Oferty dnia

Maroko - objazd z Agadiru cz.I - relacja z wakacji

Zdjecie - Maroko - objazd z Agadiru cz.I
Trudno, żona wybrała - kij w oko, niech będzie Maroko. Tak się złożyło, że w okresie świąt wielkanocnych można było połączyć dwa objazdy z Rainbow - Cesarskie Miasta oraz Magiczne Południe. No to rodzinnie w 8 osób (jak na sylwestra) jedziemy. Na początku nie wszyscy byli świadomi, że tegoroczne Święta będą nieco inne choć też w rodzinnym gronie. Lecimy do Agadiru i z hotelu Senator ruszamy na Cesarskie. W samolocie, który wylatuje dość opóźniony rozdają do wypełnienia kartki konieczne do otrzymania pieczątki wjazdowej; na lotnisku urzędnik zdziwiony, że nie znamy nazwy hotelu, ale pieczątkę wbija. Rankiem ruszamy w stronę Marrakeszu i niebawem pierwsza z atrakcji - kozy akrobatki. Mam wrażenie, że celowo wsadza się je na drzewa arganowe dla zarobienia paru groszy, bo zieleni teraz jeszcze sporo; ale ma być atrakcja no i jest. W Maroku widać kontrasty i są miejsca gdzie żyje się z opłat za foto. Po dotarciu do hotelu w Marrakeszu jemy obiad i ruszamy na zwiedzanie, które kończymy na placu Jama'a el-Fna kiedy jest on najgwarniejszy. Zaczynamy od pałacu Bahia, potem suk, grobowce Saadytów, muzeum Marrakeszu, wizyta w tzw. berberyjskiej zielarni z której wychodzimy pod wieczór na słynny plac. Pisownia placu różna w zależności od przewodnika (wymowa Dżama al Fana), na którym się dzieje. Tu oprócz zaklinaczy węży, treserów małp, muzykantów, sprzedawców wszystkiego łącznie z żółwiami, jaszczurkami i ptakami znajdują się liczne stragany z żywnością i garkuchnie, w których pełno Marokańczyków. Do tego drobni handlarze i oferujący swe usługi (do foto jedynie) nosiwody. W barze przy placu też jemy jakąś lokalną zupę i sałatkę.
Wraz z ciemnościami narasta gwar, a nawet hałas; tłum kłębi się i gęstnieje. Z ulgą udajemy się więc na miejsce zbiórki w pobliżu minaretu Kutubija. Kilka słów o aptece - zielarni berberyjskiej. Wiadomo, babol który trzeba przeżyć. Pan mówiący ładnie po polsku namawia na kupno różnych specyfików od przypraw po kosmetyki - kupisz 2 te same produkty to trzeci gratis. Hi, hi - kto w to może uwierzyć?? Ale, ale - są kosmetyki na bazie oleju arganowego i za całą reklamę wystarczy stwierdzenie - olej arganowy ODMŁADZA. Ale ile faktycznie w kosmetyku tego oleju to tylko Allah wie, bo wszyscy mieszają go z innymi olejami. Następnego dnia przejazd przez Atlas Średni do Fezu z postojem w Ifrane - taka Marokańska Szwajcaria. Jest to ośrodek narciarski o zupełnie odmiennej architekturze. Nazajutrz od rana zwiedzanie Fezu, do którego właśnie zawitał król, więc mundurowych od groma. Zwiedzanie zaczynamy od bram pałacu królewskiego. Pałac to obszarowo cała dzielnica otoczona potężnym murem. Przewodnik ostrzegał, że nie wolno fotografować mundurowych, a przed każdą bramą po kilku. Robimy foto reprezentacyjnej bramy i idziemy do mellah - dawnej dzielnicy żydowskiej. Tu klucząc zaułkami wchodzimy do synagogi Danan; później wjeżdżamy na bastion i podziwiamy panoramę Fezu. Dalej manufaktura ceramiki i wchodzimy w medinę. Oczywiście prowadzi nas miejscowy przewodnik, a uliczki czasem na jednego człowieka; kluczymy, przechodzimy przez suki, znowu uliczki, jakieś zabytkowe obiekty, dawny funduk dla kupców gdzie tkanie na krosnach i sprzedaż tkanin. Idziemy dalej jak baranki lebo osiołki wpatrzeni w poprzednika, żeby się tylko nie zagubić i wreszcie wchodzimy na taras z widokiem na pocztówkową, średniowieczną garbarnię. Na koniec podjeżdżamy pod bramę Bab Bu Dżalud i idziemy do ostatniej atrakcji medresy Bu Inanija i powrót do hotelu. Podczas indywidualnego spaceru główną aleją miasta spotykamy po raz pierwszy króla - to znaczy eskortowaną kawalkadę czarnych limuzyn, z których jedna ma chorągiewkę. Wieczorem idziemy na fakultet kolację z występami, aby popróbować marokańskich specjałów. Do kolacji bierzemy tutejszą specjalność czyli wino szare. Tak naprawdę szare nie jest ino lekko różowe, ale w sumie niezłe. Następnego dnia ponowne spotkanie z królem w drodze do Rabatu - autobus mija ta sama kawalkada czarnych samochodów. Wcześniej zwiedzamy rzymskie ruiny w Volubilis oraz miasto Meknes. Relacja bardzo się zdjęciowo rozrosła (jak zawsze), więc kończąc ją na najbardziej klimatycznym Fezie resztę ”Cesarskich” umieszczę w części II.
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Maroku:
Co warto zwiedzić?
Wiele osób pytało mnie, która wycieczka ładniejsza i nie umiałem odpowiedzieć, bo każda de facto - inna, ale obie ciekawe. Cesarskie Miasta bardziej miejsko historyczna (z królem w tle), a Magiczne Południe obfitujące w piękne krajobrazy - przejazd przez Atlas i sztandarowy fakultet - wyjazd na wielbłądach na Saharę. Każda z nich ma w programie zwiedzanie Marrakeszu, ale co było zaskoczeniem, zwiedza się inne obiekty. Obie wycieczki ”spoko” z licznymi postojami na kawę i jedzenie. Przed wyjazdem zazwyczaj nie przygotowuję się przewodnikowo (co tam ciekawego, co można zobaczyć, co polecają bedekery), ale zabieram wydrukowany program i odfajkowuję obejrzane atrakcje.
Porady i ważne informacje
Nie wydane dirhamy można wymienić na lotnisku a'piat na euro, ale oczywiście po aktualnym kursie i tak aby wyszła jakaś równa suma w banknotach euro.
Kiedy jechać? Wydaje się, że w podobnym terminie jak my, bo pora deszczowa raczej minęła, a na szczytach Atlasu jeszcze śnieg. Jaka aura? Kilka razy pokropił deszcz, ale raczej niegroźnie, jakiejś super spiekoty nie było, a miejscami mocno wiał zimny wiatr. Jednym słowem Allah był łaskawy dla ”objazdowców”, a ci co zostali po pierwszej wycieczce na pobyt w Agadirze nieco narzekali na nie najlepszą pogodę.
Autor: papuas / 2019.04
Komentarze:

