace do Fidżi leza na obrzezach Morza Koralowego :)
Po opuszczeniu Sydney trzy noce i dwa dni byliśmy w morzu. Było nas sześcioro więc się nie nudziliśmy. Zapoznawaliśmy się z naszym statkiem i nadrabialiśmy zaległości w spaniu i czytaniu książek. Pogoda była wspaniała, więc w nocy wyłączaliśmy klimatyzację i spaliśmy przy otwartych drzwiach balkonu. Słowem relaks, sielanka i ładowanie baterii. A tego nam było trzeba.
Statek Carnival Legend okazał się nieco większy i zbudowany w zupełnie innym stylu niż Dawn Princess, na którym odbywaliśmy rejs dwa lata wcześniej. Zabiera ok. 2.500 pasażerów plus ok. 900 osób załogi.
W końcu, rankiem trzeciego dnia rejsu, dotarliśmy do pierwszych wysepek Fidżi. Nastawiłem sobie budzik na piątą z minutami żeby zobaczyć świt. Opłacało się. Słońce wschodziło pośród urokliwych tropikalnych wysp. Czuć było zapach lądu. Wspaniałe widowisko.
Fidżi to państwo typowo wyspiarskie, lezace w południowo-zachodniej części Oceanu Spokojnego na wschód od Vanuatu, zachód od Tonga i południe od Tuvalu. Położone jest na przeszło 332 wyspach i 500 wysepkach pochodzenia wulkanicznego, otoczonych rafami koralowymi. Spośród tych wysp całkowicie niezamieszkanych jest około 110. Dwie największe wyspy to Viti Levu i Vanua Levu. Viti Levu stanowi połowę powierzchni Fidżi, na niej położona jest stolica państwa, Suva oraz najwyższe wzniesienie – Tomanivi (1324 m n.p.m.). Na wyspach wznoszą się góry wulkaniczne porośnięte wiecznie zielonymi lasami równikowymi, lasami zrzucającymi liście i sawannami. Klimat wysp równikowy wilgotny, od listopada do kwietnia występują tam cyklony tropikalne.
Nasz statek zatrzymal sie w stosunkowo duzej odleglosci (grubo ponad kilometr) od Portu Denarau. Tendery nalezace do statku oraz trzy wynajete w porcie, wielkie, zabierajace ponad 300 ludzi katamarany, zawiozly nas na brzeg.
W Port Denarau powital nas ubrany w spodniczke z trawy pan z pałą wykrzykujac bula!, czyli fidzijskie czesc oraz panie sprzedajace wycieczki. Pierwotnie planowalismy wziac taksowke i pojechac do oddalonego o ok. 15 kilometrow miasta Nadi. Okazalo sie, ze na miejscu wszystko wyglada troche inaczej niz opisane w internecie, wiec zmienilismy zdanie.
Po obowiazkowych targach wynajelismy pana kierowce z jego minivanem na ”trzy fidzijskie godziny”. Pan kierowca wyjasnil nam, ze na Fidzi czas plynie wolniej, wiec beda to ”jakies cztery normalne godziny”. Wyruszylismy wiec w droge. Pan kierowca zatrzymal sie przy sklepie z zimnym piwem i zaopatrzeni w orzeźwiające napoje bylismy gotowi na zdobywanie Fidzi :) Wynajecie minivana kosztowalo na 15 fidzijskich dolarow (10 australijskich) od osoby.
Najpierw pojechalismy do najbardziej znanej atrakcji w Nadi (czytaj Nandi) - swiatyni hinduistycznej o wdziecznej nazwie Sri Siva Subramaniya. Po minucie ogladania nazwalismy ja swiatynia wszystkich kredek swiata. Wystarczy popatrzec na zdjecie zeby zobaczyc dlaczego :)
Pierwotni mieszkancy Fidzi to Melanezyjczycy. Po tym jak, w 1874 roku, Fidzi stało się brytyjską kolonią nastąpił napływ ludności hinduskiej sprowadzonej do pracy na plantacjach. Dzis Hindusi stanowia 44% ludnosci tego kraju.
Swiatynia Sri Siva Subramaniya zostala wybudowana w 1926 roku, a odnowiona (i zapewnie pokolorowana) w roku 1976. Kompleks swiatynny obejmuje glowna swiatynie oraz kilka malych kaplic, rownie jaskrawo kolorowych. Wstep kosztuje 7 fidzijskich dolarow od osoby. Osoby zbyt krotko ubrane zmuszone sa do noszenia sarongow (szwagier sie wymigal). Swiatynia jest ciekawa, choc wyglada troche jak plac zabaw dla przedszkolakow :)
Nasyceni kolorami teczy pojechalismy w dalsza droge. Pan kierowca pokazal nam lotnisko, obwiozl troche po okolicy a nastepnie zostawil na dwie godziny w centrum Nadi.
Nadi (Nandi) to piąte pod względem liczby ludności miasto Fidżi (ok. 47 tysiecy mieszkancow). Smialo moge stwierdzic, ze nic ciekawego tam nie ma. Poszwedalismy sie troche, pokosztowalismy fidzijskiego pifffka, w sklepie z badziewnymi pamiatkami bylismy swiatkami ”ceremonii picia napoju kava” - po czym poszlismy na zwyczajna kawe :) Zajrzalem tez na targ owocowo-warzywny. Podobaly sie fidzijskie autobusy w stylu poznego peerelu :)
Wspomniana wyzej kava to tradycyjny napoj sporządzony z lisci pieprzu metystynowego. Na niemal całym obszarze Pacyfiku kava jest napojem spożywanym jako absolutnie niezbędny dodatek do wszelkiego rodzaju spotkań, wydarzeń towarzyskich, politycznych i religijnych. Jest ważnym symbolem tożsamości narodów Pacyfiku, stąd jej wizerunki można znaleźć min. na monetach, flagach i banknotach. Napoj ma lekkie działanie psychoaktywne, chociaz, podobno, nie można się od niej uzależnić.
O umowionym czasie spotkalismy sie z naszym kierowca i, bez zalu, wrocilismy do Port Denarau.
Port Denarau to typowa miejscowosc turystyczna. Sklepiki, marina, kafejki i knajpki. Czas pozostaly do powrotu na statek spedzilismy glownie na degustacji fidzijskiego piwa i rumu Bounty. A co tam, w koncu to wakacje :)
Poznym popoludniem wrocilismy na statek i ruszylismy w dalsza droge przez Pacyfik, tym razem do Vanuatu.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Komentarze: