Oferty dnia

Maroko - Agadir - relacja z wakacji

Zdjecie - Maroko - Agadir
Maroko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba w poniedziałek koleżanka zaproponowała mi wyjazd, a w czwartek już sie pakowalam ale chwila chwila zeby nie bylo tak kolorowo trzeba ten urlop najpierw zalatwic i oczywiście zaczęło się kombinowanie jak go dostac z dnia na dzień. Tym bardziej że wakacje za free ponieważ koleżanka w ramach wysokiej sprzedaży imprez z ITAKI dostała premie w postaci wczasów i z kierunków które miała do wyboru wybrała właśnie Maroko , które zawsze było moim marzeniem to jak tu nie skorzystać ? , więc dzwonię do kadr z małym kłamstewkiem że wygrałam wycieczkę w konkursie internetowym i potrzebuję natychmiastowego urlopu , Pani kadrowa zachwycona faktem że komus udalo sie cos wygrac i urlop załatiowny :).

I naszedł upragniony dzień podróży, niestety że był to październik wylotów z Katowic już nie było i nasza wyprawa zaczęła się w czwartek wieczorem autokarem do Warszawy, do której jechaliśmy ponad 4 godziny. Na miejscu byliśmy po godzinie 4:00, zajechałyśmy tramwajem na dworzec główny, a z dworca autobusem na lotnisko nareszcie do celu. Odprawa poszła bardzo sprawnie, byłyśmy już tak zmęczone i śpiące że nie mogłyśmy się już doczekać momentu wejścia na pokład samolotu.

Lot bardzo nam się dłużył nigdy wcześniej nie leciałam „aż” 5 godzin, ale wszystkie te trudy odchodzą w niepamięć gdy tylko wyjdzie się z samolotu, chociaż nas przywitał silny wiatr przez który było chłodno nawet bardzo, ale widok niesamowitej architektury już na lotnisku i zapach ten zapach który towarzyszył mi w Tunezji, zapach specyficzny który unosi się w krajach arabskich ... tak jestem w mojej ukochanej Afryce.

Jeszcze parę formalności i jedziemy w kierunku naszego hotelu mijając znajome widoki pięknych budowli jak i wszechobecnego syfu. Za około 30 min. jesteśmy na miejscu pięknie położonego bo przy samej plaży hotelu Atlas Amadil Beach. Hotel bardzo czysty, ogromny, z bardzo ładnym wnętrzem, przepięknym obejściem, dużym basenem i dużą ilością leżaków. Leżaki przy plaży hotelowej są bezpłatne, ręczniki również. Hotel rewelacyjny pod każdym względem i co najważniejsze dla mnie, pieska francuskiego, jedzenie bardzo dobre a ciasta wręcz wyborne.

Po rozpakowaniu walizek udajemy się na plaże zajmujemy leżaki i w końcu upragniony relaks przy rozbijających się falach oceanu Atlantyckiego. Niestety relaks nie trwał długo ponieważ wiatr był tak silny że szło zamarznąć, wiatr utrzymywał się przez 2 dni więc postanowiłyśmy zwiedzić miejsce naszego pobytu - Agadir :). Agadir - miasto współczesne, dynamiczne, wyglądem różniące się od innych marokańskich miast. Przy szerokich bulwarach stoją rzędy nowoczesnych gmachów oraz zadbane tereny parkowe. Agadir postanowiłyśmy zwiedzić taksówką za atrakcyjną cenę 200 MAD (dirham) za 3 godziny. Kierowca pokazał nam najciekawsze miejsca m.in górę Kasbe z której rozpościera się wspaniały widok na całe miasto. Aptekę gdzie wyrabia się olejek arganowy. Starą Medynę którą otacza mur zbudowany z czerwonej suszonej gliny za którym znajduje się labirynt uliczek, domy mieszkalne i suki, również w tym miejscu działają warsztaty rękodzielnicze. Medina Polizzi niesamowite miejsce - przepiękna architektura, tutaj również są nagrywane filmy historyczne. Ostatnim punktem był port w którym jest największy połów sardynek i straszny smród, żeby móc wjechać do portu koniecznie trzeba mieć paszport.

Po powrocie do hotelu znów próba wylegiwania się na plaży ale nic z tego wiatr nie dawał za wygraną.

Nazajutrz czekała Nas upragniona wycieczka do Marrakeszu, która była naszym priorytetem, tyle słyszałam o tętniącym życiem placu Jemma el-Fana i wszechobecnym tam harmidrze.

Podróż do Marrakeszu trwała dosyć długo bo 3 godziny, po drodze mijając piękne pustynne krajobrazy i góry Atlas. Marrakesz jest nazywany czerwonym miastem z powodu dziwnych rdzawych murów otaczających Medynę, dodatkowo na starym mieście jest pełno domów pokrytych czerwonymi dachówkami. Legenda mówi, że kiedy wznoszono meczet Kutubijja, w kraju trwała krwawa wojna domowa. Wszystkie drogi i domy przybrały wtedy czerwoną barwę, dlatego Marrakesz jest nazywany czerwonym miastem.

