Nie jesteś zalogowany.
Marabut fajnie że jesteś
Marabut super I pozdrów Aśkę od nas!!!!
Dzięki dziewczyny, zaraz to zrobię. i wynik:
No jest obiecana relacja.....ale sie ciesze....
Zasiadam, czytam i oglądam 🌅
ja oglądam i napatrzeć się mogę
ale ale jakich kosmitów:)??
a poza tym jak można być tak zgrabną??
hehe niezła jazda..lubię takie fakultety ...nie planowane. .. spontaniczne ..na wesoło.. Fajniutko Marabut , a na Asię można patrzeć godzinami..ehh.. popytaj o ten eliksir młodości i przepis na jej supcio figure ehh
wow super bikini!!! moj ulubiony kolor ;-)
Tak naprawdę to "jazda" była na drugi dzień, bo umówiłem się z "Michaelem", żeby zabrał
mnie do jakiegoś centrum handlowego na zakupy %, głównie chodziło mi o fajny rum, bo
tu na miejscu nie dosyć, że drogo to i wybór słaby, i na dodatek te męczące negocjacje
cenowe.Żonka wybrała plażowanie, więc sam stawiłem się w tym samym barze co wczoraj.
A "gościa" nie ma.Pytam barmana czy go nie widział - ale nie.
Zrezygnowany zacząłem kombinować jakiś transport na własną rękę, ale nagle zjawia się
mój Michael i tłumaczy się, że zaspał i faktycznie wyglądał na nieco "wczorajszego".
Fotek nie będzie, gdyż na zakupy nie chciało mi się tachać sprzętu.
Facet nerwowo zaczął wydzwaniać do swojego kumpla - taksówkarza, ale ten załapał
jakiś extra kurs i nie może po nas przyjechać.
Proponuje mi w takim razie "podróż za jeden uśmiech" - autobusem....
Niezapomniany widok - ja, jedyny biały" w autobusie pełnym (dla poprawności) - afro-
amerykanów i to jeszcze bez biletów, bo gość stwierdził, że to zbyteczna formalność.
Dotarliśmy na peryferia do super-marketu, a tam pełna Europa - McDonald's, Ikea..
Po zakupieniu trunków, lokalnych przypraw i sosików - czas na browara.Wypiliśmy
po piwku, gość z chęcią zaproponował, że będzie nosił zakupy - nie oponowałem...
Czas szybko płynie - czas na jakiś obiadek.Na moje pytanie, czy wie gdzie można
lokalnie coś wszamać - zaraz poprowadził mnie do baru na drugiej stronie ulicy.
Bar, jak bar - raczej wczesny Gierek niż McDonald.Fest rozmiarów barmanka poleciła
nam lokalne kotleciki z ostro przyprawioną sałatką i pieczone bataty.
Całkiem zjadliwe żarełko i cena - za dwie porcje i dwa piwa - nie całe 7$.Nagle moją osobą, zainteresowały się dwie "panie" siedzące obok, potem jakiś podejrzany typ
wprowadził do baru mdlejącą dziewczynę.Barmanka (jak się później okazało również
burdel-mama) zaczęła ją cucić, a potem krzyczeć...Słowem niezły burdel się zrobił,
dosłownie i w przenośni - trzeba było się ewakuować.
Na szczęście, umówiony wcześniej taksiarz pojawił się w samą porę i pojechaliśmy
do hotelu."Michael" dostał extra tipa, za ponad regulaminowe rozrywki, a ja dostałem
"po głowie" od małżonki, że "po burdelach się szlajam" - a ja byłem tylko głodny
Taki lekki hard-core na Dominikanie...
He he zapowiada się wesoło i z przygodami 😆