Nie jesteś zalogowany.
rewelka czekam na więcej ;-)
ja też Fajnie, ze piszesz Kasiu
Wiecie co...jak zdecydowałam sie na opisanie tej podróży to myslałam,ze uwypikli sie tu mój zanik pamieci ale niesamowite jest to,ze wszystko przypomina mi sie z tej podrózy tak ,jakby odbyła sie ona wczoraj.Przez te wszystkie przygody,które nas spotkały i te ogromne emocje ,które opusciły mnie dopiero jak postawiłam plecak w domu cała ta podróz teraz znowu ozyła i zateskniłam jakoś za tamtym wyjazdem i
No i skoro przetrwaliście ze mną te trzy dni to zabieram was dzisiaj w dalsza podróz-sami ocenicie czy warto ........
Jako,ze bilety na pociag do Varanasi mielismy na godzine 16-ta postanowilismy dłuzej pospac.Z pryczy zwanej łozem małżenskim zwleklismy sie około 9-tej a raczej zwalił nas hałas i odor docierający podwórka.Ale jesli chodzi o odór to mozna by sie zastanawiac czy był on oby na pewno z podwórka czy od nas.Ciuchy jakie mielismy na sobie ,rano po zimnym prysznicu wywalilismy do kubła ,który stał przed pokojem -pewnie ktos miał z nich pozytek .Spakowalismy nasze tobołki ,pozegnalismy sie z menagerem i ruszylismy w miasto.
Rano zjedlismy na sniadanie pieczone ziemniaki kupione u ulicznego sprzedawcy,zrobilismy znowu kilka podejsc do butelkowej wody i cały dzien spedzilismy na niczym unikajac przejechania nas przez rozmaitego rodzaju riksze ))
Godzine przed odjazdem byismy juz na dworcu New Delhi.Czy ktos z was widział ludzi na tym dworcu czekających na jeden pociąg?Bo mi mało oczy nie wylazły z orbit ale wiedząc ,ze mamy miejsce sypialne z konkretnym numerem co u nas oznacza rezerwacje byłam spokojna ,ze jako pierwsza z tego milliona osób wleze przeciez do pociągu....
kasia wracam z pracy zasiadam z ciachem i kawa a Ty gdzie ? ;-)))
Ostatnio edytowany przez Aneczka (2015-03-26 15:28:09)
no tak pomysłałam ze pewnie od 2 dni czekasz na swoj pociag i wcinasz samosy hihi
Kasiu niezłe extrim..jak patrzę na to wszystko dookoła , Ty to jesteś odważna babka z jajami... , jak patrzę na te fotki ,
Wyobraź sobie tam mojego "księciunia" ... i On już teraz się za głowę łapie jak widzi tą Sri Lankę , co nas niedługo czeka haha.. i się nerwuje ..pierdołami....haha a ja mu mówię że tam i tak będziemy mieli czysto i lux na Sri Lanke w porównaniu do Indii
Ostatnio edytowany przez bepi (2015-03-26 16:14:14)
kasia!!! super.Chyba będę też tak robiła
Nie czekamy długo...az dziw ,ze bardzo punktualnie na peron wtacza sie cos co przypomina pociąg.W szale ,który udziela nam sie od ludzi szukamy naszego wagonu z numerem 3-ale numerów na wagonie nie ma-NIE MA.Maz pyta obsługi o te numery a Ci pierdziela trzy po trzy w swoim języku a u nas nerwy coraz wieksze ,wiec nie patrzac juz na te numery taranujemy wejscie do jakiegos wagonu,który ktos nam potwierdził jako nr 3 a jak dla nas to był wagon chyba dziesiaty-mało wazne-jestesmy w srodku.No to teraz taranem przed siebie -musimy odszukac nasze miejsca do leżenia-taranujemy wszystko co sie da i czego sie nie da.W pociagu tłok jak diabli,nie ma czym oddychac-juz sie zaczynam bac tej podrózy.Wszystko sie klei z brudu mającego ze 100 lat nie wspomne o flegmie i takich tam .
Dochodzimy do komór gdzie znajdujemy nasze prycze,w sumie po szesc w jedej komorze .Prycze najpierw czyscimy z niedopałkow i rzeczy ,o których nie bede pisała. Legowiska mamy na samej gorze przy zbawiennych wiatrakach.W oknach nie ma szyb tylko kraty-to sie nazywa komfort.
Pociag rusza w swój 12-sto godzinny rejs,ja wyje jak głupia prawie przez całą podróz ,ktora trwa wieki.Obiecuje sobie,ze wiecej do pociagu nie wsiąde.
Cały czas kreca sie złodzieje,sprzdawcy jedzenie,złodzieje,sprzedawcy herbaty,złodzieje ,sprzedawcy zabawek,złodzeje...a my przywiązani do plecakow staramy sie nie zmrózyc oczu.
Podróz koszmarna ale przynajmniej mamy swoje prycze.I wiecie co zachciało mi sie siku-tak siku-oddaje cały dobytek w rece męza i ide do kibla.Proba skozystania z toalety skonczyła sie dla mnie totalnym wstrzasem psychcznym-kibel zablokowany przez hinduska koite ,spiąca w chyba nie swoich wymiocinach był ostatnia rzeczą ,która chciałam tam zobaczyć.....dalej juz nie bede opisywac tego koszmarnego "doznania".Powiem tylko,ze siku mi sie odechciało i tak miałam przez dwa dni-dobrze,ze miałam ze soba furagine bo pewnie zaczynałam juz dostawac zapaleni drog moczowych
O 5-tej rano pociag punktualnie wtoczył sie na peron-O TAK-PUNKTUALNOSĆ W ROZKŁADZIE JAZDY POCIAGU MAJA NIENAGANNĄ..........
Z pociagu tłum praktycznie nas wyniósł ale mi było wszystko jedno byle tylko złapac troche tchu .Mąz postanowił zaryzykowac i poszukac kibla-ale nie takiego europejskiego z zasraną i zasikana za przeproszeniem michą na wzór deski klozetowej tylko typowego klozetowego gdzie nie trzeba nic dotykac.Ta znalazł ale ,że by tam sie dostac musiał by dwie godziny spedzic w kolejce składającej sie z miliona osób jadących z nami pociagiem i IDZ CHŁOPIE LEJ POD DRZEWEM,PRZECIEZ I TAK NIKT NA CIEBIE NIE ZWRÓCI UWAGI......
W Varanasi hotelu nie mielismy zarezerwowanego ale zaskakujaco szybko znalezliśmy hotel przy dworcu i to jaki luxusowy a w dodatku bez targowania pamietam zapłącilismy 10 $ za dobe.Dodam jeszcze ,ze przed wyjazdem mielismy plan rozpisany w jakis sposób z okreslonnym dziennym budzetem i bardzo ładnie sie w tym miescilismy.No to teraz hotel-przed recepcja nie ma juz barłogu tylko fotele-nie ważne ,ze wygladały jakby miały ze sto lat ale były,były tez stoły z ceratami i był telewizor.Nasz pokój duzy z oknem na dworzec i jakas szmata imitujaca zasłone,wielgachny wiatrak,który naoierdzielał przez cały czas bo nie mozna było go wyłaczyc ale był chociaz cichy,były dwa łozka no i posciel wielokrotnie wykorzystana ale chociaż niczym nie cuchnełą no i była łazienka w pokoju a nie na korytarzu za kotarą tak jak w Delhi i No niech ktos powie,ze to nie był luxus )) i