Jeśli myślicie, że Zjednoczone Emiraty Arabskie to najbardziej ekskluzywna destynacja świata, to jesteście w błędzie. Całkiem niedaleko, bo tuż za granicą Emiratów znajduje się kraj, który przyciąga najbogatszych i najbardziej znanych ludzi świata. Panie i Panowie, oto Oman.
Huragan luksusu
Znajdujący się na Półwyspie Arabskim Sułtanat Omanu najprawdopodobniej nigdy nie będzie tak znany i popularny jak sąsiednie Emiraty. I nie jest to problem dla władz, lecz element prowadzonej od lat polityki turystycznej oraz kreowania wizerunku destynacji dostępnej wyłącznie dla wybrańców. W Omanie nie ma ani drapaczy chmur, ani ociekających złotem wnętrz, ani stoków narciarskich na pustyni, ani tym bardziej setek tysięcy sklepów z mniejszą lub większą turystyczną tandetą. Jest tutaj za to coś, czego w Emiratach nie było i nie będzie - spokój i szacunek dla prywatności. Bez blichtru i lansu, ganiających paparazzi oraz tłumów turystów wypoczywają tutaj najbardziej majętni ludzie świata. Doskonałą atmosferę uzupełniają cuda natury - krystalicznie czyste Morze Arabskie, długie piaszczyste plaże, wysokie klify oraz bujna zieleń (na wybrzeżu). Prawdziwy raj.
Zwiedzanie i relaks
Stolicą Omanu jest Muscat, który niewiele ma w sobie z pompatyczności sąsiedniego Abu Dhabi (Abu Zabi). Na próżno szukać tutaj przeszklonych wieżowców i ultranowoczesnej architektury - w mieście królują niskie, typowe dla regionu zabudowania. Nieco wyższe budynki znajdują się w Ruwi, dzielnicy biznesowej - wiele im jednak brakuje do emirackich odpowiedników.
Zwiedzając Muscat trzeba odwiedzić miejscowy meczet, który jest zarazem jedną z największych budowli sakralnych islamu na świecie. Nie sposób także ominąć dwóch portów, które zostały wybudowane w zatokach. Idąc od strony wybrzeża w głąb miasta warto skręcać w każdą, nawet najmniejszą uliczkę - są niezwykle urokliwie. Pełno tutaj typowych arabskich kawiarni i sklepów z rękodziełem. Sercem miasta jest ogromny, zabytkowy souk (bazar), po którym trzeba poruszać się dość ostrożnie, gdyż ryzyko zgubienia drogi jest naprawdę bardzo wysokie. Po przyjemnościach związanych z targowaniem się i zakupami, warto udać się do Muzeum Historii Naturalnej. Po mieście najlepiej poruszać się pieszo lub taksówkami (które sprawdzają się zwłaszcza latem, gdy w Omanie panują bardzo wysokie temperatury).
Innym ciekawym miastem Omanu jest znajdująca się w głębi lądu Nizwa - „zielone płuca” kraju. Położona wśród gajów daktylowych aglomeracja urzeka starannie odnowionym fortem oraz soukiem, do którego nie wdarły się jeszcze żadne produkty „Made In China”. W pochodzącej z XII wieku budowli obronnej, z którą sąsiaduje największa okrągła wieża świata arabskiego, znajduje się Muzeum Historii Omanu. Nieco dalej stoi meczet, którego wnętrze sezonowo otwarte jest dla turystów.
Popularny wśród turystów jest także Sur, który uważa się za miasto rodzinne Sindbada Żeglarza. Dowodem na prawdziwość tego podania może być fakt, że do dzisiaj żywe są tutaj tradycje budowania łodzi. Oprócz hangarów, w których można obserwować proces powstania łódek, warto przejść się na miejski souk oraz do dzielnicy ormiańskiej, w której znajdują się domy z charakterystycznie ozdobionymi drzwiami i okiennicami.
