Maszyna leciała z Singapuru do
Sydney w
Australii. Około 6 minut po starcie z jednego z silników zaczęły wydobywać się iskry oraz dym. Kapitan natychmiast zawrócił na lotnisko w Singapurze, awaryjne lądowanie odbyło się bez problemów.
Jest to już drugi tego typu przypadek w samolocie należącym do
Qantas Airways. W czwartek Airbus A380 lecący na tej samej trasie musiał awaryjnie lądować po tym, jak w jednym z silników doszło do eksplozji, o czym pisaliśmy w artykule „
Eksplozja silnika w Airbusie A380”. W mediach rozpoczęły się spekulacje czy przypadkiem drugie zdarzenie nie jest wynikiem sabotażu, jednak Prezes Qantas Airways Alan Joyce wyklucza taką możliwość - „Nie wierzymy, że to jest sabotaż. To wygląda na uszkodzenie mechaniczne silnika.”.
Wspólnym mianownikiem w obu przypadkach jest fakt, iż w obu samolotach znajdowały się silniki wyprodukowane przez firmę Rolls-Royce.