Jednym dniem z mojej podróży do Toskanii - był całodniowy rejs promem na uroczą Elbę - wyspę w kształcie rybki! Na Elbę płynie się z nieciekawego portu Piombino do Portoferraio - stolicy wyspy ok. 2 h w jedną stronę, pomimo, ze to niewiele ponad 20 kilometrów, ale promy samochodowe na tej trasie - to gigantyczne maszyny, wprawdzie dość szybkie, ale tracące mnóstwo czasu na manewry wejścia do portu!
Zwiedzanie stolicy Elby było oczywiście pobieżne ze względu na ograniczony czas, ale i tak pozwoliło na zapoznanie się z niezwykłą atmosferą i niezwykłą urodą tego mało popularnego miasteczka! W programie jest oczywiście zwiedzanie rezydencji Napoleona i przejazd na południową część wyspy do typowego małego nadmorskiego kurortu Marina di Campo, gdzie turystów witają oszałamiające wspaniałe widoki!
Portoferraio - zbudowane przez florencką rodzinę di Medici jako przeciwwaga - dla obecności Hiszpanów w tym regionie, może się poszczycić historią, która sięga czasów jeszcze dawniejszych i jest związana z kopalniami rudy żelaza, którym miasto zawdzięcza nazwę (porto ferraio znaczy po włosku port żelazny).
Dzisiaj to senne miasteczko, nad którym wznosi się imponująca forteca, pięknie położone jest w głębi naturalnej zatoki, bardzo blisko wybrzeża Toskanii, które znajduje się na północnym zachodzie. Dziś- krwawe bitwy i armie z przeszłości ustąpiły miejsca tłumom turystów, którzy przybywają tu ze względu na piękną pogodę, wspaniałe krajobrazy oraz doskonale warunki do plażowania, windsurfingu i żeglugi.
Portoferraio kojarzone w przeszłości głównie z rud żelaza, po ich wyczerpaniu szybko zamieniło się w znany resort turystyki i czarteru jachtów o bardzo dużym potencjale. Dodatkowo Elba jest na stałe związana z nazwiskiem Napoleona Bonaparte, który przebywał na wyspie i mieszkał w Rezydencji dei Mullini.
Rezydencja de Mullini - to szumne określenie, bowiem ktoś, kto troszkę bardziej zna życie Lwa Europy i jego kochanki hrabiny Walewskiej, ten wie, że Mullini to zwykły przerobiony i wyremontowany Stary Młyn i daleko mu do wspaniałych Pałaców, w których Cesarz bywał w czasach swej świetności (bardziej ciekawych odsyłam do Biografii „Madamme Walewska”).
Oczywiście de Mullini warto zwiedzić, ponieważ zachowało się dość dobrze sporo pamiątek po cesarzu, m.in.: niewielka sala balowa, gabinet z biurkiem przy którym Napoleon czytał korespondencję od swoich zaufanych ludzi, jego łoże z baldachimem, oraz słynne polowe łóżko!
Niestety smutnym obrazem jest nieprawdopodobnie zaniedbany ogród, o który nikt niestety nie dba, a o jego dawnej świetności świadczyć mogą regularne alejki, stare gazony i centralnie usytuowana (naturalnie nieczynna dziś) fontanna. Ten żenujący obraz wynagradza jednak zwiedzającym wspaniały widok na zatokę, morze, skały i latarnię morską, który roztacza się na wprost okien z prywatnej części domu małego-wielkiego człowieka!
Po zwiedzaniu stolicy, przejechaliśmy na drugą stronę wyspy do znanej miejscowości wypoczynkowej Marina di Campo - to bezsprzecznie najpiękniejsze miejsce na wyspie - charakteryzuje go długą piaszczystą plażą, otoczoną świeżymi zielonymi wzgórzami i malowniczym centrum z wąskimi uliczkami, pełnymi kawiarni, restauracji i sklepów. Marina di Campo oferuje swoim gościom wszystko, o czym można podczas urlopu zamarzyć - w ciągu dnia opalanie i kąpanie, wieczorem życie towarzyskie, deptaki, i rozrywkę. Dlatego nic dziwnego, że to najdroższe miejsce na wyspie, wyszukiwane przez klientelę zagraniczną i znane osobowości.
W miasteczku mieliśmy sporo wolnego czasu na przyjemne plażowanie, posiedzenie w knajpkach czy po prostu na pokręcenie się po miasteczku.
Po dniu pełnym wrażeń wróciliśmy na prom i żegnając piękną Elbę popłynęliśmy w kierunku Toskanii, aby dalej nazajutrz zwiedzać jej śliczne zakątki.
Byłam tylko w Portoferraio i w Marina del Campo.
Brak komentarzy. |