Na hasło „Jamajka” wyobraźnia najczęściej podsuwa nam obraz egzotycznego, porośniętego palmami kraju, leżącego gdzieś na końcu świata i zamieszkanego przez wyluzowanych, beztroskich i kolorowo ubranych ludzi z dredami i tlącym się w ustach papierosem z marihuany. Poza tym ta karaibska wyspa kojarzy się także z Bobem Marleyem, muzyką reggae, rajskimi plażami, piratami i najszybszymi sprinterami na ziemi (na czele z Usainem Boltem, rekordzistą na dystansie 100 i 200 m). Taki właśnie jej wizerunek jest bardzo bliski rzeczywistości, z którą spotykają się każdego roku przybywający tu turyści. Zapraszamy na krótką podróż po liczącej blisko 3 mln mieszkańców Jamajce, odkrytej w 1494 r. przez Krzysztofa Kolumba i uznanej przez niego za najpiękniejsze miejsce, jakie kiedykolwiek widział.
Niesamowitych wrażeń dostarcza nam już spektakularne lądowanie na międzynarodowym jamajskim lotnisku w Montego Bay (Sangster International Airport). Samolot szybko zbliża się do lekko falującej powierzchni Morza Karaibskiego, jakby pilot chciał posadzić go wprost na przezroczystej wodzie. Podróżni z lekkim niepokojem obserwują to wszystko przez okna, gdy nagle, nieomal w ostatniej chwili, pod kołami maszyny pojawia się pas startowy. Po kilku standardowych procedurach lotniskowych i popularnym radosnym powitaniu słowami Welcome to Jamaica! stajemy w progach karaibskiego raju i rozpoczynamy naszą przygodę z tą roztańczoną, słoneczną i egzotyczną krainą, zamieszkiwaną przez gościnnych i przyjaznych Jamajczyków, zachwycającą olśniewająco piękną przyrodą i kuszącą przysmakami swojej oryginalnej kuchni.
Prawdziwy skarb
Pierwsze dni spędzamy na odpoczynku po długim przelocie i dostosowaniu się do 6-godzinnej różnicy czasu oraz przywyknięciu do 30-stopniowej temperatury i wszechobecnego słońca. Do lokalnych warunków aklimatyzujemy się w spokojnej wiosce o wdzięcznej nazwie Treasure Beach, którą serdecznie polecam jako miejsce pobytu i bazę wypadową do dalszego odkrywania cudów Jamajki. Leży ona na południowym wybrzeżu wyspy w regionie administracyjnym St. Elizabeth przy 4 uroczych piaszczystych i rzadko uczęszczanych plażach, z daleka od popularnych szlaków turystycznych. Centralnym jej punktem jest jedna ze wspomnianych plaż i kilka przyległych do niej lub sąsiadujących z nią barów, sklepików i restauracji. W kilkunastu małych hotelikach, domach gościnnych i kwaterach w Treasure Beach zatrzymuje sie niewielu przyjezdnych, którzy szybko integrują się z jej mieszkańcami, otwartymi i chętnie nawiązującymi przyjacielskie kontakty z obcymi, i zaczynają uczestniczyć w życiu wioski. Znajdziemy tutaj zarówno tanie pokoje do wynajęcia, jak i ekskluzywne hotele oraz prywatne wille z całodobową obsługą.
Pierwsze kroki na wyspie
Po rozgoszczeniu się w naszym tymczasowym domu ruszamy na jednodniową wyprawę do oddalonych o 1,5 godz. jazdy samochodem malowniczych Wodospadów YS (YS Falls). Tworzy je 7 połączonych ze sobą kaskad na krystalicznie czystej rzece, wijącej się wśród niezliczonych gatunków drzew, krzewów i pnączy. Różnokolorowe kwiaty chętnie częstują słodkim nektarem stołujące się wśród ich kielichów kolibry oraz rozmaite owady. Możemy tu skakać do wody, pływać w naturalnie wyrzeźbionych basenach, zjeżdżać na długiej linie ponad spienionym nurtem i relaksować się na miękkiej trawie przy akompaniamencie ptasiego chóru. Wodospady YS dzieli jedynie kilkanaście minut drogi od słynnej fabryki rumu Appleton Estate (działającej już od 1749 r.), dokąd zmierzamy po kilkugodzinnym pobycie w tym naturalnym parku wodnym. W destylarni odbywamy godzinną wycieczkę edukacyjną, podczas której poznajemy historyczny oraz współczesny sposób produkcji tego najpopularniejszego na Karaibach trunku. Na koniec bierzemy udział w degustacji wybornych alkoholi marki Appleton. Do Treasure Beach wracamy zabytkową Aleją Bambusową (Bamboo Avenue), będącą niechlubną pamiątką po czasach niewolnictwa.
