Głęboko w sercu Bałkanów, ukryte w wysokich górach, na brzegach wąskiej rzeki rozciąga się Sarajewo. Stolica niczym nie przypominająca tych europejskich. Dwie dekady, które upłynęły, to zbyt krótko, aby podniosła się z wojennej ruiny. Wielokulturowe, orientalne miasto hipnotyzuje mroźnym porankiem.
Miasto strachu
Zaśnieżone ulice, wśród naszpikowanych odłamkami budynków, skłaniają do refleksji - jak można było przetrwać trzy lata i trzy ciężkie zimy w oblężonym mieście?
Sarajlije (Mieszkańcy Sarajewa) mówią, że gdy na wzgórzach były siły Jugosłowiańskiej Armii Ludowej, nikt nie chodził po mieście tak jak dziś. Musieli biegać, najlepiej zygzakiem, skuleni i niepewni kolejnego ruchu snajpera. Teraz poległych upamiętniają tzw. sarajewskie róże - plamy czerwonej farby rozlane w miejscach, gdzie człowieka dopadała śmierć. Fanatyczna wojna była wynikiem decyzji Bośni i Hercegowiny o odłączeniu się od Jugosławii. Bałkański kocioł zawrzał prawie 10 lat po śmierci marszałka Tito. Tylko on potrafił utrzymać kraj złożony z sześciu republik w komunistycznej utopii szczęścia i dobrobytu. Koniec lat 80’ przyniósł rozruchy w Kosowie. Następnie, w 1991 r., popierane przez zachód niepodległość ogłosiły: Chorwacja, Słowenia i Macedonia. W kolejnym roku przyszedł czas na Bośnię i Hercegowinę. Przeprowadzono referendum, z którego wynikami nie zgodzili się zamieszkujący Bośnię i Hercegowinę Serbowie oraz rząd Federalnej Republiki Jugosławii pod wodzą Slobodana Miloszewića. Siły Jugosłowiańskiej Armii Ludowej, składające się w większości z Serbów, zajęły pozycję na wzgórzach wokół Sarajewa. Miasto zostało odcięte od świata. Nie mogła do niego dotrzeć żywność, woda, środki sanitarne, ani broń. Góry, które od zawsze cieszyły oczy mieszkańców stały się dla nich naturalnym więzieniem i sprzymierzeńcem wroga. W potrzasku znaleźli się nie tylko żołnierze wojsk bośniackich, ale przede wszystkim cywile. Strzelano nawet do ludzi czekających w kolejkach po wodę z cystern eskortowanych przez UNPROFOR (Siły Ochronne Organizacji Narodów Zjednoczonych prowadzących misję pokojową na terenie byłej Jugosławii). Nacjonalistyczna tyrania była domeną dowódców. Prostych żołnierzy utwierdzano w przekonaniu, że walczą za religię, korzenie i własny dom. Tyle wystarczyło, by stali się bezwzględni.
Tajemniczy tunel
Jedynym przesmykiem do terytorium wolnej Bośni i Hercegowiny był teren lotniska stanowiącego niezależne terytorium kontrolowane przez siły międzynarodowe. Mimo zakazu poruszania się po tym terenie, codziennie wielu młodych ochotników zgłaszało się do trcenje prema slobodi (biegu po wolność). Bohaterski bieg na 800 metrów pozwalał odebrać zapakowany plecak po drugiej stronie i podjąć próbę powrotu tą samą drogą. Czasem trzeba było próbować kilkakrotnie, aby nie zostać zatrzymanym przez francuskich żołnierzy, którzy zobowiązali się strzec niezależności lotniska. Raszid Zorlak próbował przez 6 nocy. Ukrywając się z zaroślach wpadł na karkołomny pomysł zbudowania tunelu łączącego olimpijską dzielnicę Dobrynia z wolnym Butmirem. Razem z młodym, pełnym wiary w cuda architektem Nedżadem Brankovićem, mieszkańcami i górnikami z kopalni Miljavina udowodnili, że wbrew wszystkim przypuszczeniom Sarajewo nie podda się bez walki. Po 4 miesiącach morderczej pracy w świetle olejnych lamp, kopiący z obu stron spotkali się pod ziemią. Zdążyli w samą porę, ponieważ rozważano już kapitulację. Brakowało środków do życia i obrony.
