Goolwa, oddalona od Adelaidy o ok. 100km to idealna miejscowość na jedno - i kilkudniowy wyjazd. Gwarantuje ona wiele atrakcji jak żeglarstwo, wędkarstwo, pikniki, weekendowe targi (country markets) i częste festyny zwane tu festiwalami, które organizowane są z byle okazji.
Można tez dobrze zjeść w licznych restauracjach, napić się kawy w kafejkach, pochodzić po starych uliczkach pośród XIX - wiecznych domów, które w tutejszych warunkach, to prawdziwe zabytki. Można przepłynąć się po rzece Murray zabytkowym bocznokołowcem, czy wybrać się na wycieczkę równie wiekowym pociągiem.
Pomiędzy portem a stacją kolejową zbudowano mini browar serwujący kilka odmian wybornego piwa. Można też przejechać mostem na wyspę Hindmarsh gdzie znajduje się ujście rzeki Murray do Oceanu Indyjskiego oraz początek długiej na 130 kilometrów laguny (otwartego z jednej strony jeziora) Coorong oddzielonego od morza najdłuższymi wydmami na świecie - o tej samej nazwie.
Wyspa znajduje się pomiędzy odnogami rzek Murray i Finnis, jeziorem Alexandina i oceanem. Na wyspie mieścił się kiedyś duży ośrodek polonijny organizujący liczne zabawy i inne imprezy, ale od 10 lat to już przeszłość. Na wyspie Polacy wznieśli tez pomnik upamiętniający ofiary zbrodni w Katyniu.
Aborygeni z lokalnego plemienia Ngarrindjeri przez wiele lat sprzeciwiali się budowie mostu twierdząc, że przejdą po nim złe duchy zamieszkujące wyspę. Jedynym połączeniem z wyspą był prom. Wybudowanie mostu przyczyniło się do rozwoju wyspy - powstało tam kilka osiedli mieszkaniowych. Jest wielu chętnych emerytów pragnących przenieść się tam z Adelaidy oraz osób, którym nie przeszkadza dojeżdżanie 100 km do pracy w stolicy stanu. Jest to tez idealne miejsce dla ludzi posiadających łodzie i uwielbiających wędkować.
Korzystając z pięknej pogody i z tego, że cała nasza czwórka miała dzień wolny, wybraliśmy się na niedzielną wycieczkę do Goolwa. W miasteczku zawsze dzieje się cos ciekawego. Tym razem mieliśmy okazje załapać się na dwie większe uroczystości: Święto stacjonującego nieopodal dywizjonu śmigłowców Marynarki Wojennej oraz Festiwal (czy festyn) Łodzi Drewnianych. Marynarze udostępnili do zwiedzania dwa helikoptery Sea King, a w Domu Weterana zorganizowany był koncert muzyki country. W porcie wystawiono dziesiątki starych, drewnianych lodzi - większych i mniejszych, wiele z nich na sprzedaż.
Oprócz tego zorganizowano regaty. Country market oferował wiele straganów z produktami miejscowego rękodzieła, a także biżuterią, miodem, dżemami i marynatami. W porcie rozstawiono tez liczne budki z jedzeniem i wielki namiot - restaurację. Była tez degustacja win, a miejscowy browar był wypełniony amatorami piwa. Słowem coś się działo. Pojechaliśmy też do ujścia rzeki Murray i zatrzymaliśmy się nad rzeką żeby powędkować. Szwagier miał tylko jedną wędkę (ja nie wziąłem nic) - mimo to udało mu się w ciągu godziny złapać parę karpi.
Goolwa to miejscowość i port rzeczny w Australii Południowej zamieszkana przez około 6500 osob. Położona na brzegach rzeki Murray przy jej ujściu Oceanu Indyjskiego około 100 km na południe od Adelajdy.
Goolwa połączone jest mostem z Hindmarsh Island. Nazwa miejscowości pochodzi od słowa „łokieć” w języku Aborygenów plemienia Ngarrindjeri.
Przed 1837 rokiem Goolwa miało zostać stolicą powstałej wtedy kolonii ale port w Adelajdzie okazał się być bardziej dostępny i to Adelajda została stolicą Australii Południowej. W Goolwie zbudowano pierwszy w Australii odcinek kolejowy łączący to miasto z Port Elliot, a później także z Victor Harbor.
Cumuje tu bocznokołowiec „PS Oscar W”, który odbywa regularne rejsy turystyczne po rzece Murray.
Brak komentarzy. |