Oferty dnia

Meksyk - Teotihuacàn - relacja z wakacji

Zdjecie - Meksyk - Teotihuacàn

Na północny wschód od Miasta Meksyk, (około 50k) w otoczonej górami części Valle de México-Dolina Meksyku, położony jest Teotihuacan. Był największym starożytnym miastem Meksyku, a zarazem stolica najpotężniejszego imperium prehiszpańskiego w Ameryce Środkowej. Azteckie plemiona, które podróżowały do miasta nadały mu nazwę w języku nahuatl „tam gdzie ludzie staja się bogami”.

Nareszcie po zwiedzeniu Bazyliki Guadeloupe wyjechaliśmy z Meksyku w kierunku starożytnego miasta Azteków. Nie mogłam się doczekać, to był jeden z najważniejszych punktów wycieczki dla mnie. Po opuszczeniu Mexico-City wjechaliśmy na obrzeza miasta, które ciągną się kilometrami, położone są na wzgórzach, z daleka wyglądają bardzo kolorowo i spokojnie. Ale to tylko złudny pozór. Są to slumsy meksykańskie, do których nawet policja rzadko zagląda i wjeżdża, nie mówiąc o turystach. Z okna samochodu to zwykle miasteczka pod stolica, tym bardziej, ze naprawdę ciekawie ta zakazana zona wygląda. Potem się mi trochu zdrzemnęło, różnica czasu i zmęczenie podrożą zmorzyły mnie. Dopiero po szturchnięciu mnie mocno przez sąsiadkę podroży, ocknęłam się i za oknem ujrzałam delikatna zieleń i pierwsza piramidę. Geba mi się uśmiechnęła od ucha do ucha. Leciałam tysiące kilometrów żeby je zobaczyć i przyszedł ten moment.

Nasz buski zatrzymał się na parkingu, przy głównej Bramie Nr. 1 południowo-zachodniej. Wejście, które zarazem jest punktem informacji turystycznej. Obok są też toalety, sklepiki, kasy. Kupiliśmy bilety, poczekali na miejscowego przewodnika i ruszyli w drogę. Żar z nieba się lał (bo w całej strefie nie ma ani jednego drzewka), kapelusze na głowy, okulary i idąc słuchamy naszego przewodnika. A mnie głowa tylko się obraca na wszystkie strony szukając piramid, zamiast słuchać. I je wreszcie zobaczyłam jak stanęliśmy na Avenida de los Muertos-Alei Zmarlych. Po mojej lewej stronie, jakieś dwa kilometry dalej wznosiły się dwie piramidy: Piramide del Sol-Piramida Słońca, i Piramidę de la Luna-Piramida Księżyca. Z mojego miejsca widać było maleńkie postacie, które powoli się wspinały na budowle. Nie kończąc się kolejka ludzi. Jedno spojrzenie wystarczyło, i jak grzeczna dziewczynka skupiłam się na opowieści naszego meksykańskiego przewodnika. Brama Nr. 1 prowadzi wprost do La Ciutadela-Cytadeli, i my tam się skierowaliśmy.

Cytadela była prawdopodobnie rezydencja dostojnika piastującego najwyższy urząd w mieście. Cztery ściany długości 390m, zwieńczone 15 piramidami, otaczają ogromny dziedziniec. Na szczególna uwagę zasługuje piramida zwana Templo de Quetzalcoatl - Świątynia Pierzastego Węza, uznawanego za bóstwo wojny, wody, brzasku i rolnictwa. Fascynującym elementem tej Świątyni jest starsza budowla, która wzniesiona w latach 250-300. Cztery zachowane stopnie tej fasady zdobią reliefy uzębionego węża. Wielkie wrażenie robi nietknięta ściana zachodnia, z rzędami kamiennych głów Pierzastego Węża, przeplatanych wizerunkami Boga Deszczu-Tlalokiem.

Przeszliśmy przez te piramidy. Stonie są wysokie, i trzeba uważać bardzo schodząc. Nasz przewodnik pokazał nam również, że w tych wszystkich budowlach była wspaniała akustyka. Stojąc przy pierwszej budowli, a my przy świątyni słyszeliśmy jak klaskał. Nieprawdopodobne, jak to było budowane. Zagadka XX w!

Po Cytadeli spokojnym spacerkiem ruszyliśmy Aleja Zmarłych, w kierunku piramid. Aleja jest szeroka, wybrukowana skalami wulkanicznymi i ma około cztery kilometry. Wzdłuż alei, po obu stronach wznoszą się pałace i świątynie, ale bez barwnych, stiukowych fasad.

Patrzę na to miasto i wyobrażam sobie jego potęgę i świetność. Dochodzimy w końcu do Piramidy Słońca. To niezwykle dzieło architektury wzniesiono ok. 100r z 3 mln ton kamienia, cegły i tłuczenia. Zgodnie z wierzeniami Azteków świątynia powstała na cześć Boga Słońca. Spoglądam na budowle z dołu i powoli wchodzę na pierwsze stopnie. Jest ich 299, żeby znaleźć się na samej górze. W miejscach stromszych zamontowano barierki do potrzymywania się. I tak powolutku stanęłam na szczycie budowli. Siadłam po turecku i spoglądałam z góry na sakralne miasto. Z prawej Piramida Księżyca, przede mną Aleja Umarłych i ciągnące się świątynie. Przepiękny widok.

A sama piramida ma w sobie cos majestatycznego, jakąś swoja energie i sile. Jest trzecia pod względem rozmiarów na Ziemi. U podstawy jest tak szeroka jak piramida Cheopsa w Gizie. Wznosi sie zaledwie na 65m, czyli do niespełna polowy egipskiej siostry. Wnętrze kolosalnej budowli wypełnia plątanina korytarzy i komór, która Aztekowie uznawali za miejsce narodzin świata.

Spełniłam swoje marzenie tyle mogę powiedzieć. Warto było wyjść na ta wiekowa budowle.

Na samym końcu Alei Zmarłych wznosi się Piramida Księżyca - Piramidę de la Luna, która jest grobowcem królewskim z pochówkami. Najstarszy mógł należeć do założyciela całej dynastii. Wchodzimy na gorę już po węższych i stromszych stopniach, i bardziej wyższych. Powoli pokonuje każdy stopień, a do pierwszego tarasu jest ich 100. Nie obracam się za siebie. Zrobię to na samej górze. I jeszcze piękniejszy widok rozpościera się z góry. Trudy wspinaczki wynagrodzi panorama na cala Aleje Zmarłych, cale miasto, okoliczne równiny porośnięte wyblakłą trawą od słońca, kaktusami i gdzieś w oddali miasteczkiem.

To była piękna wycieczka i wspaniale chwile. Do tego miejsca trzeba przyjechać na cały dzień i na spokojnie obejść wszystkie możliwe budowle. My spędziliśmy tam niecałe cztery godziny. Za mało na poznanie tej Wielkiej stolicy i historii.

Życzę każdemu z Was aby miał okazje pojechać w te strony i odwiedzić Teotihuacan.

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Meksyku:
Porady i ważne informacje
  • polecam obowiązkowo zabrać nakrycie głowy, obuwie do marszu, i wodę butelkowa
  • nie wchodzić na teren strefy, która zamknięta jest barierka. Grozi wwiezieniem nawet do 25 lat.
Autor: krakowianka / 2015.10
Komentarze:
Brak komentarzy.