Seszele - Mahe Island - relacja z wakacji

Wylot na Seszele upolowałam w ofercie last minute. Planowaliśmy Tajlandię, ale trafiła się fajna okazja wycieczki na Seszele, wiec wybór był dość oczywisty. W końcu prawdopodobieństwo znalezienia się na Seszelach jest dużo mniejsze niż w Tajlandii, więc lecieć trzeba :)

Nie było za dużo czasu na zebranie informacji o tym rajskim miejscu, lecieliśmy trochę „na żywca”, więc tym bardziej wycieczka przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Przelot katarskimi liniami lotniczymi przez Dohe. Linie lotnicze pokroju Emirates, czyli jedne z najlepszych na świecie! Samolot typu tego, którym lecieliśmy na Malediwy tzn. ogromny, z super obsługą i nieograniczonymi %! W zagłówku każdego pasażera monitor z mnóstwem filmów, gier itp. w wielu językach - nawet menu wybieramy na monitorze touch screen :).

Wczesnym wieczorkiem jesteśmy na lotnisku w Doha - katarskiej stolicy. Doha robi ogromne wrażenie z okna samolotu. Na pierwszy rzut oka widać, że rozwija się tak szybko, jak Dubaj czy Abu Dhabi. Zrobiłam kilka fotek z samolotu, ale nie są najlepszej jakości ze względu na porę dnia. Lot z Doha na Seszele trwa około 4 godzin, więc nad ranem budzi nas cudowna, słoneczna pogoda i niesamowite widoczki:)

Jesteśmy na Seszelach, a dokładniej na wyspie Mahe :) Serdeczne powitanie na lotnisku przez lokalne biuro podróży Mason’s Travel i juz jedziemy do hotelu. Po drodze pierwsze widoczki wyspy Mahe. Teren górzysty - Morne Seychellois - 903 n.p.m. to najwyższy szczyt oraz bardzo dużo egzotycznej zieleni od razu rzucają się w oczy. Mahe jest zamieszkałe przez 90 proc. ogólnej populacji Seszeli.

Nasz hotel to Coral Strand Hotel mieszczący się przy plaży Beau Vallon - ponoć najpopularniejszej i najbardziej rozrywkowej na wyspie Mahe. Sam hotel nie robi dużego wrażenia, bo juz nie pierwszej nowości, ale jest czysty i tuż przy plaży, więc nie ma co narzekać. Fakt faktem, że po wakacjach na Malediwach człowiek staje się wybredny, więc oczekiwaliśmy, ze Coral Strand nie będzie rewelacją, ale za to na naszą kieszeń :)

Seszele jako kierunek są same w sobie ogromną atrakcją, nie należącą do najtańszych zresztą, wiec w wyborze hotelu musieliśmy się ograniczyć. Wszystkie pokoje są z widokiem na ocean, my też każdego dnia cieszymy się wspaniałym widoczkiem z naszego tarasiku!!! To jest największy razem z wyżywieniem atut Coral Strand Hotel. Czytałam, że Seszele to raj 3* hoteli i 5* plaż i cos w tym rzeczywiście jest, bo 4* hoteli jest mało, a 5*, szczególnie na wyspie Praslin i La Digue są nieosiągalne finansowo dla przeciętnego człowieka.

Nasza plaża Beau Vallon jest najpopularniejszą na Mahe, głównie ze względu na liczbę hoteli ,a co za tym idzie wielu rozrywek w tej okolicy. Według mnie jest jednak sporo piękniejszych plaż na Mahe, a niektórzy mylący pojecie najpopularniejsza z najpiękniejszą mogą okazać się nieco rozczarowani :)

Beau Vallon to dosyć długa i szeroka plaża oczywiście z białym piaseczkiem i turkusową wodą, ale nie nadająca się do nurkowania ani nawet snurkowania - co najwyżej część plaży po przeciwnej stronie skalnych granitowych formacji. Ta część plaży to nasza ulubiona, wiec w dni, które spędzaliśmy na hotelowej plaży obowiązkowo chodziliśmy na spacerki w tamtym kierunku, głównie ze względu na namiastki rafy i super malownicze widoczki. Beau Vallon otoczona jest górami i położona w zatoce Beau Vallon Bay, która ze względu na swoje położenie słynie z częstych chmurek. Nam trafiły się dwa pochmurne dni, ale temperatura na Seszelach nie spada nigdy poniżej 26 czy 27 stopni, więc tak czy inaczej to pogodowy raj!

Taksówką za 10$ jedziemy z hotelu do Victorii - stolicy Seszeli, która jest najmniejszą stolicą na świecie. 2-3 godziny w zupełności wystarczą na zobaczenie wszystkiego :) W sumie nie ma aż tyle do zobaczenia, bo cała stolica to port, Muzeum Narodowe, Ogród Botaniczny, dwie katedry, świątynia hinduska, kilka restauracji i kilkanaście sklepów oraz mały targ, no i mały Big Ben czyli Tower Clock w centralnym punkcie Victorii.

Decydujemy się na wypożyczenie samochodu, co na Seszelach jest nie lada przygodą i wydatkiem. Po pierwsze najniższa cena za jakieś śmieszne, małe autko to 50 euro za dzień, po drugie nie ma szans na wypożyczenie jeśli nie posiadasz jakiejś Visy itp. Od razu nas informują, że nasza karta kredytowa zostanie obciążona w razie jakiejkolwiek stłuczki niezłą sumką :) Wynika to z tego, że na Seszelach obowiązuje ruch lewostronny, przy czym drogi na wyspie są wąskie i kręte, często roślinność jest tak bujna, ze nawet nieba nie widać, a co dopiero kierowcy jadącego z naprzeciwka :) Można tez wypożyczyć samochód z kierowcą, ale to duży wydatek - 100 euro za dzień. Mimo wszystko wypożyczamy autko na dwa dni, co daje nam możliwość zjechania całej wyspy. Okazuje się, że na Mahe jest dużo przepięknych plaż. Nam najbardziej podobała się Anse Royale - prawdziwie rajska plaża ciągnąca się kilometrami, z przepiękną rafą, skalnymi formacjami jak na Seszele przystało i prawie bez ludzi. Żyć nie umierać!!! Dziwne, że w tak fantastycznej okolicy jak Anse Royale nie ma żadnych hoteli, stąd też mało ludzi, piaseczek jak mąka dosłownie.

Na Seszelach buduje się hotele tylko do wysokości palm, więc nie znajdziecie tam ogromnych betonowych resortów jak na Karaibach. Oprocz Anse Royale warto wybrać się do Glacis na plażę Sunset Beach tez z piękną rafą - tu raczej kameralnie, bo plaża jest mała, ale niesamowicie malownicza!!! Na wyróżnienie zasługują także plaże Anse Forbans oraz Port Launay - przy tej ostatniej super 5* hotel. Po objeździe wyspy Mahe i iście rajskim tygodniu pobytu cele są juz tylko dwa - wyspa Pralin (czyt. pralen) i La Digue mające opinie najpiękniejszych wysp na całym Oceanie Indyjskim, a może nawet na świecie!

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:

Co warto zwiedzić?