Wszystkie te trzy miejscowości były na trasie naszej wycieczki objazdowej po Maroku. Safi - a właściwie Asafi - to urocze, niewielkie miasteczko nad oceanem. Kiedyś było ważnym miastem portowym. Obecnie stanowi ośrodek przemysłu i rybołówstwa. To tutaj zostałam namówiona na zjedzenie małej miseczki gotowanych ślimaków :) Całkiem niezłe! naprawdę. Dzięki temu „czynowi” dostałam w grupie ksywkę „Martyna Wojciechowska” :). Zresztą parę godzin później skusiłam się na zjedzenie jeżowca. Nasza pilotka wyjaśniła nam, po czym można poznać czy zjadło się samca czy samiczkę. Po białych plamkach, mnie trafiła się samiczka.
Z Safi ruszyliśmy do Al-Dżadidy z przepiękną Cysterną Portugalską (troszkę podobną do tej w Istambule). Wcześniej była to twierdza stworzona przez Portugalczyków o nazwie Mazagan. Zresztą obecnie sami Marokańczycy często używają tych nazw zamiennie. Port był ważnym centrum handlowym. Można wspiąć się na mury miejskie z których roztacza się uroczy widok na miasteczko i ocean. Można przespacerować się wąskimi uliczkami mediny. To wszystko można... A co trzeba? Koniecznie zobaczyć przepiękną Cysternę Portugalską. Zbudowano ją w 1514r jako arsenał, później zbrojownię, a dopiero na końcu stała się cysterną. Mnóstwo filarów, które odbijają się w wodzie stwarza niepowtarzalny klimat tego miejsca.
No i Casablanca. Casa Blanca czyli biały dom... romantyczna nazwa, no i wspomnienia o filmie pod tym tytułem wyzwalają w nas przekonanie, że może to być jedno z bardziej romantycznych miejsc na tym globie. Niestety - nic bardziej mylnego. Jest to bardzo nowoczesne miasto. A film „Casablanca” był w całości kręcony w Hollywood. 0 przewrotności... Na szczęście honoru tego miasta broni wspaniały meczet Hassana II. Jest to drugi co wielkości budynek sakralny na świecie; większy jest tylko w Mekce. Może pomieścić około 25 000 wiernych, ma nowoczesny rozsuwany dach. Jego położenie robi ogromne wrażenie - prawie „wychodzi” z wód oceanu. Większą część meczetu wybudowano z marmuru, użyto onyksu, pięknych niebieskich kafelków, granitu. Wspaniałe dzieło sztuki.
Wieczorem warto przespacerować się uliczkami Casablanki - jest naprawdę bezpiecznie. Mnóstwo kawiarenek, sklepów, restauracji ... atmosfera bardziej europejska niż arabska. Tylko kobiety często noszące tradycyjne chusty zakrywające twarze przypominały nam, że naprawdę jesteśmy w Maroku - kraju muzułmańskim.
Brak komentarzy. |