Nie jesteś zalogowany.
Witam,
oto kilka sprawdzonych porad zanim wyruszycie w drogę.
Gwarancji spędzenia udanego urlopu nie stanowi zakup biletu do "ciepłych krajów". Wakacje bez niemiłych niespodzianek wymagają odpowiedniego przygotowania. Zacznij od apteczki.
Bez względu na to, czy zamierzasz spędzić urlop w mazurskiej głuszy czy w egipskim kurorcie, warto zaopatrzyć się w kilka podstawowych preparatów, które mogą okazać się niezastąpione.
Po pierwsze, lek przeciw chorobie lokomocyjnej. Nawet, jeśli nie cierpisz na tę przypadłość podczas podróży samochodem czy samolotem, na statku lub łodzi może Cię niestety dopaść (np. podczas dopływania do miejsca nurkowania). Warto mieć wówczas przy sobie np. Aviomarin (syntetyczny), Aviplant (ziołowy), Lokomotiv lub też Vertigoheel (homeopatyczny).
Przed podróżą nie należy jeść ciężkich posiłków, a w jej trakcie powinno się często popijać niegazowaną wodę mineralną.
Po drugie, leki przeciwko biegunce i zatruciu pokarmowemu. Dość często zdarza się, że zmiana klimatu i jedzenia powoduje kłopoty żołądkowe. Dzieje się tak najczęściej w krajach tj. Egipt (tzw. klątwa faraona), Turcja (tzw. zemsta sułtana), Tunezja, Maroko.
Wynika to z innej flory bakteryjnej, ale biegunkę może wywołać też picie słodkich, kolorowych napojów, przygotowywanych z wody prosto z kranu (znajdują się w dystrybutorach, podawane do śniadań i kolacji w wielu hotelach).
Przy pierwszych objawach należy zażyć węgiel leczniczy (carbo medicinalis), nawet 10 tabletek jednorazowo. Ma zdolność wiązania toksyn bakteryjnych i innych substancji, odpowiedzialnych za przyspieszoną perystaltykę jelit. Dzięki temu zwalcza przyczynę biegunki.
Warto wiedzieć, że przyjmowanie węgla jednocześnie z innymi lekami osłabia ich działanie. Należy przyjmować je w odpowiednich odstępach czasu (ok. 1,5 godziny).
Pomocny w przypadku silnej biegunki będzie Laremid. Lek ten hamuje skurcze jelit, ale nie może być podawany małym dzieciom (poniżej 6 lat). Podobnie działa Imodium.
Niezastąpiona jest też saszetka Smecty, gdy okaże się, że zjedliśmy potrawę "nie pierwszej świeżości". Smecta ma silne właściwości powlekające i ochronne w stosunku do błony śluzowej przewodu pokarmowego.
Poza tym, warto do walizki zapakować krople żołądkowe, pomogą przy problemach trawiennych i lekkich zatruciach. Kosztują zaledwie kilka złotych, a mogą "uratować" nam urlop.
Po trzecie, tabletki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe. Niespodziewane bóle głowy, zębów, menstruacyjne czy nagła gorączka skutecznie odbierają ochotę na aktywny wypoczynek. Dlatego warto mieć ze sobą paracetamol (Apap, Panadol) lub ibuprofen (Ibuprom, Ibum), a także aspirynę (w razie gorączki).
Po czwarte, komary i inne owady latające uprzykrzają wypoczynek zwłaszcza nad morzem czy jeziorem. Dla ich odstraszenia warto mieć ze sobą preparaty w spray'u czy kremie, zapobiegając ukąszeniom owadów (np. Ziaja AntyBzzz, Off) oraz wtyczkę do prądu z preparatem odstraszającym owady (Raid).
Spaleni słońcem
Po piąte, środki niwelujące efekt nadmiernego opalania. Sprawdzonym środkiem jest D-Panthenol. Wspomaga gojenie i regenerację skóry oraz bardzo skutecznie łagodzi podrażnienia.
Poza tym, na rynku od kliku lat obecny jest Ratunek po przedawkowaniu słońca, Lirene. Zawiera uderzeniową dawkę D-panthenolu i alantoiny - koi i łagodzi, likwidując uczucie "palącej" skóry. Olej z pestek winogron i witamina E - hamują reakcje wolnorodnikowe, a masło shea tworzy warstwę ochronną.
Po szóste, plastry. Są niezastąpione przy obtarciach kostek w trakcie długich wędrówek oraz przy drobnych skaleczeniach. Zabezpieczają skórę przed zainfekowaniem. Stanowią absolutną podstawę wakacyjnego wyposażenia.
Miłego wypoczynku!