Pierwszym punktem podróży były ogrody Majorelle założone przez francuskiego malarza Jacques Majorelle. La Majorelle zostało oddane do użytku publicznego 1947 r., a w 1980 r. właścicielami ogrodu zostali Pierre Berge i Yves Saint Laurent do którego należy pokaźna kolekcja znajdująca się w muzeum. Ogrody Majorelle to cudownie barwne niezwykle spokojne miejsce o akwarelowych kolorach z bujną roślinnością i dobrze zachowanych budynkach o żywych kolorach które pięknie komponują się z roślinnością.

Dalej udajemy się do pałacu Bahia do którego prowadzi aleja wysadzana drzewami pomarańczowymi i palmami, pałac został zbudowany nie dla rodziny królewskiej lecz dla wezyra Bu Ahmeda ibn Mussy, jego żon, dzieci i konkubin. Nazwę tłumaczy się jako „pałac piękna” - nazwa jest całkowicie uzasadniona, wystarczy rzut oka na misterne dekoracje, ogrody, fontanny, rośliny i dziedzińce. Cała posiadłość uważana jest za arcydzieło i w 100 % się z tym zgadzam.

I czas na obiad udajemy się do restauracji w której były nagrywane ujęcia do filmu Człowiek który wiedział za dużo w reżyserii Htchcocka. Restauracja zrobiła na mnie wielkie wrażenie pod względem architektury - typowo marokańska i znów te niesamowicie misternie wykonane zdobienia, do tego ten klimat i muzyka w tle. Do stołów podano obiad w tradycyjnym glinianym naczyniu o nazwie (Tadżin) z duszonym mięsem i warzywami i tu nagle czar pryska... gdy kelner podaje nam misę z pieczywem a ja biorę bułkę z zabitą muchą, oczywiście nie miało na kogo trafić tylko na mnie co już i tak jestem strasznie uprzedzona do jedzenia gdziekolwiek za granicą, a co dopiero w krajach arabskich, ponieważ zawsze mam przed oczami w jakim syfie jest to przygotowywane. I wracając do obiadu oczywiście nic nie tknęłam.

Po obiedzie czeka na nas gwóźdź programu, czyli plac Jemma el-Fana, który tak właśnie sobie wyobrażałam. Miejsce magiczne, przyciągające niesamowitą atmosferą i gwarem, pokazami kuglarzy, zaklinaczy wężów, bębniarzami i uzdrowicielami. Uliczki zatłoczone przez motorowery, masa ludzi i wrzawa sprawiały że czułam się jak zagubione dziecko. Plac tak naprawdę ożywa na całego wieczorem kiedy to miejscowi rozkładają się i powstaje targowisko pełne straganów, gdzie można spróbować lokalnej kuchni, czego ja bym raczej odradzała. Noo i medyna, raj dla tych co uwielbiają zakupy, czyli dla mnie. Od kolorów i ilości wyrobów można dostać zawrotu głowy, przepiękne rękodzieła, lampy, tace, misy, kolejne perełki to kilimy i dywany oraz wyroby skórzane, metalowe, ceramiczne i drewniane.

Będąc w Maroku nie można przegapić wizyty w Marrakeszu , miasta o bardzo orientalnej atmosferze, nieco tajemniczej, po prostu czas się tutaj zatrzymał. Będąc tam miałam ciary, miejsce jedyne w swoim rodzaju. Plac wraz z medyną został wpisany na listę UNESCO.

Po czasie spędzonym na placu Jemma el-Fana udajemy się do restauracji na kolację i kolejne cudo pod względem architektury, lecz nie jedzenia. Znowu bułka, tym razem bez muchy, i duszone mięso z warzywami, na deser pomarańcze z cynamonem i tradycyjna bardzo słodka miętowa herbata. I tym oto miłym akcentem nasz dzień dobiega końca, w magicznym miejscu jakim jest Marrakesz.

Następne 2 dni upłynęły nam na plażowaniu w końcu pogoda nam dopisała zrobił się niesamowity upał na który tak czekałyśmy. Pogoda w Maroku w połowie października jest bardzo zmienna, w ciągu 15 min z pochmurnego nieba przebija słońce i nie ma nawet jednej chmurki. Korzystając z pięknej pogody postanowiłyśmy się udać w kierunku wydm które były niedaleko naszego hotelu, wydmy fajna sprawa - szalałyśmy na piasku jak dzieci. Po tych szaleństwach i wietrze który roznosił piasek i wdzierał się wszędzie miałam wrażenie że w głowie mam mały zwierzyniec :).

W środę czekał na nas jak się później okazało wspaniały dzień - wybraliśmy się na wycieczkę na południowe wybrzeże Maroka. Jeszcze miałyśmy farta bo przewodnik zaproponował nam 2 wycieczki w cenie jednej, więc wybraliśmy się grupką 5 osób jeepem co jak się okazało było niezłą frajdą :).