kawusia6
2019-07-29

Byłam na obydwu- obie wycieczki fajne i ciekawe; jednak chyba Cesarskie Miasta zrobiły na mnie większe wrażenie; zwłaszcza Fez. Specyficzny klimat Fezu i Marakeszu były świetne. Zdjęcia piękne :)

piea
2019-05-02

kij w oko niech będzie Maroko! :)) Papuas, ciekawe jak zona skomentuje jak Ty wybierzesz wycieczkę? :)) ( tak, wiem, wiem, Ty nie wybierasz, Ty tylko płacisz:))
Z tą apteką-zielarnia myślę tak samo; nie wierzę w te wszystkie cudowne eliksiry; kozy na drzewach w Maroku to niestety smutna, sztuczna prawda... mówiła nam o tym nawet pilotka; niestety to taka ściema dla turystów ;
(piszą o tym nawet w necie):
https://noizz.pl/podroze/atrakcja-turystyczna-z-maroko-to-sciema-kozy-wchodza-na-drzewa-z-przymusu/zgck7zg

Angela
2019-04-29

Hapol zdjęcia zdjęciami, a na żywo i tak zawsze lepiej wygląda

hapol
2019-04-29

Papuas..podejrzewam że miejsca i zdjęcia z nich piękne ale zastanawiam się czy je oglądać bo planujemy i wolałbym je zobaczyć lajf :)

Angela
2019-04-29

I po opisie wycieczki i przejrzeniu zdjęć stwierdzam, że nasz przewodnik zabrał nas dokładnie w te same miejsca.

Angela
2019-04-29

Papuas chyba byliście w tej samej berberyjskiej aptece, co my :) nasz pan też piękną polszczyzną władał :)