Moje pierwsze odwiedziny w Chorwacji były kilka lat po zakończeniu wojny, wszyscy znajomi pukali się w głowę, że młode małżeństwo z dwuletnim dzieckiem chce jechać do kraju tak niedawno zaznaczonego wojną. Ale pojechaliśmy i byliśmy zauroczeni!
Bezpiecznie, miło, kulturalnie, pogoda - ciepłe morze i tanio. Choć budynki nadal znaczone kulami to nikt o wojnie nie chciał mówić - bo i po co? Liczy się teraźniejszość i przyszłość i było super. Minęło kilkanaście lat wracamy z grupą znajomych do Chorwacji - rejs katamaranem po Dalmacji i wielkie zaskoczenie!
Pierwszy przystanek Zagrzeb - urok stawiania się na czas po jacht... Nic do zobaczenia, hotel jeden z najlepszych rozczarowywał, zabytków zero - coś między Katowicami a Koluszkami (nie obrażając nikogo ).
Trasa do Trogiru rewelacja - wspaniała autostrada z kaskadami i mostami - wielka Europa! A potem już same rozczarowania! Jacht klub ładny ale za auto 10 euro za dobę! Nasz katamaran nie byłby wyszykowany na godz. 15 gdyby nie kilka łapówek. Do miasta 2 km, zakupy w lokalnym bazarze były miłą odmianą ale jak drogą! Fajnie, że ze wszystkimi gadasz jak po polsku ale ceny gorzej niż europejskie!
Mieliśmy czas by zobaczyć piękne wodospady Krka - w parku narodowym. Masz tam dwie opcje płynąć statkiem lub wyżej przejeżdżać autobusem do wodospadów - jedno i drugie gwarantuje niezapomniane widoki. Czułam się miejscami jako w Amazonce - miejsce godne polecenia! Do tego można popływać w krystalicznie czystej wodzie, która we wrześniu było bardzo ciepła!
Pierwszy przystanek - Przeklęte Wyspy na Św. Klement w jacht klubach pełna kultura - angielski, toalety, woda i prąd w cenie, sanitariaty czyste i porządne - towarzystwo różne. Kolacja z tylko wspaniałą rybą ponad 400 euro na 8 osób i co dalej? Płynąc łódką masz nieoceniony przywilej zatrzymujesz się gdzie chcesz i zmienisz plan trasy prawie z minuty na minutę - my po kilku rejsach mamy wprawę - zmiana planu to nasze hasło!
Następny przystanek Mljet ze swoim parkiem narodowym gdzie wystarczy zarezerwować miejsce w danej tawernie - resztę masz za darmo -brak opłat za jacht, wodę i prąd - dla naszej ekipy rewelacja bo choć śniadania i obiady jedliśmy na pokładzie to coś smacznego i innego było nam na rękę! I oczywiście jeziora - dwa wielkie zalane wodą morską ale o 4 stopnie Celsjusza wyżej niż morze - cicho spokojnie, rewelacyjna kąpiel przed naszym śniadaniem!
Powrót przez Korczulę - wspaniałe miasto którego plan miasta jest ułożony w kształcie rybiego szkieletu - na wprost głowy baszta która serwuje rewelacyjne drinki! Wypłynięcie z portu tego miasta wiąże, się z pięknymi widokami na mury obronne i majestatyczne miasto.
Naszym następnym przystankiem miał być Hwar ale ilość łodzi i brak miejsc odstraszył i późnym wieczorem dotarliśmy do cichego miasteczka Milna na wyspie Hwar . A potem już po powolutku na ile wiatr pozwalał płynęliśmy do Trogiru - postój na prawie nie zamieszkałej wyspie na grilla zmroził nasze kiszenie - 50 euro za 1 kg ryby w nędznym barze to duża przesada!!!
Miło było - pogoda we wrześniu nam dopisała, może ciepłe, mariny czyste i kulturalne .... tylko ceny i jakość ni jak miały się do jakości knajp i sklepów. Chorwacja - nie dziękuję!
Jeżeli jedziemy samochodem to bierzcie ile wlezie, Chorwacja już nie jest tania.
Polako | Super. Ja jestem wielką miłośniczką Chorwacji. Kocham ten kraj a w szczególności wyspę Brac. Miejscowość Bol ze słynną plażą Zlatni Rat zajęła wyjątkowe miejsce w moim sercu. Od niedawna mam możliwość przebywania na dłużej w tym pięknym miasteczku a swoje odczucia opisuje na blogu www.polako.eu Zachęcam do czytania :-) Pozdrowienia dla miłośników Chorwacji. |