Krokodyle, delfiny i bar na wodzie
Kolejnego dnia wybieramy się na niezapomniany rejs łodzią po Morzu Karaibskim oraz pełniej krokodyli rzece Czarnej (Black River). W jego trakcie mamy okazję podziwiać Jamajkę z nieco innej perspektywy i obserwować życie drapieżnych gadów, delfinów oraz wielu innych przedstawicieli naziemnego i podwodnego świata fauny. Wreszcie docieramy do niesamowitej knajpki położonej z dala od lądu - Pelican Bar. Można tutaj zjeść świeże ryby lub homara, ponurkować z morskimi zwierzętami, zagrać w domino z rybakami i zostawić po sobie trwały ślad na drewnianej konstrukcji w postaci wydrapanego lub namalowanego pamiątkowego napisu. Naszą wycieczkę kończymy na plaży w Treasure Beach kolacją ze złowionych pod naszą nieobecność owoców morza. Pełen wrażeń dzień żegnamy tradycyjnym ogniskiem na piaszczystym brzegu, takim samym, jakie rozpalali kiedyś żeglarze i piraci, aby ułatwić nawigację przypływającym z daleka statkom.
Bob Marley wiecznie żywy
Zwiedzania Jamajki nie wolno uznać za kompletne bez choćby powierzchownego zapoznania się z charakterystycznym dla niej gatunkiem muzycznym, czyli reggae. Podbiło ono serca ludzi na całym świecie, także w Polsce liczne festiwale tego rodzaju muzyki przyciągają kilkunastotysięczne tłumy i cieszą się wciąż rosnącą popularnością. Nasze dokształcanie się w tym temacie rozpoczęliśmy w Kingston w Muzeum Boba Marleya (Bob Marley Museum) - niekwestionowanego króla tego stylu, postaci uwielbianej wśród Jamajczyków, a nawet czczonej, stanowiącej niezbywalny element tutejszej barwnej kultury. Same utwory reggae mocno wpływają na zbiorową świadomość jamajskiego społeczeństwa i spełniają bardziej rolę edukacyjną niż rozrywkową. Wielu mieszkańców wyspy wciąż pozostaje niepiśmiennych i nie ma możliwości zdobycia wykształcenia. Wiedzę o świecie, zasadach moralnych, wartościach i historii od zawsze czerpią więc głównie z muzyki. Dlatego teksty piosenek są dla nich tak ważne i uchodzą często za niebezpieczne dla władzy. Mikrofon jest naszą bronią - śpiewają ze sceny liczne gwiazdy reggae. Boba Marleya (1945-1981) Jamajczycy uważają za swojego nauczyciela, reformatora i nie dającego się przecenić propagatora jamajskiej kultury w świecie. Podczas wyprawy na tę karaibską wyspę zachęcam do poznania przynajmniej w pewnym stopniu jego życia, twórczości i wpływu społecznego, jaki wywarł na swoich rodaków.
Piraci, kolonizatorzy i niewolnicy
W czasie wizyty w stołecznym, niemal 1-milionowym Kingston warto odwiedzić także sąsiedni Port Royal, założony w 1518 r., znany chociażby z filmów z serii Piraci z Karaibów. Historię tej pierwszej stolicy Jamajki tworzyli piraci, dezerterzy i banici ze wszystkich zakątków ziemi, a także Hiszpanie, Anglicy i Afrykańczycy. Kolonizatorzy praktycznie unicestwili rdzennych mieszkańców wyspy (Tainów), a ją samą zamienili w największy w regionie targ niewolników. W 1692 r. w wyniku trzęsienia ziemi i fali tsunami fragment wybrzeża wraz z częścią Port Royal został zalany i osunął się do morza. Do dziś zachowały się bardzo nieliczne pozostałości zabudowań sprzed katastrofy. Obecne jamajskie społeczeństwo to właśnie głównie potomkowie afrykańskich plemion i przybyszów z Europy. W tym tyglu kultur mieszają się ze sobą różne tradycje, zwyczaje, wierzenia i religie. Ten stan rzeczy świetnie oddaje motto kraju, które brzmi Out of Many, One People („Z wielu - jeden lud”).
