Większość z nas-turystów w Egipcie już była, a niektórzy nawet kilkakrotnie, lub wielokrotnie.... My jednak jak dotąd tam nie dotarliśmy ...
Kiedyś, w czasach, gdzie o Egipcie można było co najwyżej poczytać, albo popatrzeć w telewizji, bo
Egipt brzmiał tak egzotycznie i fascynująco- że był obiektem westchnień wielu moich marzeń... z potem ”zabiła” cały urok i magię Egiptu- masówka, bo kraj ten nagle stał się niezwykle łatwo dostępny, tani, i po kilkuletniej ”modzie na Egipt” - stał się wręcz obiektem kpin i żarcików jako mało oryginalny kierunek na wakacje :) ; i jakoś nie do końca byliśmy przekonani czy warto tam jechać? - oczywiście chciałam jechać i zobaczyć na własne oczy te wspaniałości Faraonów, ale mój Małzowinek i grupa znajomych, z którymi się wybieraliśmy do tego kraju- wolała bardziej pobyt stacjonarny w którymś z egipskich kurortów w jakimś wypasionym, najlepiej 5* hotelu! ; na taki sam pobyt chyba bym się nie zdecydowała, bo przecież wycieczka fakultatywna do Luxoru - to nie byłoby tak naprawdę poznanie zabytków tego fascynującego kraju Faraonów,tylko takie ledwo co liźnięcie, a ja chciałam więcej...., więc w końcu padło na słynny Rejs po Nilu, na który od kilku ładnych lat latali nasi różni znajomi i bardzo zachwalali, więc zdecydowaliśmy się i my, że taka forma podróży pozwoli i zobaczyć kawałek Egiptu i poczuć wakacyjne lenistwo ( w opcji: kolejny tydzień wypoczynku w wybranym hotelu, po rejesie) ;
W końcu podjęliśmy decyzję i wakacje 2008 roku postanowiliśmy spędzić w kraju Faraonów.....
W drugiej połowie maja (dla tych co się wybierają w tym terminie lojalnie uprzedzam: jest stanowczo za gorąco!- bo to nie jest termin na wyjazd dla ludów z Północy:))- no można tam umrzeć z żaru i gorąca!
Jezu! jak pomyślę co się tu musi dziać temperaturowo w lipcu i sierpniu, to aż mi się skóra na ciele topi; szacun dla tych, którzy jeżdżą tu w wakacje i dają radę...! :) ;
a więc wybraliśmy się do Egiptu z przyjaciółmi na tzw.wycieczkę 7+7, a dokładniej na 2-tygodniowy pobyt w opcji: tydzień zwiedzania i tydzień wypoczynku: czyli słynny, wielokrotnie przez wielu turystów opisywany i bardzo chwalony - Rejs po Nilu.
(taka forma zwiedzania ma niewątpliwie jeden poważny atut: płyniemy, zwiedzamy, ale nie zmieniamy hotelu:)), a więc to ciągłe pakowanie i targanie tych wszystkich walizek tutaj odpada:)) i jest to szalenie wygodne).
Na organizatora naszej wycieczki wybraliśmy Triadę. Miałam na początku pewne obawy co do tego Biura (tyle się słyszy i czyta różności....), ale okazało się w końcu że nasze obawy były zupełnie bezpodstawne. Biuro, które nie wiem dlaczego zbiera na forach tyle złych opinii, okazało się całkiem rzetelne i wywiązało się ze wszystkiego na medal i zgodnie z umową.
Oczywiście zapewne znajdą się i tacy, którzy nie byli zadowoleni - (a to z wybranych na pobyt hoteli..., a to że standard statku nie taki jakby chcieli...- bo wybierając 5* statek - niektórzy spodziewali się co najmniej ”Titanica”!, a to niestety w tutejszej rzeczywistości - są kompletnie inne standardy i należy być przygotowanym na fakt, że po Nilu niestety nie pływają takie statki- jak po norweskich fiordach czy Karaibach - a wtedy rozczarowanie będzie na pewno mniejsze, a zatem i wycieczka dużo przyjemniejsza:)
Najpierw napiszę słów kilka o samym statku i organizacji Rejsu, a potem trochę o zwiedzanych na tej wycieczce zabytkach.
Egipt - okazał się krajem szalenie ciekawym i pięknym, choć z wieloma obliczami.