Przez kolejnych 1450 dni w błocie i na kolanach przenoszono przez tunel leki, żywność a także rannych i ... nielegalną broń. Embargo na dostawy nie dotyczyło 800-metrowego, oficjalnie nieistniejącego korytarza. Miał on być najpilniej strzeżoną tajemnicą oblężenia. Wejście znajdowało się w piwnicy prywatnego domu, ziemię w workach wywożono nocą, a zaopatrzenie odbywało się w kompletnym milczeniu. Mimo to, jeden z budowniczych ratując w ten sposób własne życie zdradził sekret serbskiemu generałowi. Nie znano dokładnej lokalizacji, ale cała dzielnica znalazła się pod stałym ostrzałem. Głębokie dziury w fasadach okolicznych domów nadal sprawiają, że nerwowo się rozglądasz i chodzisz lekko pochylony. Każde przejście przesmykiem było śmiertelnie ryzykowne. Jednak szacuje się, że tunel obsłużył około miliona ludzi, w tym kilkakrotnie bośniackiego prezydenta Aliję Izetbegovića.
Nic nie jest w stanie odtworzyć atmosfery rozpaczliwej walki o przetrwanie. Jednak sarajewska rodzina Kolar nadal dba o 20-metrowy, zachowany fragment rozpoczynający się w ich piwnicy. W niezwykłym muzeum zgromadzono sprzęt, nagrania i zdjęcia z czasów, gdy tunel był jedyną drogą do wolności. Zaangażowanie w słuszną sprawę wyjątkowo obrazuje jedna z fotografii. Starsza kobieta podaje wodę zmęczonym mężczyznom wychodzącym z tunelu. Nie może pracować fizycznie, ale z uśmiechem wykonuje swoje zadanie.
Nieśmiertelne miasto
W całej historii tylko Troja była oblężona dłużej niż Sarajewo (05.IV.’92 - 29.II’96). Wytrzymało ze względu na postawę mieszkańców. Ludzie szli do pracy mimo, że wiele zakładów było zniszczonych. Miał to być znak oporu, symbol „normalnego” życia. Kobiety malowały się i dbały o fryzury, choć dostęp do wody był ograniczony. W szpitalach bez prądu i ogrzewania rodziły się dzieci. Łapano za broń z czasów II Wojny Światowej i starszą. Dumny naród miał jeden cel - wolność. Niestety Dziesięć tysięcy ludzi nie poczuło jej smaku. Ich nazwiska wypisane są na ogromnej, białej ścianie przy wejściu do tunelu.
Szesnaście lat po zakończeniu koszmaru na dnie ciemnych oczu bośniackich Sarajliji nadal majaczy strach. Dwudziestokilkuletni Armin trzęsie się na dźwięk pękających balonów, bo przypominają mu wystrzały z dzieciństwa. Szafika, kobieta która przeszła przez piekło oblężenia z dwójką małych dzieci do dziś nie nosi spódnic: W spodniach zawsze było łatwiej uciekać - mówi cicho.
Tegorocznej zimy Sarajewo jest już znów spokojnym, gościnnym miastem, pełnym orientalnej magii, śpiewu meczetów i chrześcijańskich modlitw. Budzi skrajne uczucia, ale kontrasty i sprzeczności to budulec Bałkanów. Dla tych, którzy kochają Sarajewo płynie woda z czesmy (fontanna z czasów tureckich) przy Baszczarsziji (centrum Sarajewa, główny plac miasta). Kto raz się napije będzie tu wracał.
Brak komentarzy. |