Setna rocznica rejsu Titanica to nie tylko doskonały moment do refleksji nad kruchością życia i ludzką niemocą w stosunku do sił natury, ale także świetna okazja do zbicia fortuny.
Na początku kwietnia na ekrany kin weszła zrealizowana w trójwymiarze wersja kultowego „Titanica” z Kate Winslet i Leonardo di Caprio w rolach głównych, kilka dni później z brytyjskiego Southampton wypłynał bliźniaczy rejs.
Szlakami Leonardo
Katastrofa Titanica od zawsze była uważana za jedną z najbardziej spektakularnych. Powodów jest wiele - po pierwsze była jedną z pierwszych masowych katastrof, po drugie zginęła w niej śmietanka społeczna (bo kogóż, jak nie bogaczy było stać na rejs ekskluzywnym statkiem), po trzecie śmierć większości pasażerów odbyła się w straszliwych męczarniach - walcząc o przetrwanie rozbitkowie zmagali się ze wzburzonym morzem i niską temperaturą. Dodatkową sławę rejs zawdzięcza obsypanemu Oscarami filmowi Jamesa Camerona, który na szczyt wyniósł nie tylko dwójkę aktorów grających główne role, ale także uczynił z Titanica symbol morskiego dramatu.
Kasowy film zapoczątkował swoistą modę na Titanica - telewizję niczym pokłady statku zalała fala dokumentów zajmujących się katastrofą, księgarskie półki uginały się od ilości pozycji traktujących o morskim dramacie, zaś twarze głównych bohaterów trafiły na koszulki, zeszyty, piórniki i torby. Świat oszalał na punkcie Titanica, który do dzisiaj cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem.
Setna rocznica zatonięcia to najlepszy marketingowo moment by dodatkowo zarobić na fascynatach rejsu i historii. Dobrą koniunkturę postanowiło wykorzystać biuro Morgan Miles Travel, które zajęło się organizacją bliźniaczego rejsu. Jak zapewniają pracownicy brytyjskiego organizatora bilety na Titanica II sprzedały się zaledwie w ciągu kilku dni. Zainteresowanych nie odstraszała ani cena (koszt najtańszego biletu wyniósł ok. 12 tys. złotych), ani wątpliwa sława trasy. Według danych, 8. kwietnia w rejs wypłynęło 1309 szczęśliwców pochodzących z dwudziestu czterech krajów.
Podróż luksusowym statkiem trwa dwanaście dni, w trakcie których na uczestników czeka masa atrakcji. Przede wszystkim każdy z podróżnych dostanie komplet strojów z epoki, dzięki którym atmosfera stanie się bliższa pierwotnemu rejsowi. Również menu opracowane zostało tak, by jak najbardziej zbliżyć się do pierwowzoru. W trakcie posiłków szczęśliwcy mają okazję spróbować kaczki w sosie jabłkowym, kurczaka po lyońsku, foie Gras, ostryg, puddingu Woldorf oraz brzoskwiń w likierze Charteuse.
Pamięć i rozrywka
Na luksusowym statku uczestnicy rejsu oprócz stylizowanych sal, mają do dyspozycji także kino, liczne baseny oraz galerię handlową. Na pokładzie trwającego obecnie rejsu odbywają się wykłady na temat historii oraz pasażerów Titanica.
Do miejsca tragicznego wydarzenia statek dotrze dokładnie tego samego dnia co Titanic. O godzinie 2:20 w nocy przewidziane jest wyjście na pokład, rzucenie wieńców oraz uczczenie pamięci ofiar minutą ciszy. Mniej zabawy, a więcej sentymentu będzie towarzyszyć uczestnikom rejsu również kolejnego dnia, kiedy to jednostka zawinie do kanadyjskiego Halifax, gdzie na miejscowym cmentarzu pochowano ciała 121 ofiar katastrofy. Do Nowego Jorku statek dotrze 18. kwietnia.
Podwodny świat
Rejs bliźniaczym statkiem to nie koniec atrakcji przewidzianych na setną rocznicę zatonięcia Titanica. O krok dalej poszła firma Tematis, która swoim klientom proponuje wycieczkę do samego wraku najsłynniejszego statku na świecie. Za jedyne 60 tysięcy dolarów od osoby można zanurzyć się dzięki małym łodziom podwodnym na głębokość czterech tysięcy metrów i zobaczyć wrak z bliska. Wrażenia gwarantowane.
Jeśli chwilowo nie dysponujemy 60 tysiącami dolarów i z podobnych przyczyn nie bierzemy udziału w trwającym właśnie rejsie, nie pozostaje nam nic innego niż ruszyć do multipleksów i obejrzeć filmową wersję Titanica, ciesząc się w duchu, że stoimy na stałym lądzie.
maciekart | ja na 100% idę do kina ! :D |