Wracając jeszcze na chwilkę do logistyki wycieczki i statku: to, nastraszeni złymi opiniami o egispskich statkach pływających po Nilu, poszliśmy za radą znajomych i dopłaciliśmy do wyższego standardu, (zmieniliśmy pierwotnie w umowie 4* statek na 5*, licząc tym samym na wyższy standard, ale moim zdaniem - nie było warto... egipski luksus i wygoda to zupełnie inne realia niż dla europejczyka. Poza tym przyznawaniem ilości gwiazdek statkom, czy hotelom zajmują się w tym kraju tak skorumpowane instytucje, że naprawdę ilość tych * nie jest tu absolutnie żadnym wyznacznikiem jakości. Ten 4* i ten 5* mogą być i najczęściej są zupełnie takie same:)
Nasz statek (mocno nadszarpnięty zębem czasu) lata swojej największej świetności w tutejszym blasku i chwale dawno miał już za sobą, nie mniej jednak skłamałabym, gdybym napisała, że była to jakaś ruina.
Obiektywnie: to był bardzo porządny staruszek, całkiem przyzwoicie wyposażony, duży, wygodny, czysty, posiadał kameralne kajuty choć z łazienką w wersji mikro:)), posiadał fajny sun-desk z basenem na którym i tak było wściekle gorąco, więc korzystało się z niego tylko późnymi wieczorami; na statku bylo też sporo miejsc ogólnodostępnych do wypoczynku - poza wspomnianym sun-deskiem, była spora sala w której odbywały sie wieczorne ”balety” i różne ”galabija party”, były tam liczne bary, barki, sala bilardowa, telewizyjna, coś w rodzaju klubu z głebokimi pufiastymi fotelami, w które jak już się wpadło, ciężko się było z nich wygramolić:), a kuchnia na statku, mówiąc szczerze była rewelacyjna i bardzo smaczna.
Czego chcieć więc więcej? Nam się ten statek w sumie bardzo podobał, ale zaznaczam: że nie należymy do osób, które na urlopie potrzebują do szczęścia ”luksusu w wersji de lux” i murzyna do wachlowania:), ani nie skupiamy się na byle pierdołach. Nawet jak gdzieś jest jakaś urwana klamka, czy niedomykająca się szuflada- to staramy się tego po prostu nie zauważać ani nie skupiać się na tym, co jest naprawdę nie istotne, żeby zajmować tym swoja uwagę na urlopie!
Przyjechaliśmy w końcu na wakacje do Egiptu, a nie po to, żeby np. oceniać w łazience hotelowej jakość pracy tutejszych glazurników:))
Ten Rejs, Triada zorganizowała naprawdę bardzo przyzwoicie. Przewodniczką była miła ,młoda i kompetentna osoba z dużą wiedzą. Miejsca, które zwiedza się programowo są naprawdę bardzo ciekawe + dodatkowo wykupiliśmy sobie fakultatywnie kilka wycieczek. (Dla chętnych są różne opcje do wyboru) My zdecydowaliśmy się na większość z nich (chyba nawet wykupilismy wszystko, co tu oferowano:)), a więc
- poza programem Rejsu wykupiliśmy jeszcze:
- zachwycające Abu-Simbel- to moim zdaniem - najpiękniejsza świątynia w Egipcie,
- wycieczkę na wyspę File, na której zwiedza się równie ciekawą i piękną świątynię Izydy,(my zdecydowalismy się na wieczorną wycieczkę z widowiskiem światła i dźwięku,ale była dostępna tez wersja dzienna);
- Wioskę nubijską, do której płynie się fellukami najpierw na wysepkę Elefantyna, a potem spędza się dzień w ”lokalnych” klimacikach, w wiosce w domu nubijskim, potem w szkole koranicznej, itd...(bardzo fajna wycieczka, mimo, że mocno pod turystów);
- przejażdżka po Saharze na wielbłądach (dość osobliwe doświadczenie, ponieważ mój wielbłąd miał chyba biegunkę...:)))
- ogród Botaniczny na wyspie lorda Kitchenera w Asuanie- (bardzo polecam, to wspaniałe, przepiękne miejsce wśród soczyście zielonych plenerów, istny tropikalny raj na środku pustyni w jednym z najsuchszych miejsc na ziemi! - polecam szczególnie botanikom i miłośnikom przyrody w ogóle;
- natomiast nurkowanie, czy snoorkowanie z rurką i fajką po rafie (absolutna bajka) i quady po pustyni- to już są atrakcje dla miłośników tychże sportów.(dostępne z hoteli nad morzem czerwonym)
a więc co kto lubi.
