Santorini zasługuje na szczególną uwagę spośród wielu pięknych wysp Morza Śródziemnego. To nie tylko kwintesencja wyspiarskiej Grecji i ośrodek wyśmienitego winiarstwa. To także tajemnica mitycznej Atlantydy, którą skrywa i którą wspólnie spróbujemy odkryć.
Wielki wybuch
Położona w archipelagu Cyklad Santorini jest niewątpliwie jedną z najbardziej znanych, najpiękniejszych i najliczniej odwiedzanych przez turystów greckich wysp. Zajmuje obszar o powierzchni jedynie 76 km2. Swoim kształtem przypomina półksiężyc o wysokich, zachodnich klifach i łagodnym wschodnim wybrzeżu. Na nim właśnie, dzięki sprzyjającemu ukształtowaniu terenu, zdecydowano się wybudować, mogący przyjąć całkiem spore jednostki, port lotniczy. Pomimo tego większość turystów przybywa na Santorini drogą morską z leżącej ok. 170 km na południe Krety. Propozycja takiej wycieczki jest niezwykle popularna. Znajduje się wśród najchętniej kupowanych wycieczek fakultatywnych oferowanych przez, organizujące wypoczynek w Grecji, biura podróży. Jest ona zapewne także jedną z najbardziej męczących propozycji, poprzedzoną i zakończoną kilkugodzinnym, niejednokrotnie uciążliwym rejsem. Niemniej jednak czas spędzony na wyspie rekompensuje wszelkie trudy dostania się na nią.
Przybywające grupy turystów zwiedzają najczęściej najbardziej urokliwe, położone na północnym klifie, miasteczko Oia, bogatą w restauracje i kawiarnie stolicę Firę oraz jedną z licznych winnic bądź wulkanicznych plaż. Te ostatnie są dowodem na burzliwą historię Santorini. Przypominają, że wyspa jest wulkanem, a jego wybuch w przeszłości był najpotężniejszą katastrofą naturalną mitycznego świata. Wstrząsnęła ona całym basenem Morza Śródziemnego, a wywołana eksplozją fala tsunami dotrzeć miała do Morza Martwego. Wydarzenie to nie tylko zabrało bezpowrotnie pierwotny wygląd Santorini ale także, jak mówią wyspiarze, położyło kres krainie mlekiem i miodem płynącej... rajskiej Atlantydzie.
Kim byli mieszkańcy Atlantydy?
Od czasów starożytnych każdy, od naukowców po prostego rzemieślnika, zadawał sobie pytanie gdzie znajduje się opisany przez Platona raj zwany Atlantydą. Najbardziej prawdopodobnym miejscem położenia był region Oceanu Atlantyckiego w niedużej odległości na zachód od cieśniny gibraltarskiej. Im więcej jednak nowych teorii i nowych propozycji tym odważniej zwrócono się ku wodom bliższym Platonowi, ku Morzu Egejskiemu. Wierzono, że kraina ta jest na wyciągnięcie ręki. Przez stulecia jednak nikomu nie udało się jej odnaleźć.
W XIX wieku oczy wszystkich zajmujących się tematem Atlantydy zwróciły się w stronę wulkanicznej wyspy Santorini. Wtedy właśnie pozyskiwano z niej pumeks, który wykorzystywany był do budowy kanału Sueskiego. W miarę odkopywania warstw wulkanicznego pyłu natrafiono, w pobliżu miejscowości Akrotiri, na pozostałości, nieznanej do tamtej pory, kultury nazwanej później minojską. Wraz z odkopywaniem przez archeologów kolejnych połaci ziemi uświadamiano sobie jak rozwinięta i uporządkowana grupa społeczna musiała zamieszkiwać Santorini. Jej potęga wynikała zapewne z doskonałego, strategicznego położenia wyspy, które powodowało, że była ona często odwiedzana przez floty handlowe przemierzające Morze Śródziemne. Wymiana handlowa i neutralność Santorini sprzyjała jej rozwojowi. Mogli więc jej mieszkańcy dojść do takiego poziomu życia, który przez starożytnych utożsamiany był z rajskim. Może właśnie dlatego wyspa nazywana była kiedyś Kalliste, co znaczy „najpiękniejsza”.
