Sierpień - u nas upały, a ja mimo tego mam ochotę na wypad o jeszcze bardziej gorącego Egiptu. Zaczynam więc gorączkowe poszukiwania w internecie na tzw. lastach... no i jest! Szybko do biura Scan Holiday; wpłacamy z koleżanką pieniądze (nieduże) i w ciągu tygodnia jesteśmy w Sharmie nad Morzem Czerwonym.
Przylatujemy około 22.00; mimo dość późnej pory „wita” nas 38 stopni ciepła :) Uhmm... jak gorąco! W ciągu 30 minut docieramy do naszego hotelu - Sol Y Mar Sharming Inn. Może nie jest to Ritz ale ... ma wiele zalet. Po pierwsze ciekawe otoczenie; dużo roślinności, dwa całkiem spore baseny. W naszym bungalowie bardzo duży metraż; nasza „trójka” może szaleć :) Posiłki też urozmaicone i konkretne. Każdy wieczór jest „poświęcony” innej kuchni - włoskiej; egipskiej; angielskiej, francuskiej. Czemu przed wyjazdem postanowiłam się odchudzać? Pomysł z góry skazany na fiasko :)
Blisko hotelu pełno sklepików; kawiarni. Niedaleko Il Mercato ze sklepami; za 4 USD można taksówką dojechać do Old Market - tam można częściowo poznać życie tubylców, wypić pyszny sok z trzciny cukrowej czyli asab; napić się szai bi na na - a więc inaczej herbaty miętowej; zjeść lokalne potrawy.
Ponieważ kilka lat temu „zwiedzałam” Egipt podczas wspaniałego rejsu po Nilu teraz postanowiłam skorzystać tylko z kilku atrakcji. Skusiłam się na pokaz sprawności delfinów; rejs łódką ze szklanym dnem - namiastka snorklingu no i dawno zaplanowaną wizytę w klasztorze Św. Katarzyny i Kolorowym Kanionie.
Do klasztoru jeepami jechaliśmy z Sharmu około 3 godzin. Gorąc, skwar, piasek... hardcor jednym słowem. Sam klasztor prawosławny leżący u podnóży Góry Synaj jest dość niewielki. Jego patronką jest chrześcijańska męczennica św. Katarzyna z Aleksandrii. Monastyr powstał w VI wieku, ale jego początki sięgają 337r. Obecnie żyje tu około 20 mnichów. Dominującym elementem jest bazylika Św. Katarzyny; a wielu turystów robi sobie zdjęcia przy krzewie; który jak głosi legenda jest pozostałością po Krzewie Gorejącym. Warto także dojść do studni Mojżesza; przy której to prorok spotkał swą przyszłą żonę - Seforę. Klasztor posiada wspaniałe zbiory ikon - niestety możliwość zapoznania się z nimi jest dodatkowo płatna. Oczywiście w miejscu tym obowiązuje skromny strój - zakryte ramiona i kolana.
Po wykonaniu całej serii zdjęć w naszych „stalowych rumakach” pognaliśmy na spotkanie z Kolorowym Kanionem. Jest to trzeci na świecie co do wielkości kanion; na pewno miejsce ze wszech miar warte zobaczenia. Nazwa tego wąskiego wąwozu wywodzi się od różowych, brązowych i żółtych warstw skał utworzonych przez tlenki różnych metali. Początek wędrówki zapowiadał się dobrze. Co prawda była to godzina 13.00; upał jak... ale o tam. Niestety jak mówi mądre porzekadło mierzą zamiary na siły (lub podobnie); ja nie zmierzyłam ; okazało się, że zamiast spaceru naszą 8 osobową grupę czekała wspinaczka po wielkich, wysokich kamieniach, w sandałkach, z Beduinem - który śmiał się pod nosem z naiwnych turystów. Powiem szczerze - bycie „45 letnią kozicą wspinającą się po kamieniach” w ponad 40 stopniowym upale - BEZCENNE :) Jednak przeżyliśmy i to jest najważniejsze.
Sam Sharm El Sheikh jest naprawdę świetnym miejscem do wypoczynku. Podzielony na kilka dzielnic każdemu może coś zaproponować - zarówno miejsca pełne ludzi, gwarnych kawiarni i restauracji, eleganckich sklepów; jak i ciche, odludne plaże i małe wioski. Sympatyczni Egipcjanie (czasem zbyt nachalni, ale to też ma swój urok); pyszne i niedrogie owoce morza; soki wyciskane ze świeżych owoców, zapach sziszy i herbaty miętowej... chyba jeszcze tu wrócę i to niedługo. Na razie mogę wspominać to miejsce oglądając zdjęcia.
Przelot z Warszawy około 4 godzin; będąc tylko na Synaju nie trzeba wykupywać wizy.
W Egipcie ostatnio za 1 USD płacono 5,70 funta egipskiego; a za 1 Euro około 7 funtów. Cena widokówki ze znaczkiem około 3 funtów; przejazd taxi z Sharmu do np. Naama Bay za kurs niezależnie od ilości osób od 4-5 dolarów. Warto napić się asab czyli soku z trzciny cukrowej - całkiem niezłe.
Na zakupy pamiątek najlepiej przejechać się do Old Market - o wiele korzystniejsze ceny i spokojnie można się targować.
Osoby o słabszej kondycji fizycznej lepiej niech nie wybierają się do Kolorowego Kanionu - strasznie wyczerpujące; zwłaszcza przy 45 stopniowym upale.
W Sharmie wycieczki fakultatywne warto wykupić w miejscowych biurach. Najpopularniejsze Aaba Sharm (ma dobre opinie); i E-Sharm. My jednak skorzystałyśmy z oferty innych biur: Wielkopolska (bardzo polecam; super organizacja) oraz biura Grande Tours (tu niestety organizacja kiepska).
Ceny wycieczek fakultatywnych:
Brak komentarzy. |