Zabytki na trasie zwiedzania tej wycieczki są oczywiście bardzo ciekawe i nie wymagają dokładnego opisu jako, że są to znane i bardzo popularne miejsca: ale wspomnę je tylko: to oczywiście wspaniały, potężny Luxor ze słynną, świątynią Boga Re, zdumiewający
Karnak z zapierającą dech w piersiach salą Hypostylową robiącą gigantyczne wrażenie!!!! ,
Teby - czyli Dolina Królów ze wspaniałymi grobowcami w przepięknych plenarach,
Deir-el-Bahari z fantastyczna światynią Nefretete; Edfu z pylonową świątynią Boga Horusa , Kom-Ombo ze świątynią Boga Sobka - Krokodyla , czy pięknie położony nad Nilem egzotyczny Asuan - miasto kompletnie nie robiące wrażenia egipskiego!- wygląda raczej jak wspaniała kolonialna osada z początku wieku!
+ do tego wszystkiego nalezy dodać wszystkie inne atrakcje: pobyty w shisha barach, gdzie próbowaliśmy z różnym skutkiem fajek wodnych:) i innych egipskich przybytkach: w wytwórniach papirusu, w perfumeriach, gdzie aż w nosie kręci od tych wszystkich wonnych olejków, jazda dorożkami po Kom-Ombo to też było niezwykłe doświadczenie, wizyta u Koptów w
Luksorze, gdzie cała wycieczka zaopatrywała się w takie ilości alkoholu, że jakby kto popatrzył z boku, to i by pomyslał, że to jakiś zlot alkoholików :):):)
była też wioska beduińska gdzieś na skalistej pustyni, gdzie brudne do granic możliwości, biedne, ale i urocze dzieciaki robią przygnębiające wrażenie .....
Program samego Rejsu można by troszkę przemodelować, zmodyfikować co nieco aby go jeszcze bardziej uatrakcyjnić i gdyby to ode mnie zależało zdecydowanie wydłużyłabym trasę rejsu, kosztem pobytu w hotelu. Szkoda, że niestety programy zwiedzania omijają takie cuda jak Abydos, Dendera ( swoją drogą, to dziwne, że żadne Biuro Podróży nie oferuje czegoś innego w standardzie, tylko wszystkie ”trzepią” ten sam program! ), czy nawet Sarapeum w Sakkarze ( np. w drodze do Kairu.
Egipt, ma znacznie więcej do zaoferowania, niż to co pokazują turyście Biura Podrózy. A już to, że oferta Biur Podróży w 2008 roku, w zasadzie pozbawiona jest odwiedzenia
Aleksandrii- to już jest jakiś zupełny absurd! - przecież to najwspanialsze, najpiękniejsze miasto w Egipcie! , mam tylko nadzieję, że z czasem sie to zmieni!
Oczywiście jadąc do Egiptu, czy innych krajów Afryki, trzeba wiedzieć, że nie znajdujemy się w cywilizowanym, wysoce rozwiniętym kraju - należy być przygotowanym na to, że to zupełnie inna mentalność, i że poza murami hotelu możemy przeżyć szok widząc prawdziwe oblicze tego kraju: biedę, głód, żebractwo, brud - dlatego korupcja, i wszelka inna kombinatorska działalność jest tam bardzo szeroko rozwinięta i to włączając w to dzieci.
Egipt - wspaniały kraj Faraonów, z bezcennymi zabytkami na skalę światową, z przepiękną rafą koralową i wiecznie świecącym tu słońcem ....to niestety też kraj niesamowicie zacofany i potwornie biedny, z bardzo wysoką średnią analfabetyzmu, z zabobonnymi, okrutnymi praktykami stosowania obrzezania u dziewcząt, z czym od lat bezskutecznie walczą przeróżne organizacje chroniące prawa człowieka na świecie, z dość wysoką umieralnością dzieci, itd,.
Tak więc ten wspaniały kraj, będący turystycznym Rajem dla wielu z nas - ma niestety też drugie - to ciemne - oblicze i należy o tym pamiętać przyjeżdżając tutaj.
Moje odczucia co do tego kraju są bardzo mieszane, strasznie bolał mnie tu fakt tego ciągłego i nachalnego nagabywania, wyciągania łapy po bakszysz, który nie ma tu wiele wspólnego z odwieczną jałmużną, tylko raczej działającym na zasadzie ”jestes biały, a więc masz kasę! to ją dawaj”!!!
