Odwiedzajacym Alelajde , a spragnionym pieknych widokow, australijskiej przyrody oraz odrobiny australijskiej historii, polecam fajna, calodniowa wycieczke po Polwyspie Fleurieu.
Kozystajac z pieknego, slonecznego, zimowego dnia wybralismy sie na taka wyprawe. Najpierw pojechalismy do miasteczka Goolwa.
Goolwa to historyczna miejscowość i port rzeczny położona na brzegach rzeki Murray przy jej ujściu Oceanu Indyjskiego około 100 km na południe od Adelaide. Przed 1837 Goolwa miało zostać stolicą powstałej wtedy kolonii ale port w Adelajdzie okazał się być bardziej dostępny co zadecydowalo, ze ona wlasnie została stolicą
Australii Południowej.
Goolwa oznacza ”łokieć” w języku mieszkajacych tam kiedys Aborygenow Ngarrindjeri. Zalozony w 1853 roku port rzeczny byl pierwszym portem srodladowym w Australii. Przeladowywano w nim towary dowozone rzeka na statki morskie, ktore mialy je dowozic do portow morskich w Port Elliot i Victor Harbor. Ale z powodu ciagle zmieniajacej sie glebokosci ujscia rzeki Murray uzycie wiekszych statkow bylo niemozliwe, co znaczne ograniczylo mozliwosci portu. Zadecydowalo to o budowie pierwszej w Australii linii kolejowej laczacej port rzeczny w Goolwa z portem morskim w Port Elliot skad towary z glebi ladu transportowane byly do Adelajdy i innych wielkich miast droga morska
Dzisiaj Goolwa, zamieszkala przez okolo 6,5 tysiaca osób, zyje glownie z turystyki. W weekendy, historyczną linią kolejową pomiedzy Strathalbyn, Goolwa i Victor Harbor, kursują zabytkowe pociagi, ktore stanowia znana atrakcje turystyczna. Przy starym nabrzezu cumuje bocznokołowiec ”PS Oscar W”, który odbywa regularne rejsy turystyczne po rzece Murray. W miescie znajduje sie kilka XIX-wiecznych hoteli i wiele inny historycznych budynkow, marina dla jachtow i lodzi. Jest to rowniez popularne miejsce do wedkowania, a w co druga niedziele odbywa sie spory targ, na ktorym lokalni rolnicy, pszczelarze i inni wytworcy sprzedaja swoje produkty. Kilka razy w roku odbywaja sie w Goolwa rozne festyny i pokazy, np. zlot drewnianych lodzi, regaty zeglarskie, festyny organizowane przez Australijska Armie (z pokazami sprzetu), itp. Przy nabrzezu znajduje sie lokalna gorzelnia. Mozna poprobowac pedzonej tam whiskey, ale jest tak droga, ze odeszla nam ochota :) Fajnie jest pochodzic po miasteczku i wzdloz brzegow rzeki Murray.
Goolwa połączone jest mostem z wyspą Hindmarsh Island. Budowa mostu byla odwlekana przez cale dekady ze wzgledu na protestujacych Aborygenow, ktorzy ponoc wierza, ze wyspe Hindmarsh zamieszkuja duchy nienarodzonych i zmarlych dzieci, które po moscie moga przejsc na staly ląd. Widac ichnie duchy nie potrafia fruwac :) Wyspa polozona jest pomiedzy dwoma odnogami rzeki Murray a Oceanem Indyjskim. Jej waskie ujscie jest kolejnym ciekawym miejscem do zobaczenia. Murray Mouth stanowi waski przesmyk ograniczony z jednej strony polwyspem Fleurieu, a z drugiej wydmami Coorong - najwiekszymi wydmami na swiecie. Pomiedzy wyspa a ujciem znajduje sie wielka plaza zalewana naprzemian slodkimi wodami rzeki i slonymi z oceanu. Jest to idealane miejsce do zerowania dla wielu gatunkow morskich ptakow oraz delfinow. Ciekawa jest rowniez roslinnosc wydmowa. Jest to takze raj dla wedkarzy.
Z Goolwa udalismy sie na siedmiokilometrowa przejazdzke do kolejnego historycznego miasteczka - Middeton. Dalsza czesc wycieczki opisalem w oddzielnej podrozy: Middleton, Pt.Elliot i morskie stwory
http://www.travelmaniacy.pl/profil,1713,podroze,6074,australia