Szukając kontaktu z przyrodą nie trzeba wybierać się na żadną konkretną wycieczkę. Cuda natury występują w Omanie niemal na każdym kroku. Z plaż lub klifów można obserwować stada delfinów lub wielorybów, które szczególnie polubiły ten rejon ze względu na czystość i temperaturę wód. Jadąc parę kilometrów poza miasta można cieszyć się prawdziwie pustynnymi widokami, zaś w porze deszczowej oddać się ulubionej rozrywce miejscowych - piknikom na wzniesieniach przy napełniających się wodą wadi (czasowo suchych dolinach rzecznych). Bardzo ciekawym miejscem są góry Salalah, które dzięki wilgotnemu powietrzu monsunowemu są w całości porośnięte zielenią, wyglądają niczym sceneria filmu „Jurassic Park”.
Pięć gwiazdek to za mało
W Omanie znajdują się jedne z najbardziej ekskluzywnych hoteli na świecie. Największe wrażenie robi Al Bustan Palace, który należy od rodziny sułtana. Z zewnątrz obiekt wygląda niczym prawdziwy pałac, natomiast w środku urzeka doskonałym wykorzystaniem elementów tradycyjnej kultury. Noc w tym niesamowitym hotelu kosztuje minimalnie 3 tys. dolarów.
Innym, ultra luksusowym hotelem jest The Chedi Muscat, w którym genialnie połączono nowoczesność z arabskim uwielbieniem luksusu. Już sama recepcja prosi o wpisanie na Listę UNESCO - nie ma tutaj mowy o emirackim zadęciu czy wszędobylskim złocie. Jest królewsko, orientalnie i magicznie, a wszystko to przy zachowaniu czystości formy. Równie urzekający jest ogród z zadaszonymi, geometrycznie położonymi basenami. Każdy element hotelu jest przemyślany i bardzo gustowny.
W zupełnie odmiennym stylu zbudowany jest Six Senses SPA AT Zighy Bay, który wygląda niczym beduińska wioska z kaskadowo położonymi basenami. Hotel idealnie łączy się z otoczeniem - zbudowany z naturalnego budulca wpasowuje się w krajobraz pełny wzgórz. Wnętrze hotelu wierne jest koncepcji beduińskiego obozu w wersji luksusowej. Bielone ściany kontrastują z tradycyjnymi ozdobami, zaś niemal każdy kąt zagospodarowany jest przez góry poduszek, na których można usiąść i wypić oryginalną herbatę.
Nieco mniej ciekawy architektonicznie, za to posiadający najlepszą kuchnię jest Hotel Shangri-La’s Bar Al Jissah Resort & SPA. Oprócz rozkoszy kulinarnych, obiekt oferuje dostęp do jednej z najpiękniejszych plaż Omanu.
Wszystkie z wymienionych hoteli mają przynajmniej pięć gwiazdek, biorąc pod uwagę ich standard można śmiało powiedzieć, iż są one konkurencją dla dużo bardziej medialnego Burj Al Arab.
Władzom Omanu nie zależy na turystyce masowej. O wiele bardziej opłacalne dla kraju są regularne wizyty garstki najbogatszych ludzi świata niż sezonowe wycieczki milionów turystów, którzy nie tylko nie zostawią w Omanie tylu pieniędzy co bogacze, ale przede wszystkim „zadepczą” wszystkie wartościowe miejsca. Trudno dziwić się sułtanowi i jego świcie prowadzenia takiej polityki turystycznej - wszak Oman syty, a kraj ocalony. Wszystkim innym pozostaje zbieranie funduszy na podróż do bajkowego królestwa.
climber | Byłem, widziałem, baaardzo polecam! Wbrew opisowi powyżej jest to świetny kraj na wyjazd pod namiot :-). Rozbijać można się wszędzie, ceny jedzenia jak w Polsce, wynajęcie samochodu bardzo tanie, paliwo po 70 groszy/litr, bardzo przyjaźni ludzie i super bezpiecznie. Na pohybel bogaczom!!! ;-) |