Ekskluzywne ośrodki i siedmiogwiazdkowe hotele powoli odchodzą do lamusa. Dzisiaj każdy bogacz zamiast latać do resortów woli kupić sobie wyspę urządzając na niej swój prywatny raj. Oto krótki przegląd wysp znanych i bogatych właścicieli.
Archipelag gwiazd
Jeśli myślicie, że największe zagęszczenie gwiazd występuje w Hollywood, jesteście w błędzie. Gwiazdy najłatwiej spotkać na Bahamach, a konkretnie - na rozsianych w archipelagu wyspach, które w znaczącej części są wykupione przez majętnych idoli. Jeszcze parę lat temu wysepkę można było kupić za „grosze” - bo czymże jest milion dolarów dla multimilionerów? Bodaj największy biznes na kupnie wyspy zrobił Eddie Murphy, który swoją Rooster Cay kupił za 15 milionów dolarów. Dzisiaj wartość wyspy jest wyceniana na 75 milionów dolarów, co oznacza, że inwestycja komika zwróciłaby się dzisiaj czterokrotnie. Póki co Murphy nie myśli o sprzedaży wyspy czyniąc ją swoją oazą spokoju od hollywoodzkiego zgiełku.
Eddie Murphy nie jest osamotniony, na Bahamach swoją wyspę ma także Jonny Depp, który krotko po nakręceniu pierwszej części Piratów z Karaibów postanowił kupić sobie własny skrawek pirackiego lądu. Wybór padł na Little Halls Pond Cay, która kosztowała aktora bagatela 3,6 miliona dolarów. Na 45-ciohektarowej wysepce aktor wybudował ekologiczną rezydencję, która energię pozyskuje z paneli słonecznych. Deppowi prywatnej wysepki pozazdrościł przyjaciel, Nicholas Cage. W 2006 r. za 3 miliony dolarów kupił Leaf Cay, wysepkę najbliżej położoną Little Halls Pond. Na swoim prywatnym skrawki raju aktor wybudował 19 budynków rozsianych na całym terenie, dodatkowo zainwestował w lądowisko dla prywatnych samolotów, dzięki którym szybko może powrócić na plan filmowy w każdej części globu.
Nieopodal wysp Deppa i Cage’a swój kawałek lądu kupiły wspólnie aż trzy gwiazdy. Na kosztującą ok. 16 milionów dolarów Bonds Cay złożyli się Shakira, Roger Waters z Pink Floyds oraz Alejandro Sanz. Artyści postanowili stworzyć na wyspie ostoję spokoju, na której mogliby tworzyć bez irytujących paparazzi i tłumów fanów. Z podobnego założenia przy kupnie swojej Goat Cay wyszło małżeństwo amerykańskich gwiazd country - Faith Hill i Tim McGraw.
Zupełnie inaczej kupno wyspy wykorzystał David Copperfield, który z Musha Cay uczynił prawdziwą maszynkę do robienia pieniędzy. Iluzjonista zainwestował w rozwój luksusowego resortu The Islands od Copperfields Bay aż 50 milionów dolarów. Tydzień w ekskluzywnym ośrodku Copperfielda kosztuje bagatela 265 tysięcy dolarów, chętnych do wypoczynku podobno nie brakuje.
Belize na bogato
Nie tylko Bahamy zostały zasiedlone przez gwiazdy. Dużą popularnością cieszy się południowoamerykańskie Belize. Swoją wyspę ma tam jeden z najbogatszych ludzi świata - Bill Gates. O Grand Bogue Cay nie wiadomo właściwie nic, oprócz tego, że istnieje i kupił ją założyciel Microsoftu. Nieco więcej danych posiadamy na temat Blackadore Cay - prywatnej wyspy Leonarda Di Caprio. Według informacji dziennikarzy, nastawiony proekologicznie aktor postanowił zbudować tam samowystarczalny i nie degradujący środowiska resort dla najbogatszych (i proekologicznych) ludzi globu.
Horror w raju
Najdramatyczniejsza historia związana z posiadaniem prywatnej wyspy łączy się z nazwiskiem Richarda Bransona. Twórca Virgin Group swoją Necker Island kupił jeszcze w 1979 r. za obłędną sumę 40 milionów dolarów. Skrawek lądu zamienił w iście królewski resort dla najbogatszych ludzi świata. W hotelu zbudowanym przez Bransona wypoczywali m.in. Steven Spielberg i księżna Diana, dziesiątą rocznicę swego ślubu świętowali tutaj David i Victoria Beckham. Niestety, w ubiegłym roku w samym środku raju wybuchł pożar, który pochłonął willę miliardera. W rezydencji w owym czasie wypoczywały matka Bransona oraz Kate Winslet. Aktorka, która jako pierwsza zauważyła zagrożenie, rozpoczęła heroiczne poszukiwania starszej pani. Według ustaleń policji, Brytyjka w ostatniej chwili uratowała mamę sir Richarda.
Kupno wysp wraz ze wzrostem ilości milionerów na świecie powoli staje się normą, a nie ekstrawagancją znudzonych bogaczy. Od pewnego czasu media donoszą, że pogrążona w kryzysie Grecja chce wystawić na sprzedaż niektóre mniejsze wyspy. Czyżby już niebawem nie Bahamy, a śródziemnomorska Hellada miała stać się światową stolicą gwiazd?
Brak komentarzy. |