Więc tak jak wspomniałam wycieczkę zaczęliśmy od zatrzymania się na wybrzeżu wspaniały widok urwanych klifów, szum oceanu i do tego lekka mgła utworzyły niezwykłą scenerię. I dalej ruszamy jeepem przez wydmy gdzie zawodnicy przygotowywali się do rajdu Paryż - Dakar. Super sprawa - szybka jazda po wybojach, lataliśmy w aucie jak szmaciane lalki a kurz mieliśmy wszędzie. Niezapomniane przeżycie :). Po drodze zatrzymujemy się na chwilę w wiosce rybackiej Sidi Ribat i kierujemy się dalej do Lgziry czyli cudownych plaż i niesamowitych czerwonych łuków skalnych. Krajobraz jakiego dotychczas w moich podróżach jeszcze nie spotkałam - przypominający trochę wybrzeże Australii jak i Portugalii i znów wszystko spowite lekką mgłą, ale żeby nie było tak cudownie i smród ryb tzw. beknięcie oceanu :).

Po odpoczynku na plaży jedziemy na obiad do wioski Berberyjskiej która jest bardzo malowniczo położona. Po tradycyjnym myciu rąk poprzez oblanie ich przez Berbera wodą z czajniczka udajemy się na obiad, rozsiadamy się na poduchach i czekamy na jak to znane już nam danie z duszonego mięsa z warzywami, a tym razem jeszcze do tego kuskus wywodzący się z kuchni krajów Maghrebu, no i oczywiście nie mogło zabraknąć pieczywa i do tego cola absolutnie nie pasująca do scenerii :).

I dzięki Bogu że kuchnie zauważyłam dopiero jak wychodziliśmy bedac już po obiedzie bo gdybym zobaczyła ją przed nic bym nie zjadła, z takim syfem jeszcze nigdy nie miałam do czynienia ;).

I dalej czeka na nas mała Sahara. Pomimo iż wielkością nie imponuje to nadrabia niesamowitą barwą piasku mieniącą się kolorami od ciepłego cynamonu po kredową czerwień, i znowu mieliśmy niezłą frajdę tarzając się w piachu. Ale najlepsze dopiero przed nami - widok zapierający dech w piersiach. Jedno z najpiękniejszych miejsc jakich dotychczas widziałam czyli Park Narodowy Massa, niezwykła przyroda oraz paleta barw, krajobraz jak namalowany akwarelą. Moim jednym z największych marzeń jest Kenia i ten krajobraz dał mi jej namiastkę. Było to piękne zakończenie pobytu w Maroku.

Maroko to perła orientu, jest bardzo barwne z niesamowitą architekturą jakiej dotychczas jeszcze nie miałam okazji zobaczyć nigdzie indziej. Pachnące przyprawami, jaśminem oraz opium, a na dodatek wbrew pozorom kraj bardzo zmysłowy i seksualny w którym panuje aura pewnej tajemniczości. Do tego wspaniałe szczyty górskie, słoneczne plaże i gorące piaski Sahary. Wszytko to czeka na tych którzy jeszcze nie byli w królestwie Maroka.

Ciekawostki
Przeciętny Marokańczyk zarabia 300 EUR w przeliczeniu, tak jak u nas najniższa krajowa czyli ok. 1200 zł. Opłaty za mieszkanie są bardzo niskie - ok.30 EUR. Jedzenie jest bardzo tanie, na 2 osoby Marokańczycy na miesiąc wydają ok 100 EUR.

Maroko to bardzo cywilizowany kraj w przeciwieństwie do innych państw muzułmańskich, chociażby do Tunezji w której byłam i bałam się wychodzić wieczorami. W Maroku nie miałam takich obaw - wychodziłam wieczorem na miasto, na plażę, a nawet byliśmy na dyskotece, w kasynie i czułam się tak jak bym była w Europie.

Bardzo wiele dla Marokańczyków zrobił ich ówczesny prezydent, zburzył slumsy wybudował ludziom nowe mieszkania, kobiety maja równe prawa dlatego mężczyźni nie chcą się żenić bo gdy dochodzi do rozwodu mężczyzna zostaje z niczym, dom i inne dobra przejmuje kobieta.

A jeśli ktoś ma problem z opryszczką polecam podczas pobytu w Marrakeszu aptekę w której zakupiłam maść. Jest niesamowita, po 2 dniach jej stosowania nie ma śladu po opryszczce za 3 szt. - 10 EUR.

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Maroku:
Co warto zwiedzić?

AGADIR:

  • Góra Kasba
  • Port
  • Marina
  • Medyna

MARRAKESZ:

  • Ogrody Majorelle
  • Pałac Bahia
  • Plac Jemma el-Fana
  • Medina która jest wpisana na listę UNESCO

POŁUDNIOWE WYBRZEŻE MAROKA:

  • Park Narodowy Massa
  • Plaże Lgziry
  • Zbiornik retencyjny w regionie Sousse
  • Plantacja bananów
  • Mała Sahara
  • Wioska rybacka Sidi Ribat

Autor: Soniza89 / 2012.10
Komentarze:

roman_gor
2014-07-14

Jesteśmy zachwyceni pobytem w Maroku. Wycieczki szlakiem cesarskich miast i magicznego, południowego Maroka pozostawiły niezapomniane wrażenia i mnóstwo wspomnień. Polecamy! Życzymy udanych wojaży :-)