Nie jesteś zalogowany.
Dzień 15 05.02.2016 (piątek)
Ostatniego dnia naszego pobytu w Cancu pogoda się pogorszyła. Zrezygnowałem więc z pierwotnych planów kąpielowych i wybrałem się tylko na spacer wzdłuż plaży. O 12:00 musieliśmy się wykwaterować i dalej oczekiwać na transfer na lotnisko. Zdążyliśmy jeszcze przed tym zjeść obiad w hotelu. Po 14-stej wyruszyliśmy autokarem na lotnisko. Dojazd zajął nam ok. 0,5 godziny. Tam oczywiście znowu trzeba było wypełnić karty wyjazdowe i przejść stosowne procedury kontrolne. Potem czekaliśmy na wylot, który w rozkładzie zaplanowano na 18:15. Tym razem nastąpił on punktualnie. Ponownie lecieliśmy samolotem Boeing 787 Dreamliner należącym do LOT-u. Podczas lotu tym razem obejrzałem jeden film, a potem udało mi się trochę przespać.
Dzień 16 06.02.2016 (sobota)
O 4:05 czasu obowiązującego w Cancun czyli o 10:05 czasu polskiego wylądowaliśmy w Warszawie i tak się zakończyła moja kolejna egzotyczna podróż.
Ostatnio edytowany przez cienkibolek (2016-02-24 09:15:12)
Na koniec kilka uwag ogólnych. Jeśli idzie o pogodę, to była bardzo dobra. Podczas zwiedzania praktycznie ani razu nie padało. Deszcz spadł tylko ostatniej nocy w Cancun i zaczął padać kiedy siedzieliśmy już w samolocie lecącym do Polski. Ogólnie było też ciepło, pomijając wczesne i późne pory w okolicach górskich.
Nocowałem w sumie w 10 różnych hotelach. Najlepszy był oczywiście ten na wypoczynku w Cancun. W części objazdowej standard hoteli był ogólnie niższy (i zróżnicowany), ale ogólnie do przyjęcia, zwłaszcza, że spędzaliśmy w nich jedną, góra dwie noce. Czasem pojawiały się jakieś problemy z hydrauliką, ale nie były jakieś poważne. Raz w moim pokoju brakowało ręcznika, ale po interwencji szybko temu zaradzono. Bagaże główne były zazwyczaj dostarczane do pokojów (i zabierane przy wykwaterowaniu) przez obsługę hotelową.
Jeśli idzie o wyżywienie, to w cenie wycieczki w części objazdowej były zazwyczaj zagwarantowane śniadania i obiadokolacje. Tylko raz w Belize mieliśmy w cenie dodatkowo lunch. Posiłki bywały zarówno w formie „szwedzkiego stołu”, jak i serwowane. Ogólnie było dość smacznie i można się było najeść, nawet jeśli sam wybór potraw bywał ograniczony. W części pobytowej mieliśmy 3 posiłki dziennie i nielimitowaną ilość napojów w ramach formuły all inclusive. Jedzenie także było smaczne, a wybór oczywiście większy niż w części objazdowej.
Grupa liczyła 45 osoby czyli była bardzo duża, co oczywiście powodowało różne problemy logistyczne przy zwiedzaniu czy kwaterowaniu, ale dało się to jakoś przeżyć, tym bardziej, że właściwie nie było osób niezdyscyplinowanych, które by się mocno spóźniały i dezorganizowały program wycieczki. Przekrój wiekowy uczestników był bardzo zróżnicowany, począwszy od 11-letneigo chłopca, a kończąc na pani z rocznika 1942.
Na trasie wycieczki mieliśmy kilka różnych autokarów. Najdłużej jeździliśmy autokarem gwatemalskim (marki Mercedes), bo zwiedzaliśmy nim Belize, Gwatemalę, Honduras i Salwador. Autokar ten w mojej opinii był najwygodniejszy z wszystkich autokarów, którymi jeździłem na wycieczce, bo było w nim najwięcej miejsca pomiędzy siedzeniami. Prowadził go sympatyczny gwatemalski kierowca Juan Carlos, który był też bardzo sprawny w swoim fachu. W Meksyku mieliśmy kilka autokarów i kilku kierowców. Miejsca pomiędzy siedzeniami było w nich mniej, ale ponieważ pokonywaliśmy nimi tylko krótsze trasy, nie było to jakoś mocno dokuczliwe. Nie dokuczała mi też klimatyzacja w autokarze (była dla mnie odpowiednia), ale to też trochę zależało od miejsca jakie się zajmowało w autokarze. Dodam jeszcze, że kierowcy zajmowali się też zwykle pakowaniem i wypakowywaniem bagaży do/z autokaru.
Jeśli idzie o naszego polskiego pilota, to był osobą niewątpliwie kompetentną, znał język hiszpański i miał szeroką wiedzą o zwiedzanych krajach. Od strony organizacyjnej też radził sobie sprawnie, co nie było łatwe wziąwszy pod uwagę liczebność grupy i to, ile granic musieliśmy pokonywać. Czasem pojawiali się też miejscowi piloci, ale tylko na krótko, zatem trudno ich jakoś ocenić, tym bardziej, że w sumie i tak stanowili tylko tło dla naszego polskiego pilota.
Podsumowując, wycieczka była bardzo udana i warta polecenia.
Dzięki za wnikliwy, wyczerpujący opis i bogatą dokumentację zdjeciową
Coraz bardziej mi się podoba ta propozycja Rainbowa...
Cienkibolek- dziekuję za jak zwykle szczegółowy opis i masę fajnych zdjęć Najważniejsze,że wam się podobało i zechciałeś się tym podzielić