Jest to dość straszne, ma się tu wciąż wrażenie, że jak im nie dasz tego dolara, to za chwilę cię oplują, obrzucą kamieniami, pobiją, itd....
Zresztą to dawanie bakszyszu nie ma obecnie tak naprawdę sensu....., bo to jest w tym kraju NEVERENDING STORY!
Możesz im rozdać nawet 10 tys baksów, a i tak wciąż ktoś wyciągnie łapę, i pokaże Ci język jak powiesz: dość tego !!!
Warto jedanak wynagradzać drobnymi kwotami, tych którzy na to zasługują..., ktoś ci coś poda..., coś przyniesie, ładnie posprząta pokój, itd.... to jest co innego, ale najgorsi są Ci mijani na ulicach, obcy ludzie, którzy ciągną Cię za rękaw i aż czujesz te ich słowa: - ”Hej białasie z bogatej Europy! - dawaj tu kasę!”
Po kilku dniach takich ”zmagań”, człowiek siłą rzeczy staje się znacznie bardziej asertywny, żeby w końcu po dwóch tygodniach osiągnąć już mistrzostwo i móc zdać kurs asertywności spiewająco na szóstkę z dużym plusem:):):)
Grunt, to się nie dawać!!!
Takie są moje odczucia...., ale powracając do tematu Egiptu: jest też słynna Klątwa Faraona!... a jak się jej ustrzec?
Jeśli przestrzega się kilku podstawowych zasad nie powinna człowieka dopaść, aczkolwiek ze względu na inną florę bakteryjną- delikatnie mówiąc: i tak ”lekko rozluźni”:)) - no chyba że ktoś od rana znieczula się napitkami z prądem, co jest zalecane !(to też rozluźni...:)
(egipski, lokalny lek na takie dolegliwości - Antitol (chyba tak się nazywał)powinien pomóc).
Jeśli chodzi o nasz hotel w części pobytowej wycieczki- to ( Desert Rose 5 egipskich gwiazdek), to owszem, był całkiem przyzwoity, duży, sympatyczny hotel, itp, aczkolwiek pamiętajmy, że to egipski standard, więc ktoś naprawdę wrażliwy na prawdziwą estetykę i ceniący sobie wysokiej jakości materiały szybko się pozna na tym ”blichtrze i złoconych błyskotkach”, które tu uchodzą za szyk elegancji! , ale... jak już pisałam - to tylko kilka dni i potem do domu!- więc szkoda czasu na opisy, czegoś- co i tak każdy zupełnie inaczej odbiera!
Hotelowe jedzonko było naprawdę smaczne, wybór był ogromny i dania naprawdę urozmaicone, należy tylko wiedzieć, ze egipska kuchnia jest specyficzna, ponieważ używa się w niej nieznanych nam przypraw a te nadają daniom ten specyficzny - nie wszystkim tu odpowiadający smak. Jak ktoś lubi drinki to było ich tu do wyboru sporo , choć niektórzy narzekali na mało apetyczne szklaneczki: no cóż nie każdy musi to lubić - ja też nie przepadam.
Aha, jeszcze jedna ważna rzecz odnośnie kuchni danego kraju: kuchnia hotelowa, mimo że smaczna i różnorodna, to jednak z reguły niewiele ma wspólnego z prawdziwą lokalną kuchnią danego kraju, z daniami i smakami regionalnymi. Dlatego jeśli nam zależy na posmakowaniu tych naprawdę lokalnych dań- poszukajmy jakiegoś miejsca gdzie serwują takie dania na mieście, ale z dala od turystycznych, utartych szlaków. Im mniej turystów- tym lepsze miejsce na kulinarna wycieczkę dla podniebienia. Udajmy się najlepiej gdzieś w boczne uliczki- i usiądźmy tam gdzie jedzą miejscowi! Nie wiem czy będzie drogo czy tanio, ale na pewno prawdziwie!
(Mimo, że zawsze tak robimy w Europie, tu w Egipcie nie odważyłam się zapuścić w te ich zaułki!- nawet z mężem i przyjaciółmi- nie czuliśmy się na tyle komfortowo, żeby tak zupełnie beztrosko przechadzać się po tych ciemnych, wąskich zaułkach!
(Ot! - ujawniło się jedno oblicze Egiptu!- brak poczucia bezpieczeństwa!)