Kres dostatku i wygód przyszedł ok 1500 roku p.n.e. Geologowie i historycy potwierdzają platońską wizję zagłady Atlantydy. Santorini zostało bowiem zniszczone potężnym wybuchem wulkanu, którym od zawsze wyspa była. Wybuch spowodował nie tylko zniszczenie wyspy, ale także bezpowrotną śmierć kultury minojskiej tak na Santorini, jak i na sąsiednich wyspach, w tym na Krecie, gdzie również się ona rozwijała. Odważne teorie mówią, że będąca konsekwencją wybuchu fala tsunami dotarła nawet na Bliski Wschód. Dobrobyt, pieniądze i piękne miasta w znacznej części zatonęły. To co ostało się na powierzchni na zawsze przykryte zostało warstwą pyłu, która dzielnie skrywała sekrety mieszkańców przez setki lat. Sami oni, jak się uznaje, zdążyli uciec ostrzeżeni pierwszymi, nieśmiałymi wstrząsami rozwścieczonej natury. Czy gdzieś dotarli i założyli nowe osady? Na to pytanie odpowiedzi nie znamy.
Współczesna Atlantyda
Jakkolwiek nie wyobrażamy sobie mitycznej Atlantydy tak wydaje się być oczywistym, że dzisiejsze Santorini mogłoby z nią konkurować. Co więcej bowiem możemy chcieć od raju jak to co na niej znajdziemy. Są tam setki małych, poprzytulanych do siebie domków, których jaskrawo białe ściany oślepiają nas odbijającym się w nich światłem śródziemnomorskiego słońca. Są kontrastujące z nimi niebieskie kopuły grekokatolickich cerkiewek. Miasteczka pełne są urokliwie położonych tawern serwujących, w rytmie greckiej muzyki, przepyszne dania najzdrowszej kuchni świata zakrapiane wyśmienitym, santoryńskim winem. Wszystko to w scenerii niemal surrealistycznej, na klifach potężnej wulkanicznej kaldery, która cierpliwie przypomina o burzliwej przeszłości. Czas tu się zatrzymał, a życzliwi ludzie, emanując swoim spokojem, wcale nie zachęcają go, aby przyśpieszał. Warto więc kupić tanie wczasy na Santorini i poznać osobiście tą ciekawą wyspę oraz życie jej mieszkańców.
Wiele bogatych osób, jak choćby Brat Pitt i Angelina Jolie, doceniając piękno wyspy, wybudowało na niej swoje rezydencje. Jej urok przysłania jednak płynące z feralnego położenia zagrożenie. Santorini w dalszym ciągu jest bowiem miejscem niebezpiecznym. Zdarzają się trzęsienia ziemi o dużej sile, a śpiący w otchłani wody wulkan nie powiedział jeszcze swojego ostatniego słowa. Ludzie wytrwale jednak osiedlają się na niej kuszeni pięknem, spokojem i niepowtarzalną atmosferą. Wytrwałość ta jest niemal symboliczna i staje się kolejnym już magnesem przyciągającym obcokrajowców - tym razem nowożeńców. Tysiące młodych par z całego świata decydują się wziąć ślub na Santorini. Wierzą one, że jeżeli ludzie przetrwali tutaj najstraszniejsze wybryki matki natury to i związek zawarty wśród tych niezwyciężonych wyspiarzy tak silny będzie jak i oni. Czy możemy jednak dziwić się dumnym Grekom, że wciąż tkwią na tym skwerku lądu będącym niczym beczka pełna prochu? Drugiego takiego przecież nie ma.
agnesu2 | wszystko przede mną-Santorini również :-) |