Zamach na demokracjęMalediwy są krajem muzułmańskim, Mohammed Naszid był pierwszym prezydentem wybranym w demokratycznych wyborach. Twierdzi, że do ustąpienia zmusiło go kilkunastu wojskowych wysokiej rangi, którzy grożąc bronią kazali podpisać dymisję i ogłosić ją w publicznej telewizji. Zdaniem obalonego prezydenta, w spisku brał udział Mohammed Wahid - dotychczasowy wiceprezydent, który został od razu zaprzysiężony na nową głowę państwa. Sięgając w głąb historii, Naszid uważa, że za całym spiskiem stoją zwolennicy Momuna Abdula Gajjuma - tyrana, który rządził Malediwami przez 30 lat, aż do 2003 roku. Wtedy to pod wpływem burzliwych zamieszek, Gajjuma musiał ogłosić demokratyczne wybory, w których odniósł dotkliwą porażkę.
Zamieszki na ulicachZwolennicy obalonego pod przymusem prezydenta Mohammeda Naszida wyszli na ulice, nie chcą powrotu do władzy konserwatywnych mułłów - zwolenników dawnej dyktatury. Wzburzony tłum zaczął napadać i grabić sklepy, prywatne mieszkania należące do bogatszych mieszkańców, a także obiekty policyjne. W kraju zapanował chaos, zdaniem wielu sytuacja zmierza do anarchii. Przeciwko protestującym wysłano oddziały wojska i policji, które używają broni ostrej. W zamieszkach zginęło kilka osób.
Co z turystami?W skład Malediw wchodzi ponad 1100 wysepek i to na nich przede wszystkim wypoczywają turyści. Główne zamieszki mają miejsce w stolicy Malediw - Male, na wyspie o tej samej nazwie, gdzie mieszka ponad 25 procent ludności kraju. Do tej pory nie ma informacji, aby w wyniku zamachu stanu ucierpieli turyści - władze starają się zapewnić im bezpieczeństwo, np. w postaci policyjnej eskorty podczas przemieszczania się. Przedstawiciele branży turystycznej obawiają się jednak, że obecna sytuacja w kraju odstraszy wielu turystów.