Magiczne górskie pejzaże
Z Kingston udajemy się na północ w Góry Błękitne (Blue Mountains) z najwyższym szczytem wyspy Blue Mountain Peak, wznoszącym się na 2256 m n.p.m. Z tego regionu pochodzi uznawana przez wielu smakoszy za najlepszą na świecie kawa Jamaica Blue Mountain Coffee. Szczegółów dotyczących jej uprawy i produkcji dowiemy się podczas odwiedzin w jednej z licznych tutejszych plantacji. Góry te zachwycają również zapierającymi dech w piersiach widokami oraz porastającą je bujną roślinnością. To także raj dla miłośników ptaków, występujących tu w zadziwiającej liczbie gatunków, oraz wielbicieli bajecznie kolorowych motyli. Wiele roślin i zwierząt, które spotkamy na wyspie, jest dla niej endemicznych (np. hutia Browna, nazywana górskim królikiem, czy też boa jamajski). W tym górzystym rejonie, wśród tajemniczych zalesionych zboczy, unosi się w powietrzu zapach kawy, ziół i kwiatów, a pogoda potrafi zmieniać się kilka razy w ciągu dnia. Na wycieczkę do tego zdecydowanie najchłodniejszego miejsca na Jamajce powinniśmy wziąć ze sobą długie spodnie i cieplejszą bluzę. W Górach Błękitnych zaglądamy jeszcze do leżącej w ich wyższych partiach i nieco ukrytej wioski, zamieszkiwanej przez kilkadziesiąt rodzin rastafariańskich, które żyją w zgodzie i harmonii z naturą.
Zaraz po drugim noclegu w jednym z baśniowo położonych górskich hoteli wracamy do naszej bazy w Treasure Beach. Czekają tutaj już na nas zaprzyjaźnieni Jamajczycy, dzika plaża nad ciepłym morzem i pyszne posiłki ze świeżo złowionych ryb, słodkich owoców i soczystych warzyw. Podczas następnych kilku dni błogiego odpoczynku przygotowujemy się na kolejne atrakcje, czyli wyprawę na zachodnie wybrzeże wyspy.
Miasto, które nie zasypia
Znajdujące się na zachodzie Negril stanowi modny turystyczny kurort z mnóstwem barów, hoteli i restauracji. Szczyci się cudowną, ocienioną palmami Siedmiomilową Plażą - Seven Mile Beach z białym piaskiem, uznaną przez znane amerykańskie czasopismo National Geographic za jedną z najpiękniejszych na naszej planecie. Leniwie falujące morze przybiera tu chyba wszelkie możliwe odmiany błękitu, szafiru, lazuru i szmaragdu. W tym popularnym wśród turystów 7-tysięcznym mieście na osoby lubiące dobrą zabawę każdego dnia czekają koncerty i kluby otwarte do rana oraz kulturalne wydarzenia z udziałem światowej sławy gwiazd muzyki reggae. Amatorzy aktywnego wypoczynku mogą uprawiać rozmaite sporty wodne, a nawet skakać z wysokich, kilkunastometrowych klifów West End wprost do wody. Poza tym w tej okolicy pojeździmy konno po plaży, popływamy w delfinarium Dolphin Cove z jego sympatycznymi mieszkańcami i weźmiemy udział w szalonej imprezie na katamaranie. W miejscowych sklepikach zakupimy pamiątki, a w knajpkach zjemy przepyszny posiłek w międzynarodowym towarzystwie. W Negril zatrzymamy się również w jednym z kilkudziesięciu najwyższej klasy hoteli oferujących pełen pakiet usług all inclusive, który zadowoli nawet najbardziej wymagających gości.
Miejski kurort lub spokojna wioska
Zróżnicowana pod względem przyrodniczym i kulturowym Jamajka przyciąga w swoje gościnne progi ludzi ciekawych świata i szukających prawdziwych doznań dzięki kontaktom z lokalną społecznością. Miłośników wakacji w formie all inclusive zaprasza z kolei do znakomicie wyposażonych kompleksów hotelowych, zapewniających gościom odpoczynek w luksusowych warunkach i mnóstwo atrakcji. Osobiście mocno zachęcam wszystkich do spędzenia przynajmniej kilku dni w jakiejś małej wiosce oddalonej od popularnych turystycznych szlaków. Mieszkańcy takich osad, choć zwykle biedni i niewykształceni, potrafią czerpać wyjątkową radość z dnia codziennego i obdarzają innych rzadko spotykanymi życzliwością i szacunkiem. Możemy się od nich nauczyć harmonijnego współżycia z drugim człowiekiem bez względu na to, jakie posiada przekonania polityczne czy status społeczny oraz jaką wyznaje religię.
Kiedyś mój jamajski przyjaciel na podsumowanie dyskusji o tragicznej historii wyspy i jej wpływie na obecny stan jego ducha powiedział: Tommy, przy tej całej krzywdzie, jaką mojemu narodowi wyrządził Krzysztof Kolumb, jestem mu wdzięczny za to, że europejscy kolonizatorzy porwali nas akurat na Jamajkę - najpiękniejsze miejsce na ziemi.
myszka | super :) |
Pawel_88 | Fajny artykuł :) |