Okolica naszego hotelu okazała się cicha, spokojna, wokół wszędzie piękne widoki , dużo basenów, woda czysta, piękna hotelowa laguna z pomostem i rafą na wyciągnięcie dłoni, piękna złocista plaża obok, ciepluteńka woda w morzu czerwonym. Czego można chcieć jeszcze? W końcu to urlop! I trzeba być naprawdę malkontentem, żeby się mieć do czego przyczepić! ( Malkontenci niech lepiej zostaną w domach i tam polerują swoje złote klamki)
Ogólnie podsumowując - Rejs i pobyt w hotelu oceniam na 5+. Jedynym mankamentem był kompletny brak synchronizacji pomiędzy godziną wymeldowania z hotelu ( 15 godzin )a godziną odlotu!. To jest zmora Biur Podróży, choć one same nie są temu do końca winne, bo takie niedogodne godziny ustalają linie lotnicze a nie Biura- jednakże psuje to ogólne wrażenie udanego urlopu!. Jedynym lekiem na takie bolączki jest dokupienie dodatkowej doby hotelowej, aby mieć do dyspozycji pokój, pełne wyżywienie, itd...., tyle, że nie zawsze jest to możliwe, czasami (szczególnie w szczycie sezonu, a więc w wakacje i ferie zimowe) jest to niemożliwe ze wzgledu na pełne obłożenie hotelu i brak dostępnych pokoi; wtedy najlepszym, sprawdzonym sposobem jest zaprzyjaźnić się z jakąś para z naszego hotelu, którzy zostają tu dłużej od nas i chętnie pomogą nas ”przetrzymać” ten prawie jeden dzień:)) użyczając nam kawałek swojego pokoju a szczególnie tak bardzo upragniony wtedy prysznic:))
Na wszystko sa jakies sposoby....:))
Podsumowując cały wyjazd: Nie chcę nikogo ani zachęcać do Egiptu, ani tym bardziej zniechęcać!
Egipt- bowiem posiada pewnego rodzaju magnetyzm- i trzeba tu przyjechać, żeby samemu się przekonać jaki ten Kraj jest naprawdę.
Niektórzy mawiają, że z Egiptem jest podobnie jak z Indiami: albo sie od razu zakochasz w tym kraju, albo wręcz odwrotnie..... ja mam odczucua skrajnie odmienne, bo mimo, że Egipt zabytkami zachwycił mnie naprawdę, bo zachwyci chyba każdego, to jednak wprawił mnie też w pewnego rodzaju zakłopotanie; - te tutejsze zwyczaje, wieczne nagabywanie, nachalność handlarzy, żebractwo dzieci, wyłudzanie wręcz bakszyszu..., a czasami nawet wykłócanie się o ten bakszysz- to wszystko lekko szokuje...., może nie tak bardzo, jednakże pozostawiło we mnie coś- co określam jako: NIE MOJE KLIMATY! a do tego ta wszędobylska bieda, potworny brud i bałagan, tony śmieci, smród.... to wszystko może szokować i szokuje!
....zawsze chciałam zobaczyć Egipt (szczególnie te staroegipskie świątynie Górnego Egiptu) ale byłam ten jeden raz w Egipcie, i myślę że prędko tu jednak NIE WRÓCĘ!
To cała ciemna strona lokalnych ”smaczków i klimacików” to jest cena za to, co chcemy tu zobaczyć, bo to jest absolutne must see!
Pewnie kiedyś wybiorę się jeszcze na Synaj, bo tam też jest sporo ciekawych miejsc do zobaczenia, ale myslę, że nie prędko to nastąpi i po moich doświadczeniach z Egiptem po tej wycieczce, musi upłynąć parę ładnych lat, żebym w ogóle dojrzała do pomysłu o powrocie do tego kraju. Póki co jednak nie prędko się tam wybieram.....
PS. Na końcu dodam, że wyżej opisane, te niezbyt przychylne odczucia i wrażenia są wyłącznie moje, ponieważ mój małżonek był zachwycony i zupełnie inaczej odebrał wszystko to, co mnie tak tam szokowało, ale to zapewne wynikało z faktu, że mój mąż jest osobą odporną i asertywną w kwestiach, z którymi się nie zgadza, a ja się musiałam tego wszystkiego tam dopiero uczyć.....
w zasadzie większość zabytków i popularnych miejsc odwiedzanych przez turystów, jest na tyle ciekawe, że na pewno warte zobaczenia, poczucia, obejrzenia.
W końcu po to tam jedziemy....
przydadzą się jednodolarówki i zapalniczki na napiwki i długopisy/i cukierki dla miejscowej dziatwy!