Niektóre rzeczy są dla nas tak oczywiste, że nie poświęcamy im w ogóle uwagi. Niektóre mają tak duże znaczenie, że nie chcemy się z nimi rozstawać. Inne przerażają, ale i fascynują. Właśnie takie rzeczy dzięki pasjonatom, stają się zalążkiem muzeów innych niż wszystkie.
Muzeum Papryki w Kolocsy
Legenda głosi, że to właśnie papryka zagrzewała do boju dzikie hordy Attyli, które w średniowieczu pustoszyły Europę. Ale tak naprawdę rozprzestrzeniła się na Węgrzech za czasów innego wojownika - Napoleona. Kiedy z powodu blokad handlowych występowały deficyty niektórych towarów, zmyślni Węgrzy zastępowali pieprz, dosypując do codziennej porcji gulaszu porcję sproszkowanej papryki. A dziś 99% węgierskich przepisów zaczyna się od słów: dodaj czerwonej papryki... Ta najdroższa i najsławniejsza pochodzi z niewielkiej miejscowości Kolocsa, gdzie w dawnym Domu Kanonika utworzono Muzeum Papryki. Gości otacza wszechobecny aromat wiszących na starych belkach paprykowych girland, a ciekawie zakomponowana wystawa tłumaczy, w jaki sposób mieszkańcy regionu od wieków uprawiają i przetwarzają czerwone złoto. Swój kącik znalazł tu również - mimo, że pochodził z konkurencyjnego zagłębia papryki - Segedynu, Albert Szent - György, zdobywca Nagrody Nobla za uzyskanie witaminy C z papryki.
Muzeum Ogórka ze Szprewaldu
Nad Dunajem króluje papryka, a nad Szprewą zajadają się ogórkami. W jednym z najstarszych budynków miasteczka Lehde w Brandenburgii Karl-Heinz Starick utworzył unikatowe Muzeum Ogórka. Goście są oczywiście witani zielonym przysmakiem i pogryzając go, zapoznają się z tradycją uprawy, sposobami przetwórstwa i recepturami na przyrządzenie, a jest ich tyle, ile gospodarstw w Szprewaldzie, czyli ok. 150. Raz w roku można również uczestniczyć w wyborze „Królowej Ogórków”. Jej Wysokość musi pochodzić ze Szprewaldu oraz przyrządzić garnek ogórków według starej, rodzinnej recepty, nie stosując żadnych obcych aromatów. Zdjęcia takich „Królewskich Ogórków” są częścią wystawy. Oczywiście słoiczek takiego opatentowanego przysmaku można kupić w muzealnym sklepiku.
Muzeum Czarnobyla
Zupełnie inna atmosfera panuje w otwartym 25 kwietnia 1992 r. w Kijowie Muzeum Czarnobyla. Upamiętnia ono ofiary katastrofy z 1986 r. Umożliwia bezpieczne zapoznanie się z historią i skutkami wybuchu. Skalę tragedii uwidaczniają setki zdjęć, szczególnie tych wykonanych w mieście Prypeć, leżącym niecałe 3 km od elektrowni. 50 tys. jego mieszkańców musiało opuścić je niemal w jednej chwili, pozostawiając dorobek całego życia. Największe wrażenie na patrzących wywierają fotografie tego normalnego życia, na chwilę przed katastrofą. W muzeum istnieje również możliwość wykupienia wycieczki do Czarnobyla, pod warunkiem, że skończyło się 18 lat i posiada się paszport. Wyjazd odbywa się w zorganizowanej grupie, można zobaczyć również tzw. czerwony las, w którym pod wpływem skażenia sosny przybrały czerwony kolor.
Muzeum Salin
W słoweńskim Sečovlje, pomiędzy rzekami Soczą i Dragonją, natrafimy na miasteczko-widmo. Ogromne baseny solne otaczają ruiny kilkudziesięciu kamiennych domów. Muzeum utworzono w dwu z nich, uprzednio odrestaurowanych i przystosowanych. Na terenie, na którym sól wydobywano od setek lat, niezwykła ekspozycja wprowadza zwiedzającego w świat, w jakim żyli robotnicy trudniący się wydobywaniem soli. Można dotknąć zgromadzonych tu narzędzi, maszyn, przedmiotów codziennego użytku. Potem trzeba wybrać się na spacer po terenie, który jest plątaniną grobli, ogromnych basenów solnych i kanałów. Panującą tu niesamowitą ciszę zakłóca tylko czasem skrzypienie starego wiatraka, który przy silniejszych powiewach wiatru napędza ciągle jeszcze sprawną pompę, która przelewa wodę między basenami solnymi.
Muzeum Zerwanych Związków
Jeżeli już jesteśmy na Bałkanach... Proponujemy szybki skok do Zagrzebia, do dzielnicy Gornji Grad, gdzie 2 lata temu powstało Muzeum Zerwanych Związków założone przez parę chorwackich artystów, Dražena Grubišića i Olinkę Vištica. Powstało przypadkiem, z potrzeby znalezienia miejsca dla przedmiotów, z którymi wiązały się nieraz smutne, ale ważne wspomnienia. Pierwszym eksponatem był biały, nakręcony króliczek, pamiątka po zakończonym związku założycieli. Każdy z eksponatów jest opisany, znajduje się przy nim czas trwania związku i data zerwania oraz ewentualne uwagi przekazane przez darczyńcę. Znajdują się tu m.in. puszka z zapachem miłości i dopiskiem „Nie działa”, siekiera, którą roztrzaskano meble przy ich podziale czy urwane z samochodu partnera lusterko. W muzealnym sklepiku można kupić koszulki z motywem łez czy białą gumkę do wymazywania złych wspomnień.
Muzeum Kota
Na wybrzeżu Costa Brava, w słynnym Lloret de Mar w 2002 r. powstało muzeum - owoc pasji jej twórczyni, Wiery Nowosilowej. Liczy ponad 7 tys. eksponatów: figurek, obrazów, maskotek. Z drewna, gliny, szkła, wełny i terakoty. Wszystkie mają jeden temat przewodni: kota. Wiera, jako córka wojskowego już od dzieciństwa musiała się często przeprowadzać, co wykluczało posiadania jakiegokolwiek zwierzęcia. Wtedy ojciec podarował jej pierwszą figurkę kota, która z czasem stała się zalążkiem obecnej kolekcji. Wchodzących do trzypiętrowej kamienicy, w której założono muzeum, wita wielki kocur, ubrany w garnitur i siedzący na bujanym fotelu. Na jego kolanach kartka z napisem: Skupuję myszy! Ruszając w górę po wąskiej klatce schodowej, zanurzamy się w świat kociej magii. Wszędzie wiszą obrazy, litografie i szkice z kocimi podobiznami, zwiedzających śledzą z zastygłych we wszystkich pozach figurek kocie oczy, a ręce same wyciągają się, żeby pogłaskać zwiniętego na kanapie rudego pieszczocha. Raz w roku muzeum organizuje również festiwal pod nazwą „Katalonia - kraj księżycowego kota”.
Brak komentarzy. |