Źródło: lula.pl
Jesli jedziesz do krajow azjatyckich dobrze jest miec alkoholowy preparat do mycia rak. Sa one teraz wszedzie dostepne. Dobrze miec jednorazowe waciki nasaczone spirytusem, jakies plasterki, pare bandazy. Z lekarstw cos przeciwbolowego, dobry lek na grype, spray do nosa, cos na zgage (ostre potrawy) i na ew. biegunke. Dobrze jest miec ze soba husteczki higieniczne bo w niektorych kibelkach, nawet eleganckich, nie ma papieru tylko rurka z woda. Jesli musicie do kibelka zawsze lepiej wejsc do restauracji lub pierwszego z brzegu hotelu. My wierzymy w wielka moc "odkazania", tzn zawsze w hotelu, po kolacji odkazamy sie dobrym trunkiem. Oczywiscie w ilosci pozwalajacej nam cieszenie sie wakacjami i sniadaniem nazajutrz. No i zasada nr jeden: pijemy wode tylko z butelki. Pzdr
Dzięki za wszystkie informacje oraz wskazówki,myślę że warto je zapamiętac,ponieważ przydadzą się każdemu kto dużo podrożuje. Apteczka to absolutna podstawa.
W krajach Bliskiego i Dalekiego Wschodu polecam rowniez delikatny srodek ''odkazajacy'' przed i po posilku. I najlepiej ten dobry trunek przywiez z soba z Polski albo kupic na lotnisku. Bo trunki w tych krajach sa bardzo drogie,i nie mozna ich kupic w podrzednym sklepie. I WODE TYLKO PIC Z BUTELKI RECE MYC I DEZYNFEKOWAC pozdrawiam
mam koleżankę , której w czasie podrózy połowa zawartości walizki stanowi "Apteczka".
Wszystko rozumiem i zgadzam się z Klaudia (ww) , że należy byc przygotowanym na wszelkie ewentualne okoliczności, ale i też nie popadajmy w przesadę!
Wystarczą podstawowe środki ostrozności i zdrowy rozsądek, a plasterki, kremy na oparzenia i środki przeciwgorączkowe każdy zawsze i tak ma przy sobie! Przy jakichs poważniejszych zdarzeniach- zawartość apteczki i tak na nic sie nie zda i pomoc lekarska jest wtedy konieczna!
Posdtawowe medykamenty nalezy zawsze ze sobą zabierać w podróz, ale jak wielkość takiej podróznej apteczki przekracza rozmiar małej kosmetyczki- to jest to juz niepokojące....!!!!
Ja bym jeszcze do tego "koktajlu z krzyżykiem" dorzuciła coś przeciwalergicznego (tabletki) np. Zyrtec. Wiem z doświadczenia, że w nowym miejscu, zwłaszcza bardziej egzotycznym, można zupełnie niespodziewanie doznać przykrych skutków uczulenia np. na obce pyłki. Lejący się z nosa katar może zepsuć wakacje, lepiej mieć tabletkę - chociaż prawdą jest, że te tabletki z kolei troszkę "dają w łeb". Wybór należy więc do Ciebie
My bierzemy też ZAWSZE jakiegoś "anty-itcha" czyli smarowidło przeciwświądowe (kupujemy w Stanach, ale w Polsce na pewno też mozna coś takiego dostać). Offy i Bzzzz jednak nie są idealną osłoną, a kiedy komary nas pogryzą, to nie mozna spac - zwłaszcza, gdy jest gorąco.
Ja biorę też zawsze coś na tzw. "babskie problemy", które moga się znienacka przyplątać po kąpieli w rzece albo wizycie w jakiejś dziwnej toalecie. Specjalnie idę do ginekologa po receptę przed wakacjami.
Moja apteczka ma rozmiar WIELKIEJ i WYPCHANEJ kosmetyczki, ale nie raz już błogosawiłam swoja zapobiegliwośc. Liczy się poza tym miejsce, w którym spędzamy wakacje. Jesli jesteśmy na wycieczce z biurem i wiadomo, że raczej sie trzymamy cywilizacji, apteczka może byc duzo skromniejsza, bo gdyby się coś przydarzyło, zawsze można iść do apteki. Ale jeśli mają byc to jakies odludzia, i jesli mamy na nich spać w namiocie, to lepiej być przygotowanym na wszystko.
Dodatkowo trzeba się zastanowić nad tym, czy WIEMY CO ROBIĆ, jeśli ukąsi nas jakaś jadowita cholera z lokalnego zoo-światka. Może warto miec też odsysacz jadu? (Oczywiście nie w Paryżu, tylko np. w sercu amazońskiej dżungli). Ja lubię turystykę przyrodniczą i nie raz już spotykałam na swojej drodze skorpiony i niebezpieczne węże i pająki (łącznie z czarną wdową).
No, Texarkana.... w powyżej opisanej sytuacji - imponujaca wielkość apteczki to rzecz jasna- zrozumiałe!
gorzej jak ktos jedzie do hotelu np. na Majorce, a zaopatrzenie w medykamenty ma jak dla połowy uczestników dużej ekspedycji w dzikie rejony naszej planety!
To juz jest HIPOCHONDRIA!!!
