Małe państewko, jedyne na świecie, w którym mówi się po katalońsku, w dodatku ze wszech stron pokryte górami. W całym kraju jest tylko jedno większe miasto - stolica. Kiedyś handlowano tu drewnem, dziś państwo utrzymuje się z turystyki... głownie zakupowej.
Biskupio-prezydenckie rządy
Zgodnie z konstytucją z 1993 r. Andora jest określona jako niezależne, demokratyczne, parlamentarne współksięstwo. Głową państwa są dwaj książęta: hiszpański biskup miasta Seo de Urgel oraz prezydent Francji. Księstwo ma własny parlament, władzę wykonawczą sprawuje stojący na czele rządu premier.
Długowieczni mieszkańcy
Nie wiadomo w jakim stopniu mają na to wpływ towary sprzedawane w tym bezcłowym raju, a w jakim panujący tam spokój oraz górski klimat. Andorczycy mogą pochwalić się ponadprzeciętną średnią długością życia - ponad 80 lat.
O ile w industrialnej stolicy, zagubionej pomiędzy szczytami Pirenejów żyje się „długo i szczęśliwie” to niekoniecznie łatwo. Andora la Vella położona jest stosunkowo daleko (trzy godziny jazdy) od najbliższych lotnisk w Tuluzie, Gironie, Perpignan i Barcelonie. Jest to rezultatem małej liczby ludności i górzystego ukształtowania terenu. Miasto nie ma również stacji kolejowej. Niedogodności nadrabia jednak znajdujący się w mieście dobrze zorganizowany dworzec autobusowy. Ciekawe jest również to, że rdzenni Andorczycy są mniejszością we własnym kraju. Więcej jest Francuzów, Hiszpanów oraz Portugalczyków.
Zakupy w bezcłowym raju
Zakupy, zakupy i jeszcze raz zakupy. Andora jest i była strefą bezcłową. Zwłaszcza elektronika jest tam dużo tańsza niż w pozostałych krajach Europy. Można zaopatrzyć się również w różnego rodzaju trunki w promocyjnych cenach, tańsze niż u nas papierosy (często sprzedawane w „wagonach” z dodatkowymi prezentami), perfumy czy kosmetyki.
Dobrą dla wszystkich informacją jest to, że Andora la Vella generalnie nie jest duża. Aleje zakupowe, podobnie jak całe centrum to praktyczne kilka ulic na krzyż. Spokojnie i bez większych obaw można spacerować po stolicy pieszo. Jedynym mankamentem może okazać się górzyste ukształtowanie terenu, które sprawia ze wielogodzinna wędrówka ulicami stolicy może być już męcząca. Przy tej okazji warto zauważyć, że ze względu na położenie, bardzo popularne są narty w Andorze i co więcej oferty wyjazdów narciarskich w to miejsce znajdziemy w ofercie niektórych polskich touroperatorów.
Kraj wiatrów
Legendarne pochodzenie nazwy kraju wiązane jest z wymienianym w Starym Testamencie miastem Endor. W tutejszych górach mieli schronić się Saraceni uciekający ku północy, którzy potem rozpowszechnili to miejsce. Inni mówią o akcencie polskim tj. Ludwiku Pobożnym. Miał on ujrzeć w krajobrazie dolin Andory podobieństwo do doliny leżącej między górą Hermon a górą Tabor w Palestynie i nazwał nowo ujrzane terytorium Endor. Nazwa państwa pochodzić też może od celtyckich wyrazów an (wiatr) i dor (brama), co oznaczałoby „brama wiatrów”. Jest też grupa osób obstawiająca przy tym, że nazwa Andora wywodzi się z nawarryjskiego słowa anduriall oznaczającego kraj pokryty zaroślami. Dokładnego pochodzenia słowa nigdy nie ustalono. Wiadomo za to, że Andorra La Vella po katalońsku znaczy dosłownie „Stara Andora”.
Jak dojechać?
Sposobów jest co najmniej kilka. Z Barcelony do stolicy księstwa - Andorry la Vella jeżdżą państwowe autobusy. Podróż trwa ok. 3 godzin. Spróbować można również z innych, większych hiszpańskich miast. My jechaliśmy z Lleridy, z której muszę przyznać, są bardzo dobre połączenia, nawet o późnych godzinach. Równie dobrze do Andory można dostać się od strony Francji, np. z Tuluzy, skąd jedzie się ok.3,5 godziny.
Jeżeli przyjechaliście na dłużej niż kilka godzin warto zaplanować sobie krótką wycieczkę w góry - w Andorze stosunkowo rzadko uczęszczane i dzikie, za to bardzo przyjazne. Charakterystycznym elementem krajobrazu są bezobsługowe schrony, pełniące funkcje noclegowni dla piechurów.
Względy handlowe pozwalają na porównanie Andory do innych, podobnych księstw takich, jak San Marino, Lichtenstein czy Monaco. Można pokusić się nawet do skojarzeń z wolnocłowymi Wyspami Kanaryjskimi. To państewko, właściwie księstwo ma jednak do zaoferowania znacznie więcej niż zakupy i w tym wypadku dobrze nie słuchać znudzonych turystów, nie mogących znaleźć wymarzonego modelu zegarka bądź narzekaczy nazywających Andorę la Vella „industrialnym miastem przyszłości zepchniętym na koniec świata”.
Brak komentarzy. |