Wenecja była ostatnim zwiedzanym miejscem mojej tegorocznej wycieczki do Włoch. Spędziłam tu z córką 9 godzin. Miałyśmy piękną pogodę (nawet za gorącą) jednak przed naszym odjazdem widziałyśmy, jak nadchodzi przypływ i Plac św. Marka powoli zamienia się w basen. Zacznę jednak od początku. By dostać się do głównych atrakcji miasta wyruszyłyśmy z portu tramwajem wodnym przez Kanał Grande do przystani, która znajdowała się niedaleko Placu Św. Marka.
Idąc na Plac przeszłyśmy przez Placyk Wenecki, minęłyśmy tam dwie kolumny, na jednej z nich stoi postać św. Teodora, a na drugiej umieszczony jest lew św. Marka. Po prawej stronie kolumny z lwem znajduje się Pałac Dożów (od strony morza widać jego połączenie za pomocą Mostu Westchnień z więzieniem znajdującym się po drugiej stronie), a zaraz przy nim wspaniała Bazylika św. Marka. Naprzeciwko Bazyliki i Pałacu stoi najwyższa budowla miasta, czyli Dzwonnica oczywiście św. Marka, bo to właśnie ten ewangelista jest patronem Wenecji. Po lewej stronie dzwonnicy znajduje się budynek Nowej Prokuracji. Naprzeciwko placyku weneckiego obok Bazyliki przy budynku Starej Prokuracji jest wieża zegarowa (zegar astronomiczny- oprócz godzin wskazuje pory roku, położenie słońca i fazy księżyca), na jej szczycie umieszczeni są dwaj Maurowie, którzy co godzinę uderzają w dzwon. Na wprost bazyliki znajduje się klasycystyczny budynek skrzydła Napoleona, łączy on ze sobą budynki Starej i Nowej Prokuracji.
W podcieniach budynków Prokuracji znajdują się liczne kawiarnie, wśród których najsłynniejsza nosi nazwę Caffe Florian (najstarsza z kawiarń Wenecji) oraz sklepiki. Z placu udałyśmy się w stronę najstarszego Mostu Rialto nad Kanałem Grande. Szłyśmy wąskimi uliczkami, przez mostki łączące te uliczki. Pod mostkami przepływały gondole z turystami. Po dotarciu na miejsce, oczywiście narobiłyśmy zdjęć, kupiłyśmy pizzę, by się posilić, a po jedzeniu chciałyśmy skorzystać z toalety, jednak z tym był problem. W końcu znalazłyśmy. Następnie ruszyłyśmy na zakupy, wszędzie maski i inne pamiątki(nie pozwalali robić zdjęć przy maskach). Potem wybrałyśmy się na dalsze zwiedzanie. W trakcie zrobiłyśmy zakupy w markeciku, bo i takie sklepy tam są. Z powrotem do portu dotarłyśmy statkiem płynąc innym kanałem. Polecam odwiedzenie tej włoskiej perełki turystycznej.