Tak, jak do hotelu na Mojorce to korki w uszy, coś od bólu głowy, coś na kaca i ewentualnie na gardło (drinki z lodem). Wystarczy.
Nie sądziłem,że można mieć ze sobą takie duże apteczki,ale pamiętajmy aby nie przesadzać. Tym bardziej jeżeli jedziemy di hotelu,tam apteczka również jest standardem.
Nie przesadzajmy. Większość krajów do których się wyjeżdża jest całkiem nieźle wyposażona w apteki, a podstawowe środki kupimy w każdym markecie. Nie są aż takie drogie żeby trzeba było zabierać wszystko ze sobą. Owszem też wożę ze sobą sporą apteczkę ale nie przekracza rozmiarów kosmetyczki. Bez względu na to czym podróżujecie nadmiar bagażu bywa męczący.
texarkana, w pełni rozumiem i popieram takie podejście - sam postępuję podobnie ... i to nie tylko w "głuszy".
wynika to m.in. z faktu iż będąc nawet w bardzo dobrze zaopatrzonej aptece za granicą można spotkać się z problemami językowymi czy też po prostu z niezrozumieniem. do tego cała masa różnych zamienników - czy ktoś z Was jest farmaceutą i to jeszcze ze znajomością leków których w Polsce nie uświadczysz? czy ktoś zaryzykuje leki niewiadomego składu od kogoś z kim się ledwo dogadujesz?
ja wychodzę z założenia że trzeba iść w dwóch kierunkach - wiedza i środki. trzeba mieć jakieś pojęcie na temat zdrowia, chorób i ich leczenia i na tej podstawie zaopatrzyć się w odpowiednie medykamenty ... oczywiście też "z głową", bo z reguły odpadają wielkie areozole, zmienia się wielkie opakowania leków na mniejsze i bardziej poręczne, pojemniki plastikowe, woreczki itp. (oczywiście kiedy jest sens i nie naraża się medykamentów na utratę ich właściwości leczniczych). dostosowujemy też zestaw środków do miejsca w które się udajemy. np. w górach raczej nie spodziewam się komarów, za to zabieram często dodatkowy bandaż. myślę że warto też czasem rozważyć elementy zastępcze nie koniecznie przewidziane do ratowania życia (np. jeśli będziemy mieć poważne i głębokie rozcięcie nogi to lepsze jest każdy nawet mało profesjonalny sposób na zatamowanie krwawienia niż jego brak itd.)
środki antyhistaminowe to raczej podstawa - nikt nigdy nie wie kiedy złapie na coś uczulenie - może to być piękny egzotyczny kwiatek ... dzięki któremu zabraknie nam tchu ... dosłownie ... choć środki doustne i tak działają dopiero po jakimś czasie .. to jednak średnio można liczyć że ktoś będzie miał pod ręką strzykawkę z hydrokortyzonem i będzie wiedział jak go podać.
jakoś nie zwykło się mówić o przykrych sprawach związanych z podróżami ... za wyjątkiem może przypadłości typu "klątwa faraona" czy "klątwa sułtana" ... których niestety nie da się już niezauważyć i zignorować ... jednak czy ktoś się orientuje ]ile turystów jednak traci życie podczas podróży? nie chodzi mi tu o jakieś straszenie itp. tylko o zdroworozsądkowe i trzeźwe spojrzenie na to wszystko. każda podróż wiąże się z ryzykiem zdrowotnym - jest to prawda niezaprzeczalna. jak ograniczymy to ryzyko zależy w głównej mierze od nas samych - to kolejna prawda.
moim zdaniem nie można popadać w skrajności - ani nie zabezpieczymy się przed wszystkim ... ani też nie możemy być zupełnie beztroscy ... trzeba szukać optymalnych rozwiązań zarówno pod kątem bagażowym jak i "technicznym" (medycznym) ale przede wszystkim myśleć i przewidywać
prosty przykład z życia: znajomi robią zakupy środków antymalarycznych już po przylocie na miejsce do Kenii - za pierwszym razem tak jednak nie było, teraz jednak znają ten środek, ufają marce producenta i oszczędzają miejsce w bagażu podczas przelotu (nie mówiąc o czystych oszczędnościach finansowych)
No z jednej strony racja,ale jakieś standardy w hotelach muszą obowiazywać i tego nie da się wykluczyc. Tak czy inaczej warto mieć ze soba apteczke na wszelki wypadek. Nie zaszkodzi.
A ja zabieram zawsze krople do uszu,coś na opryszczkę,pęsetkę i stopery czasami się przydają
W Prowansji przydaly mi się nastepujace medykamenty: Solarcaine (na poparzenia sloneczne), maść Fenistil (przeciw swędzeniu po ukaszeniach owadów), maść z antybiotykami (na ropiejące ranki po kolcach opuncji), Stoperan (klątwa któregoś z Ludwików, czy co?), Strepsils (na dworze upał, w samochodzie klima i gardło w opałach), no i przeciwbólewe (głównie na głowę skołataną od nadmiaru wrażeń).