Minęło już kilka lat od tamtej podróży więc wspomnienia częściowo się zatarły. Po przylocie do Hurgady mieliśmy dzień na przystosowanie się do lipcowego upału. No i potem zaczęło się zwiedzanie czyli to co „tygryski” lubią najbardziej :)
Pierwszy punkt programu Luksor i Karnak. Luksor wyrósł na ruinach stolicy Egiptu - Teb. Możemy tam podziwiać monumentalne świątynie (ta w Luksorze z wielką kolumnadą) jest jednym z najwspanialszych zabytków Egiptu. Przeżyciem dla mnie było przejście się słynną. W Karnaku zaś w Świątyni Amona oprócz kilkakrotnego okrążenie pomnika Wielkiego Skarabeusza podziwiałam Wielką Salę Hypostylową. Potem „spotkaliśmy” się z „duchami faraonów” czyli byliśmy w Dolinie Królów. Słynna chyba zwłaszcza w związku z odkryciem przez Cartera grobowca Tutenhamona. Oczywiście grobowców faraonów jest tam wiele. Umęczeni, ale wciąż głodni wrażeń dotarliśmy do Świątyni Hatszepsut.
Widok majestatycznej świątyni przywartej do podnóża stromego zbocza pozostaje w pamięci na długo. Co ciekawe Hatszepsut - to jedyna kobieta/faraon w historii Egiptu. Wspaniała, dumna, myśląca na pewno perspektywicznie nie przewidziała niestety jednego - że jej imię i osoba, będą przez jej następców wymazane z kart historii. Na szczęście nie udało się to do końca.
Wieczorem w końcu statek - to co mogło nas spotkać najlepszego :) Podobno można trafić różnie; po Nilu pływa około 250 statków. Nasz był super! Wygodny; pięknie wyposażony z basenikiem. Jedzenie to duży, kolejny plus tego wyjazdu. Płynąc statkiem po Nilu odwiedziliśmy Edfu ze Świątynią Horusa, która przez blisko 2 tysiące lat spoczywała pod piaskiem i pyłem; świątynię w Kom Ombo (gdzie widziałam zmumifikowane krokodyle) w której czczono boga Sobka pod postacią krokodyla. Dalej był Asuan - piękny z Wyspą Elefantyną; Ogrodem Kitchenera i Hotelem Old Cataract (w którym Agatha Christie napisała część swojej książki „Śmierć na Nilu”).
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy; musieliśmy opuścić statek, aby udać się pociągiem do Kairu. Tutaj czekały na nas piramidy i Sfinks w Gizie, Muzeum Egipskie i targ wokół Chan al-Chalili. Miasto ogromne; hałaśliwe, pełne ludzi, zapachów, dźwięków. Ciekawostką jest fakt, że na cmentarzu w Kairze mieszkają ludzie i prowadzą tam normalne życie. Co kraj to obyczaj! Po Kairze udaliśmy się do Hurghady, aby spędzić resztę czasu na lenistwie. Choć byłam potem jeszcze kilka razy w Egipcie ten wyjazd wspominam najmilej :)
kawusia6 | Szkoda- bo to miejsca kultowe; warte utrwalenia. Rzeczywiście- gdy biorę w czymś udział, przez jakiś czas wspomnienia są żywe; ale potem ulatniają się, więc z chęcią sięgam po zdjęcia... A wycieczkę naprawdę można polecać każdemu- tylko chyba nie teraz niestety ... |
papuas | Wspaniała wycieczka, wspaniałe zabytki. Byłem w tym roku i sporo się zmieniło (zakaz robienia zdjęć) - w Dolinie Królów, a zwłaszcza w Muzeum Kairskim foto nie zrobisz. W Abu Simbel i grobowcach wioski robotników też zakaz. A bez foto wspomnienia się zacierają. |