Do Punta Arenas przyjechaliśmy z Puerto Natales autokarem, co zajęło nam około 3,5 godziny. Po drodze mijaliśmy raczej monotonne tereny, ot, takie nijakie, płaskie pustkowie. Maleńka, ale za to zadbana i bardzo kolorowa osada była jedynym urozmaiceniem tego przejazdu. Aż dotarliśmy do Cieśniny Magellana - wg mapy wąskiego, ale w rzeczywistości dość szerokiego - łącznika wodnego pomiędzy oceanami Atlantyckim i Spokojnym.
I właśnie nad tą cieśniną, na jej zachodnim brzegu, mniej więcej w połowie stosunkowo szerokiego i prosto przebiegającego odcinka Cieśniny Magellana znajduje się chilijskie „Miasto na końcu świata” - Punta Arenas. W pewnym sensie jest to odpowiednik argentyńskiej Ushuai (najdalej na południu kraju położone) tyle, że jest to zdecydowanie większe miasto (liczy sobie ponad 100 tys. mieszkańców), ale za to jego położenie geograficzne jest znacznie wyżej na północ, niż Ushuaia. Coś za coś. Na pociechę Chile ma jeszcze poniżej Ushuai maleńką osadę rybacką - Puerto Williams...
Na program naszego zwiedzania Punta Arenas złożyły się:
- Centrum miasta, z głównym placem - Plaza M.Gamero - którego środkową część zajmuje zielony skwer, z odlanym z brązu pomnikiem Ferdynanda Magellana (portugalskiego żeglarza, który - jako pierwszy Europejczyk w r. 1520 dotarł w te strony); pomnik otoczony jest alejkami i kramami oferującymi lokalne wyroby rękodzielnicze, a także pamiątki typu widokówki, plakaty, albumy. Przy ulicach wokół placu na uwagę zasługuje katedra oraz dawna rezydencja Sary Braun - pierwszy budynek wzniesiony w tym mieście z cegieł, aktualnie stanowi siedzibę „Social Clubu”, skupiającego głównie starszych oficerów marynarki.
- Punkt widokowy - na niewielkim wzniesieniu, ale z szeroką panoramą na miasto i wody Cieśniny. Akurat gdy jechaliśmy w tamto miejsce - zaczął mocno lać deszcz... Pierwszy deszcz, jakiego doświadczyliśmy podczas całej wyprawy - i od razu bardzo intensywny! Zastanawialiśmy się nawet czy jest sens wychodzić z autokaru podczas takiej ulewy... na szczęście, opad okazał się dla nas litościwy i równie szybko jak się pojawił - szybko też ustąpił.
- Cmentarz - Cementerio Municipal - miejsce osobliwe. Pozwala - na podstawie nazwisk, czytanych z nagrobków - zobaczyć, że pochowani są tutaj przedstawiciele wielu narodowości, języków i religii, jacy od wieków zamieszkują to miasto; jest (oczywiście najbardziej okazały!) grobowiec Sary Braun - zasłużonej dla lokalnej społeczności; jest też symboliczny grób Indianina - upamiętniający XIX-wieczne masakry pośród autochtonów; a „znakiem szczególnym” tego cmentarza jest jego „zielona architektura” - kompleksowo zaprojektowane układy alejek, gęsto obsadzonych, owalnie wymodelowanych cyprysów...
- Regionalne Muzeum Salezjańskie - prezentujące na 3 piętrach ekspozycji bogate zbiory, począwszy od eksponatów prekolumbijskich, poprzez przedmioty i dokumenty z wypraw Karola Darwina, aż po eksponaty nam współczesne, np. przechowywany jest tu fotel, z którego korzystał Jan Paweł II podczas sprawowania Mszy św. w czasie wizyty duszpasterskiej w regionie Magellanes - 4.04.1987 roku. Miło spotkać taki akcent na „końcu świata”...