10 dniowa wycieczka z Rainbow Tours. Przelot samolotem na koniec buta a następnie przejazd autokarem przez całe Włochy - Pompeje, Neapol, Monte Cassino, Rzym, Watykan, Florencja, Wenecja.
Termin październikowy ale pogoda wyjątkowo piękna. Należy jednak pamiętać, ze w górach wieczorem już jest zimno a hotele chyba oszczędzają, bo noce były bardzo zimne. Ratował nas tylko wszędzie cudowny, gorący prysznic. W Polsce żegnał nas deszcz a Włochy przywitały cudnym, błękitnym niebem, palmami, słońcem. Już mi się podobało. Sprawnie zapakowano nas do autokarów i ruszyliśmy w drogę powrotną do kraju.
Pilotka miała olbrzymią wiedzę i co ważne, potrafiła świetnie nam ją przekazać. Pierwszy przystanek - Pompeje. Przerosły moje wyobrażenie, olbrzymie miasto, ulice, domy, place. Czapki z głów przed archeologami, którzy to wszystko odkopali i pokazali światu.
Neapol jak zwykle tonął w śmieciach, jak zwykle zwalano to na mafię. Piękna zatoka i najlepsza pizza na świecie. Wezuwiusz dumny wznosi się nad miastem, jego zbocza usiane zabudowaniami, setki tysięcy ludzi. A on żyje, jest tylko uśpiony. Ponoć są specjalne procedury na wypadek jego pobudki ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, ze doszłoby do niewyobrażalnej tragedii.
Monte Cassino - obowiązkowy punkt programu polskich wycieczek. Sam wjazd na górę już jest atrakcją samą w sobie. Na własny użytek nazwałam ją Górą Strachu. A na górze, mnóstwo autokarów, wycieczek. Niezwykle ciekawy kompleks klasztorny. Złożenie kwiatów na polskich grobach i dalej w drogę.
A drogi we Włoszech wspaniałe. Cóż Rzymianie potrafili to robić już wieki temu. A my ciągle jakoś nie potrafimy. Na przestrzeni setek kilometrów pasy rozdzielone są oleandrami. Do tego wspaniałe widoki wzgórz, palmy a im dalej na północ, przybywa samotnych cyprysów.
W Rzymie spędzamy dwa dni, w tym pół dnia w kolejce do Muzeum Watykańskiego. I na pewno trzeba tam wrócić, aby na spokojnie kontemplować dzieła mistrzów. Drugi dzień, to spotkanie ze słynnymi miejscami w Rzymie, znanymi ze wszystkich przewodników. Słońce praży, tłumy ludzi wszędzie, na Forum Romanum, przy Fontannie di Trevi, na Schodach Hiszpańskich. Pożeram oczami wszystko, jestem oczarowana i zachwycona. Jestem we wszystkich tych miejscach o których kiedyś czytałam i wyobrażałam sobie.
Florencja, to jedno wielkie dzieło sztuki. Olbrzymia katedra Santa Maria del Fiore, Piazza della Signoria, Palazzo Vecchio, Galeria Uffizi, Ponte Vecchio i moje ulubione Santa Croce z freskami Giotta, z grobowcem Michała Anioła, Galileusza i innych wielkich Italii.
Miesiąc pobytu tam też by było mało. Ale już dopływamy do romantycznej Wenecji. Kanały może i śmierdzą ale mają niezaprzeczalny urok. Piękno Wenecji zrobiło na mnie wrażenie - te mosty i mościki, klatki schodowe zalewane wodą, tramwaje wodne, gołębie, maski karnawałowe sprzedawane cały rok jako symbol Wenecji. I ani jednego samochodu. Można? Można.
A poza tym Włochy to - przepyszna kawa, przepyszne lody, gorące kanapki z szynką i pasta, pasta, pasta.
Brak komentarzy. |