Nocowanie na rzece Kwai w praktyce. Na świecie znajdziemy wiele ciekawych i nietypowych miejsc, w których możemy przenocować. Jednym z nich jest bez wątpienia hotel Jungle Raft na rzece Kwai w Tajlandii.
Khwae Noi, czyli rzeka Kwai, płynie we wschodniej Tajlandii, w okolicy prowincji Kanchanaburi. Niewątpliwie największą tutejszą atrakcją turystyczną jest most na Rzece Kwai, rozsławiony dzięki filmowi i książce o tymże właśnie tytule. Most ten powstał podczas II wojny światowej, w 1942 roku, początkowo jako most drewniany, który w 1943 roku został zastąpiony przez stalową konstrukcję. Most ów stanowił odcinek tzw. „kolei śmierci”, łączącej Bangkok z Rangunem. Inicjatorem powstania kolei byli Japończycy, liczbę ofiar które pochłonęła jej budowa szacuje się na około 16 tysięcy jeńców wojennych i 100 tysięcy azjatyckich robotników. Obecnie czynny jest już tylko fragment tej trasy, obejmujący właśnie wspomniany most na rzece Kwai.
Zwiedzanie.
Zwiedzanie warto rozpocząć się od Muzeum Kolei Tajsko-Birmańskiej, które dzięki użytym technikom interaktywnym doskonale obrazuje życie więźniów i budowę kolei, zgromadzono tu również sporo autentycznych eksponatów z czasów wojny. W pobliżu muzeum znajduje się cmentarz wojenny z tamtego okresu. Po zapoznaniu się z historią koniecznie trzeba zobaczyć most na własne oczy, warto też odbyć krótki przejazd koleją po moście - widoki są niesamowite, wysoki wiadukt nad rzeką dosłownie przerywa soczystą zieleń.
Kolejnym punktem programu może być wizyta w pobliskiej wiosce słoni, gdzie jest możliwość nie tylko zwyczajnej przejażdżki na tym majestatycznym zwierzęciu, ale również kąpieli na grzbiecie słonia.
(Nie)zwyczajny nocleg.
Pełny wrażeń dzień wieńczy nocleg w hotelu na tratwach. Dostać się tam można płynąć tradycyjnymi długimi, wąskimi łodziami w górę rzeki. O zmierzchu widoczność jest już bardzo ograniczona, słychać jedynie szum wody rozbijającej się o burtę oraz w oddali odgłosy zwierząt. Po około pół godzinie z ciemności wyłaniają się kontury zabudowań, oświetlone przez lampy naftowe. Hotel sprawia niesamowite wrażenie - bungalowy położone są na platformach na wodzie, zbudowane są z drewna, nie ma tu elektryczności, a woda pochodzi bezpośrednio z rzeki. Kolację spożywa się przy blasku świec, po wyczerpującym dniu prosty posiłek złożony głównie z warzyw i ryżu oraz świeżych owoców na deser smakuje lepiej niż niejedno wyszukane danie. Jedząc powoli, w półmroku rozkoszować się można zwyczajnymi, a zarazem niezwykłymi doznaniami smakowymi. Po kolacji jest okazja wzięcia udziału w pokazie tańców i muzyki plemienia Monów (ludność pochodzenia birmańskiego) - widowisko to jest dość specyficzne i nie każdemu ten typ muzyki może przypaść do gustu, aczkolwiek z pewnością warto zapoznać się z lokalną kulturą.
Po przedstawieniu turyści mają dwie opcje do wyboru- albo można udać się do hotelowego baru, albo wrócić do pokoju. Pokoje hotelowe są skromne, oświetlone jedynie przez niewielką lampkę i światło latarki, ale bardzo wygodne i niesłychanie nastrojowe. Moskitiera nad łóżkiem nie tylko chroni przed owadami, ale nadaje pomieszczeniu przytulnego klimatu. Zasypiając jest okazja wsłuchania się w wieczorne odgłosy dżungli, łagodne kołysanie rzeki przyjemnie utula do snu - to wrażenia, które na długo zostają w pamięci.
Po przebudzeniu przychodzi czas na poranną toaletę - łazienka jest maleńka, zimna woda w prysznicu skutecznie pobudza krążenie. Po wyjściu na taras ukazują się szczegóły, których wieczorem w ogóle sposób było dostrzec - piękna zieleń, wygodne hamaki, malownicza, dzika okolica. Mgła powoli unosi się nad rzeką, odsłaniając pojawiające się nad horyzontem słońce - warto usiąść na leżaku czy położyć się na hamaku i rozkoszować się niepowtarzalnymi widokami, można również wybrać się na ryby. Po śniadaniu, podczas którego przy odrobinie szczęścia obserwować można kąpiel słoni w rzece, warto odwiedzić pobliską wioskę Monów, by zobaczyć na własne oczy jak wygląda ich codzienne życie.
To nie koniec atrakcji jakie oferuje hotel na tratwach, również powrót z niego może być niebywale ekscytujący - dla śmiałków przewidziano spływ rzeką.
„Jungle raft” na rzece Kwai to hotel jedyny w swoim rodzaju, pobyt tam gwarantuje pełen relaks, wyciszenie się i ucieczkę od codzienności. Brak dostępu do internetu, telewizji, sprawia, że człowiek w pełni zaczyna chłonąć piękno i spokój otaczającej go natury i w konsekwencji naprawdę wypoczywa.
Wizytę w tych stronach warto zaplanować na przełom listopada i grudnia, kiedy to w Kanchanaburi organizowany jest tzw. Festiwal na Rzece Kwai, podczas którego organizowane są widowiska świetlne z towarzyszącym im dźwiękiem naśladującym odgłosy nalotu bombowego.
Brak komentarzy. |