Zwiedzanie Sarajewa, zobacz co warto zobaczyć. Saraj, jak nazywają go mieszkańcy, wygląda jak wyczarowany, albo żywcem przeniesiony z orientalnej bajki. Zjeżdżając z wysokich gór do bośniackiej stolicy przeniesiesz się w czasie, a przy odrobinie dobrej woli wejdziesz w niespieszny i serdeczny rytm miasta i zaczniesz żyć razem z nim...
Sarajewo można zwiedzać na wiele sposobów ponieważ miasto ma wiele twarzy. Znajdą tu coś dla siebie amatorzy mocnych wojennych wrażeń nie tylko wojny domowej lat ’90, ale również I Wojny Światowej. Nie będą się też nudzić religio- i kulturoznawcy, ponieważ w mieście funkcjonują aż 4 równoprawne religie i wiele narodowości. Także amatorom sportów, szczególnie tych zimowych spodoba się Sarajewo.
Jeśli chcesz poznać i zrozumieć magiczne Sarajewo pozwól mu prowadzić się jego tajemniczymi zakamarkami. Uruchom zmysły, nie ograniczaj się do bezmyślnego strzelania zdjęć. Otwórz się na miasto, a ono otworzy się dla Ciebie!
Kawa na Baszczarsziji.
Wizytówką miasta jest stara turecka dzielnica rzemieślników Barszczarszija. Małe, kamienne budyneczki zwieńczone kopułami od założenia miasta w połowie XV wieku rozbrzmiewają dźwiękiem kowalskiego kucia. Artystyczne dzbany, tygielki i filiżanki to nie tylko oryginalne pamiątki, ale przede wszystkim sprzęt wykorzystywany przez każdą lokalną restauracyjkę do serwowania kawy. Najlepiej wybrać knajpkę z widokiem na Sebilj - oryginalną, drewnianą fontannę na głównym placu.
Rzeka Miljaczka i jej brzegi.
Miljaczka nie jest, rzeką do jakich jesteśmy przyzwyczajeni przez inne stolice. Ma zaledwie kilka metrów szerokości i płytkim nurtem wije się środkiem sarajewskiej doliny. Większość ludzi daje się ponieść prądowi rzeki w stronę miasta kuszona jego ciekawostkami. Warto jednak wybrać się w górę Miljaczki na wyciszający spacer w otoczeniu natury. Wysokie skalne ściany, roślinność i niczym nieuregulowana rzeka zdają się nie przejmować faktem, że kilkaset metrów dalej bije głośno serce Bośni. Na tzw. „Šetaljišću Ambasadora” jest cicho i ... dziko.
Wracając do cywilizacji, na wysokości Baszczarsziji, nad rzeką od razu natkniesz się na przedziwny gmach, niespełniający wymogów architektonicznych żadnej z epok. Sam w sobie ma on symbolizować spotkanie wschodu z zachodem. Jest to dawny ratusz, pełniący później funkcję biblioteki narodowej. Przeszła ona do historii jako ofiara wojny domowej, niemal doszczętnie zniszczona ostrzałem podczas oblężenia miasta. Od wielu lat budynek jest w remoncie.
Po drugiej stronie rzeki, na przeciwko gmachu ratusza warto rzucić okiem na Inak Kućę, czyli tzw. przekorny domek. Właściciel Inat Kući nie zgodził się na wyburzenie domu pod budowę meczetu. Przystał jedynie na przeniesienie go na drugą stronę rzeki cegła po cegle. Po ok. 200 latach podobna historia spotkała jego wnuka, tym razem rozbiórka miała się odbyć, by na miejscu domu stanął ratusz miejski. Utrzymując rodzinną tradycję wnuk także zażądał przeniesienia domu na dawne miejsce, gdzie stoi do dziś wabiąc przechodniów miłą restauracyjką.
Dwa brzegi rzeki Miljaczki łączy kilkanaście mostów, z czego jeden ma historyczne znaczenie. Przechodząc mostem Łacińskim między Biblioteką a Inat Kućą możesz poczuć dreszcz na plecach. Właśnie w tym miejscu w 1914 roku kula wystrzelona przez Gavrilo Pricnipa, członka organizacji Mlada Bosna, dosięgła arcyksięcia Ferdynanda. Mimo, że strzał wywołał I Wojnę Światową Bośniacy do dziś uważają Gawrila za bohatera. Będąc w Bośni i Hercegowinie warto spojrzeć na świat oczyma Bośniaków, żeby zrozumieć dlaczego...
Aleja Snajperów.
Wojna zdaje się być nieodłącznym elementem cyklu życia na Bałkanach dotykając prawie każde pokolenie. Najbardziej żywą w pamięci mieszkańców jest wciąż wojna o niepodległość Bośni i Hercegowiny podczas rozpadu komunistycznej Jugosławii w latach 1992-1995. Do dziś wiele domów jest zaminowanych, a dziury po ostrzale widać niemal na każdym budynku. W czasie oblężenia miasta najniebezpieczniejszą arterią była ulica Zmalja od Bosne biegnąca nad rzeką, zwana też Aleją Snajperów. Poszukaj na niej znacznie już wyblakłych plam czerwonej farby. Nazwano je „sarajewskimi różami” i umieszczano w miejscach gdzie kule snajperów dosięgały mieszkańców.
Tramwajem do tunelu.
Czas zmienić środek lokomocji z własnych nóg na tramwaj. To właśnie w Sarajewie już pod koniec XIX wieku ruszyła pierwsza linia tramwajowa w Europie. Jest atrakcją samą w sobie, bo wiedzie przez całe miasto, od Baszczarsziji, po dzielnicę Ilidża, gzie znajduje się lotnisko. Po drodze możesz wyskoczyć za chwilę, aby wjechać windą na wierzę Avaza o wysokości 172 metrów, z której rozpościera się jedyny w swoim rodzaju widok na miasto i otaczające go wysokie szczyty.
W dzielnicy Iliża, gdzie swoja trasę kończy tramwaj, znajduje się nietypowe muzeum tunelu, który uratował miasto w czasie oblężenia. Zachował się także mały odcinek samego tunelu, którym można przejść niczym obrońcy miasta podczas ostatniej wojny.
Miasto religijne.
Na całym świecie istnieją obecnie tylko 2 miasta, gdzie obok siebie funkcjonują: meczet, synagoga, kościół katolicki i cerkiew. Są nimi Jeruzalem i Sarajewo. Meczetem, który 2 razy dziennie otwiera swoje podwoje również przed „niewiernymi” jest Gazi Husev Begova Dżamija na Baszczarsziji. Wokół meczetu toczy się również bogate i autentyczne życie religijne. Trochę dalej w stronę uniwersytetu ekonomicznego stoi katedra katolicka, a przy samym uniwersytecie prawosławna cerkiew. Natomiast dwie wciąż działające sarajewskie synagogi są ostoją Żydów sefardyjskich, których sułtan zaprosił do Sajajewa po upadku Grenady i wygnaniu ich z Hiszpanii.
„Panta rhei”.
Życie Sarajewa płynie swoim rytmem, nie jest on już europejski, ale jeszcze nie orientalny. Powoli płynie Miljaczka, na skraju miasta wybija źródło rzeki Bosny. A na Baszczarsziji z fontann przy meczetach ciekną strugi magicznej wody. Spróbuj jej, a przyciągnie Cię do Sarajewa po raz kolejny.
Brak komentarzy. |