Wielu Australijczyków uważa Góry Grampians za miejsce gdzie świetnie się wypoczywa i „podładowuje baterie”. Dla Aborygenów góry te maja magiczne znaczenie i uważają oni, że mieszkają w nich dobre duchy.
Właścicielka sklepu z pamiątkami, sympatyczna rudowłosa Szkotka, a prywatnie „czarownica” wyjaśniła nam, ze pod górami krzyżują się ziemskie pola magnetyczne, które maja dobry wpływ na ludzkie ciała i dusze. Pani ta chętnie wróży z reki i kart (za darmo - to jej hobby) i trzeba przyznać, że w odgadywaniu przeszłości jest dobra. Co do przyszłości - to się okaże.
W Halls Gap zatrzymaliśmy się na kilka nocy w fajnym dwusypialniowym domku w miejscu zwanym Grampians Chalets. Domki są w pełni wyposażone, maja salonik, kuchnie, klimatyzacje, łazienkę ze SPA i nawet zmywarkę. Widok z saloniku i tarasu na piękne góry, kolorowe papugi i kangury. Uwaga nie wolno karmić zwierząt.
Zwiedziliśmy wszystkie opisane w Warto Zwiedzić miejsca i atrakcje. Codziennie rano chodziliśmy po wielkie świeże pączki do cukierni (niezłe, ale daleko im do polskich!). W Halls Gap jest parę fajnych kafejek z dobrą kawą. Restauracja jedna, bardzo droga, supermarket - tez jeden, a ceny z kosmosu. Na jedzenie i zakupy można pojechać do oddalonego o ok. 40 km Arrarat.
Mieszkający w Australii Polacy nazywają Grampians „Australijskimi Pieninami”. Ostatniej nocy był przymrozek a rano oglądaliśmy kangury skaczące po oszronionej trawie. Niezapomnianym przeżyciem był wyjazd do skansenu Sovereign Hill w Ballarat.
W Grampians jest kilka znanych i pięknych miejsc, które trzeba zobaczyć: wodospad McKenzie Falls, Punkt widokowy Reed Lookout z oddalonymi o 30 minut marszu skałami Balconies (zwanymi przez Polaków Szczekami), inny punkt widokowy Boroka Lookout (ze spektakularnym widokiem na Halls Gap i okolice).
Koniecznie trzeba wdrapać się na szczyt Pinnacles, z którego widok jest po prostu oszołamiający. Można tam wejść trzema szlakami, dwa łatwiejsze to: z parkingu Wonderland (przez piękne wąwozy Grand Canyon i Silence Street) i z parkingu Sundial (najłatwiejszy). Trzeci szlak wiedzie z samego Halls Gap ale jest trudny i zajmuje kilka dobrych godzin, żeby nim dotrzeć do szczytu.
Inne ciekawe miejsce to Silverband Waterfall - wodospad, który spada z góry i... znika całkowicie pod ziemią żeby wypłynąć kilkadziesiąt metrów dalej. Okolice wodospadu ucierpiały bardzo przez pożary, które zniszczyły wielkie drzewiaste paprocie i ogromne drzewa eukaliptusowe (byliśmy tam przed laty i trudno nam było rozpoznać to miejsce).
Droga na najwyższy szczyt Mount William jest łatwa, choć męcząca. Ale wysiłek opłaca się, bo widoki po drodze i z samego szczytu są niezapomniane. Uwaga - na szczycie może być bardzo zimno.
Oprócz tego jest wiele innych pięknych górskich szlaków. Warto zaopatrzyć się w mapkę w informacji (niecałe 3 dolary), a miłe panie wszystko wytłumaczą i zaznaczą na mapce.
W Samym Halls Gap trzeba odwiedzić ciekawe sklepy z pamiątkami, łączkę przed Parkiem Campingowym, gdzie zawsze pełno kangurów, mały ogród botaniczny (można spotkać jelenie - przywiezione przez osadników w XIX wieku i zdziczale).
Trzeba tez koniecznie przejść się szlakiem do miejsca zwanego Venus Bath (Łaźnia Wenus) gdzie woda strumienia przelewa się przez płaskie głazy tworzące niby wanny. Wraca się inną drogą, ale szlak zaczyna się i kończy w Halls Gap.
Inna atrakcja w pobliżu to Gigantyczny Koala za sklepikiem ”w brzuchu” i małym ZOO na zapleczu. Dobrze jest także zwiedzić Aborygeńskie Centrum z przyległym parkiem.
Warto zrobić całodniowy wypad do miasta Ballarat gdzie znajduje się piękny i wielki skansen Sovereign Hill i muzeum złota. W skansenie czujesz jakbyś przeniósł się w czasie do tętniącego gorączką złota miejsca. Wiele, wiele atrakcji, muzea, odtworzone wiernie stare budynki, warsztaty, sklepy, bary, itp., niesamowita atmosfera i obsługa nosząca XIX-wieczne stroje. Można zrobić sobie zdjęcie w starodawnych strojach, przejechać się dyliżansem, poszukać złota w strumieniu i uczestniczyć w pokazie odlewania złotych sztabek, a w Muzeum Złota obejrzeć m. in. największe w świecie samorodki złota (znalezione właśnie w tym rejonie - najcięższy - 70 kg!).
Najbliższe od Halls Gap miasto to Arrarat oddalone o ok. 40km. Jak chcecie cos zjeść w restauracji albo zrobić zakupy spożywczo - alkoholowe to warto tam jechać bo w Halls Gap pierońsko drogo!
Grampians to pasmo gór w południowo-zachodniej części australijskiego stanu Victoria (ok. 250 km na zachód od Melbourne). Teren gór stanowi park narodowy. Najwyższy szczyt Mount William osiąga wysokość 1166 m n.p.m. Jedyne miasto na terenie gór to malownicze Halls Gap, będące centrum turystycznym regionu. Jest to ulubione miejsce kilkudniowych wypadów zmęczonych pracą mieszkańców Melbourne.
Góry Grampians są południowym krańcem pasma Wielkich Gor Wododzialowych ciągnącego się przez kilka tysięcy kilometrów wzdłuż wschodniego wybrzeża Australii. W ostatnich latach przez Grampians przeszło kilka wielkich pożarów buszu, które zniszczyły znaczną część pięknych eukaliptusowych lasów.
Wybierając się w góry latem trzeba pamiętać o zabraniu dużej ilości wody, a zimą - ciepłych ciuchów bo temperatura w górach gwałtownie spada.
Odległość z Adelajdy do Halls Gap to ok. 520 km, ok. 7 godzin przyjemnej jazdy samochodem (z przystankami). W Australii kilometry połyka się szybko bo chociaż ograniczenie prędkości w Południowej Australii to 110 km/h a w Victorii - 100 km/h to odległości pomiędzy miastami są ogromne i ograniczenia do 80 czy 60 km/h występują bardzo rzadko.
Należy uważać na kangury, strusie emu i inne zwierzęta, które mogą spowodować poważne wypadki. Niestety widzi się ich bardzo dużo zabitych przy drogach.
Uwaga: do Południowej Australii nie wolno wwozić z innych stanów żadnych owoców i warzyw (ochrona przed szkodnikami upraw). Jeśli ma się takowe trzeba je zostawić w specjalnym kontenerze przed granica stanowa. Samochody są wyrywkowo kontrolowane, a mandaty wysokie.
papuas | Fantastyczne te różnokształtne skały, a i znikający wodospad to niezła ciekawostka. No i obcowanie z przyrodą czasem bardzo kolorową. Kukabury i kangury (te czworonożne) super; papużki to rozella królewska (czerwona) i prawdopodobnie tasmańska |