Samolot wystartował bez żadnych problemów z lotniska w
Kuala Lumpur. Po około 2 godzinach lotu urwał się kontakt z pilotami, wtedy też samolot zniknął z radarów. Sprawa jest o tyle zagadkowa, że piloci nie zgłaszali żadnych problemów z maszyną, nie nadali także sygnału ratunkowego „SOS”.
Jak poinformował przedstawiciel Malaysia Airlines, na pokładzie samolotu znajdowało się 227 pasażerów, w tym dwoje dzieci i 12 członków załogi. W sumie, 239 osób z 14 krajów, m.in. 153 Chińczyków, 38 Malezyjczyków, 12 Indonezyjczyków, siedmiu Australijczyków i czterech Amerykanów. Nic nie wskazuje na to, żeby wśród pasażerów byli Polacy.
Zamach terrorystyczny?Początkowo jedną z głównych przyjmowanych hipotez były problemy techniczne, jednak nic na to nie wskazuje. Wojskowe radary odnotowały za to zmianę planowanego kursu samolotu, wygląda to tak, jak by piloci chcieli zawrócić do Kuala Lumpur.
Obecnie najbardziej prawdopodobny jest zamach terrorystyczny. Jak się okazało dwóch z pasażerów legitymowało się skradzionymi w ubiegłym roku w Tajlandii paszportami - włoskim oraz austriackim. Media zwracają uwagę na fakt, iż obaj pasażerowie dokonali kupna biletu w tym samym czasie i miejscu. Do grona podejrzanych przyjęto także dwie kolejne osoby, których paszporty wprawdzie nie wzbudzały podejrzeń, lecz kupiły one bilety także w tym samym miejscu i czasie.
Malezyjczykom w rozwikłaniu sprawy pomaga Interpol oraz FBI.