Egipt - Hurghada - relacja z wakacji

Planowałyśmy krótki, tygodniowy wypad nad Morze Czerwone z przeznaczeniem na pływanie, pływanie i nurkowanie a właściwie snorkeling oraz oczywiście beztroskie wygrzewanie się w słońcu. W ofercie last minute na portalu wakacje.pl trafiłyśmy na bardzo przyzwoity hotel 4* Elysees za bardzo atrakcyjną cenę. Szybka decyzja i już lecimy OLT Ekspressem.

Hurghada wita nas potężną burzą piaskową. Samolot krąży na morzem nie mogąc wylądować. Przez okna nic nie widać - mimo południa gęsta ciemność. Gdy w końcu wysiadamy, wiatr prawie wpycha nas z powrotem do samolotu. Pracownicy lotniska mają na ustach maski. Nam ciężko oddychać, ale dla nas to oczywiście fantastyczne doświadczenie.

Nazajutrz pogoda już typowa dla turystów czyli błękit i słońce. Hotel znajduje się około 10 km od lotniska i 3 km od centrum Sakkali. Jest to hotel typowo miejski, świeżo po remoncie, z ciekawą nowoczesną architekturą. Składa się z kilku budynków, które otaczają wewnętrzny dziedziniec z dwoma basenami. Wokół basenów ozdobne stoliki, ławeczki, gdzie można wieczorami przysiąść, sączyć drinka i słuchać arabskiej muzyki.

Hotelowa plaża - Dream Beach usytuowana jest po drugiej stronie ulicy. Teren jest przepięknie urządzony i bardzo rozsądnie zagospodarowany. Znajduje się tutaj mnóstwo leżaków o których czystość dbają specjalni pracownicy. Daleko w morze wychodzi pomost na którym również ustawione są leżaki poprzedzielane drzewkami. A wszystko to ocienione parasolami i roślinnością.

Teren idealny dla miłośników pływania. Z kilku pomostów, daleko, daleko w morzu schodzą schodki do wody. Woda przeczysta, błękitna, o jej temperaturze chyba nie potrzeba pisać!

Jeżeli komuś mało, może wybrać się na jednodniową wycieczkę na wyspę Giftun. Inaczej zwaną Rajską Wyspą. Rzeczywiście, otaczające wyspę seledynowe wody i złocisty piasek nasuwają tylko jedno skojarzenie: jestem w raju.

Płynąc na wyspę Giftun, statek dwukrotnie zatrzymuje się przy pięknych rafach, gdzie snorkując można samemu podziwiać kolorowe ryby i piękne rafy wydawałoby się, że są na wyciągnięcie ręki. Na statku podawany jest obiad - ryż, warzywa, ryby bardzo smacznie przyrządzone i owoce. Załoga jest bardzo przyjacielska i wesoła jak to zwykle w Egipcie bywa. Sama świetnie się bawi. Można zapomnieć o wszelkich troskach. Konglomerat przyrody, gościnności i miłego pływania robi swoje.

Hurghada to stosunkowo młode miasto, bo z rybackiej wioski zaczęła gwałtownie rosnąć dopiero w latach 80-tych. I rośnie dalej. Najbardziej nowoczesna część to Village Road z luksusowymi hotelami. Sakkala to stare centrum miasta, a najstarsza część to Dahar. Tutaj znajduje się największy bazar, typowy egipski suk.

Kto jest odporny na bardzo natarczywe nagabywanie i nic sobie nie robi z podawanych niebotycznych cen może się tu zaopatrzyć bardzo tanio w świeże, aromatyczne przyprawy, olejki, herbatę. Miło jest też przysiąść tu w małej kawiarence, wypalić sziszę, pooddychać atmosferą starego Egiptu, popatrzeć na ten prawdziwy, nie dla turystów, czasem smutny obrazek.

W Daharze znajduje się również przystanek autobusowy, skąd możemy samodzielnie wybrać się do pobliskiej bajecznej El Gouny.

Powrót do kraju również OLT Express. I czy były to symptomy zbliżającego się upadku czy też rzeczywiste problemy techniczne, faktem jest ,że wylot opóźniony był o pięć godzin i nikt na lotnisku nie potrafił nam nic na ten temat powiedzieć. Gdy już szczęśliwie jednak poderwaliśmy się z ziemi, mogłyśmy obserwować przepiękny zachód słońca na wysokości 11 km. Potem jeszcze tylko potężna burza gdzieś nad Bosforem. Nagłe, olbrzymie rozbłyski białego światła. Piękne widowisko połączone z potężnymi turbulencjami zapewniło nam niezapomniane przeżycia. Aby zdążyć na ostatni pociąg ze stolicy do naszego miasta, dzielny taksówkarz przeistoczył się w Niki Laudę. Udało się!

• Dahar - bazar
• kościół koptyjski
• akwarium